Liliannne Ploumen. Zapamiętajcie Państwo to nazwisko. Niewiele osób na świecie ma dziś tyle krwi na rękach co właśnie ta pani.
Parafrazując powiedzenie Winstona Churchilla, można ją zaliczyć do tych niewielu, którzy zrobili tak wiele, by unicestwić tak wielu. Te słowa z powodzeniem można odnieść do Liliannne Ploumen, uhonorowanej właśnie przez Watykan najwyższym odznaczeniem, jakie może otrzymać osoba świecka za zasługi dla Kościoła katolickiego.
Kiedy w styczniu 2017 roku Donald Trump ogłosił, że Stany Zjednoczone wycofują się z finansowania międzynarodowych organizacji aborcyjnych na świecie, to właśnie ona – wówczas holenderska minister ds. handlu zagranicznego – ostro skrytykowała decyzję prezydenta USA i zaapelowała do rządów oraz organizacji na świecie, by zebrały taką sumę, jakiej odmówili Amerykanie. Zainicjowała wówczas powołanie nowej instytucji – funduszu She Decides, który w ciągu kilku miesięcy zebrał ponad 300 milionów dolarów. Pieniądze te przeznaczone zostały głównie na finansowanie sieci klinik aborcyjnych w tzw. krajach Trzeciego Świata.
Ploumen pozostaje zażartą przeciwniczką polityki pro-life prowadzonej przez administrację Donalda Trumpa. Trzy miesiące temu na łamach „Financial Times” opublikowała tekst, w którym pisała:
„Amerykańska polityka w sprawie aborcji to klęska dla dziewcząt i praw kobiet. To polityka, której reszta świata musi się przeciwstawić”.
Zaangażowanie na rzecz aborcji i finansowanie przemysłu śmierci to nie jedyne osiągnięcie, jakim może pochwalić się Liliannne Ploumen. Dała się poznać również jako zwolenniczka ideologii gender oraz postulatów lobby gejowskiego. W lutym 2010 roku zainicjowała akcję zakłócenia niedzielnej Mszy świętej w katedrze św. Jana Chrzciciela w ‘s-Hertogenbosch, by zaprotestować przeciw nauce Kościoła dotyczącej praktyk homoseksualnych. We wrześniu 2017 roku, występując na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych, powiedziała wprost: “Prawa LGBT to prawa człowieka”. Tego typu przykładów z biografii holenderskiej aktywistki można przytoczyć więcej.
Tak się złożyło, że niemal w tym samym czasie Ploumen została uhonorowana dwoma wyróżnieniami. Z jednej strony od Fundacji Machiavellego w Hadze otrzymała doroczną Nagrodę Machiavellego za rok 2017, przyznawaną osobie lub organizacji, która osiąga doskonałe wyniki w realizacji swych zasad w praktyce. W ten sposób doceniono jej rolę w powstaniu i dynamicznym rozwoju aborcyjnego funduszu She Decides. Z drugiej strony z Watykanu dostała Papieski Order Świętego Grzegorza Wielkiego, przyznawany za „osobistą służbę Stolicy Świętej i Kościołowi Rzymskokatolickiemu, poprzez szczególną pracę, wsparcie Stolicy Apostolskiej i dawanie doskonałego przykładu we własnych społecznościach i krajach”.
Na youtube można zobaczyć, jak Liliannne Ploumen chwali się otrzymanym od Watykanu odznaczeniem:
Czym wyróżniła się Ploumen, że zasłużyła na tak zaszczytne wyróżnienie? Otóż od 2001 do 2007 roku zatrudniona była w Katolickiej Organizacji Pomocy na rzecz Rozwoju i Rozwoju Cordaid – najpierw jako kierownik ds. strategii, a potem członek zarządu i dyrektor programowy. Instytucja zajmowała się działalnością chartytatywną i pomocą humanitarną dla krajów rozwijających się. W tym czasie, jak wyszło później na jaw, Ploumen wspierała aborcyjnego giganta Planned Parenthood.
Papieski Order Świętego Grzegorza Wielkiego dla Liliannne Ploumen to nie pierwszy wyraz życzliwości Watykanu dla osoby zaangażowanej w budowanie cywilizacji śmierci. W lutym 2016 roku pisałem na portalu wPolityce o pochwałach Franciszka pod adresem Emmy Bonino:
CZYTAJ: https://wpolityce.pl/polityka/283162-franciszek-stawia-wloska-aborcjonistke-na-rowni-z-zalozycielami-wspolnoty-europejskiej
Jak wytłumaczyć to postępowanie Stolicy Apostolskiej? Przecież nauczanie Kościoła w sprawie ochrony życia nienarodzonych nie zmieniło się, a sam Franciszek wielokrotnie potępiał zbrodnię aborcji.
Otóż wydaje się, że w tym przypadku mamy do czynienia z przeniesieniem na grunt watykański koncepcji, która przez wiele lat dominowała w Kościele katolickim w Stanach Zjednoczonych i nazywana była koncepcją „bezszwowej szaty” lub „spójnej etyki życia”. Za jej autora uznawany jest kardynał Joseph Bernardin, od 1982 do 1996 roku metropolita Chicago. Kiedy w latach 1968-1972 pełnił funkcję sekretarza generalnego Episkopatu USA, wypracował nowy model relacji Kościoła wobec polityki. Skompletował wtedy cały pakiet przeróżnych problemów, wobec których współczesny katolik powinien zająć swoje stanowisko. Kwestia obrony życia nie była wśród nich sprawą priorytetową, lecz jedną z wielu równorzędnych pozycji. Wynikiem takiego stanowiska stało się opracowanie przez amerykański Episkopat przewodnika dla katolickiego wyborcy. Zawierał on spis 14 palących problemów, wymagających od katolików świadomego ustosunkowania się. Aborcja znalazła się na tej liście wśród takich punktów, jak m.in. podwyższenie płacy minimalnej, zmiana praw emerytalnych czy zwiększenie pomocy zagranicznej. Większość owych kwestii pokrywała się z postulatami lewicy. Stosując ów 14-punktowy algorytm, biskupi wspierali więc polityków publicznie pochwalających aborcję, ponieważ opowiadali się oni za zwiększeniem pomocy socjalnej dla potrzebujących. Tym właśnie można wytłumaczyć trwające wiele lat poparcie hierarchii katolickiej w USA dla Partii Demokratycznej, choć większość czołowych polityków tego ugrupowania opowiadała się za legalną aborcją na życzenie.
Całkowite zerwanie z koncepcją „bezszwowej szaty” nastąpiło dopiero podczas kampanii wyborczej w 2004 roku, gdy naprzeciw siebie stanęli: George W. Bush – protestant z Partii Republikańskiej, opowiadający się za ochroną życia, oraz John Kerry – katolik z Partii Demokratycznej, nie kryjący swego poparcia dla aborcji. Wtedy biskupi jednoznacznie uznali, że kwestia obrony życia jest sprawą priorytetową, wobec której muszą ustąpić jakiekolwiek szlachetne postulaty. Stwierdzono, że nawet jeśli polityk ma program socjalny odpowiadający całkowicie katolickiej nauce społecznej, ale opowiada się za legalizacją aborcji, to wierzący wyborca nie może oddać na niego głosu.
Obecnie politykę „bezszwowej szaty” prowadzi Stolica Apostolska. Dlatego właśnie do Watykanu na różne konferencje naukowe zapraszani są najwięksi propagatorzy aborcji na świecie w rodzaju Paula Ehrlicha czy Johna Bongaartsa, by opowiadać o ochronie środowiska naturalnego, zmianach klimatycznych, globalnym ociepleniu czy zrównoważonym rozwoju. Zgodnie z tą samą logiką Emma Bonino zasłużyła na pochwały, ponieważ opowiedziała się za przyjmowaniem uchodźców i imigrantów. Liliannne Ploumen wyróżniona została z kolei za pomoc humanitarną dla ubogich. Przy tym wszystkim jednak ignorowane i przemilczane jest zaangażowanie owych osób w budowę cywilizacji śmierci. One same traktują zaś gesty ze strony Watykanu jako potwierdzenie słuszności obranej drogi i legitymizację dla swych działań.
Co ciekawe, dwa miesiące temu Episkopat USA stanął przed alternatywą: powrót do koncepcji „bezszwowej szaty” kardynała Bernardina lub kontynuowanie dotychczasowej linii, w której priorytetem jest ochrona życia. Kluczowym momentem okazało się głosowanie na przewodniczącego Komisji Pro Life Konferencji Episkopatu USA. Z jednej strony w szranki stanął najbardziej zaufany człowiek Franciszka w amerykańskim episkopacie –kardynał Blase Cupich, od 2014 metropolita Chicago, opowiadający się za powrotem do programu „spójnej etyki życia”, a z drugiej – arcybiskup Joseph Naumann z Kansas City, od dziesięcioleci zaangażowany w ruch pro life, nieprzejednany przeciwnik aborcji, uważający ją za największe zło Ameryki.
Było to głosowanie nie tylko na ludzi, lecz także wybór jednego z dwóch programów. Stosunkiem głosów 96 do 82 Naumann pokonał Cupicha. Koncepcja „bezszwowej szaty” została w USA odrzucona. W Watykanie panuje nadal.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/376371-najwyzsze-odznaczenie-watykanskie-dla-osoby-szczegolnie-zasluzonej-dla-budowania-cywilizacji-smierci