Aleksiej Nawalny, któremu wczoraj rosyjska Państwowa Komisja Wyborcza odmówiła prawa do startu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, nie jest – jak mogłoby wydawać się na pierwszy rzut oka – politykiem mogącym zmienić sytuację w naszej cześci Europy na korzyść Polski. Wręcz przeciwnie.
I nie wynika to z jakiegoś negatywnego stosunku Nawalnego do Polski, bo o niczym takim nikomu nie wiadomo. A nie wiadomo dlatego, że Polska – jako samodzielny podmiot – nie ma dziś większego znaczenia w rosyjskiej polityce, zarówno tej realizowanej przez Putina jak i tej, która jest prezentowana przez opozycję.
Nawalny – adwokat i lider ruchu zwalczającego korupcję w Rosji – nie może wystartować w wyborach ze względu na ciążące na nim wyroki sądowe. Nawet jeżeli ma coś za uszami (chodzi o domniemane działanie na szkodę państwowego przedsiębiorstwa Kirowlies), to z pewnością znacznie więcej od niego mają ci, którzy popierają Kreml, co skutecznie chroni ich i ich interesy przez prokuraturą. Dlatego trudno nie dostrzec w wyroku przeciw Nawalnemu motywów politycznych. Chodzi wyłącznie o to, aby nie dopuścić coraz bardziej popularnego, zwłaszcza wśród najmłodszych wyborców, polityka do startu w wyborach prezydenckich zaplanowanych na marzec 2018 roku.
24 grudnia Nawalny zorganizował w 20 regionach Rosji zebrania wyborców, które wysunęły jego kandydaturę na prezydenta. Miało to jednak znaczenie polityczne, a nie prawne. Pokazało, że cieszy się on sporym poparciem, ale nie wpłynęło na decyzję Państwowej Komisji Wyborczej, która wczoraj odmówiła zgody na dopuszczenie opozycjonisty do startu w wyborach.
Pomijając wewnątrzrosyjskie uwarunkowania polityczne, warto jednak zadać sobie pytanie, co byłoby, gdyby Aleksiej Nawalny kiedyś objął władzę w Rosji? Dziś wydaje się to nierealne, ale biorąc pod uwagę coraz szybsze zużywanie się putinowskiego reżimu, nie jest – w dalszej perspektywie – całkiem niemożliwe. Otóż Nawalny jest liderem liberalnej opozycji. Sam tak się nie określa, biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo taka identyfikacja jest dziś niepopularna w Rosji, ale w istocie reprezentuje wiele środowisk odwołujących się do liberalnego światopoglądu.
W Rosji światopogląd liberalny oznacza zaś nierzadko – o czym niejednokrotnie pisał w swoich komentarzach Piotr Skwieciński – skrajny antyklerykalizm i społeczny progresywizm ze wszystkimi tego konsekwencjami. Otoczenie Nawalnego z pewnością łatwo znalazłoby więc wspólny język z zachodnimi elitami. Jego prezydentura przyniosłaby zapewne gwałtowny reset w relacjach europejsko-rosyjskich i jakąś wspólnotę poglądów z Zachodem.
Z drugiej strony Nawalny nigdy nie kwestionował największych „zdobyczy” putinowskiej polityki, takich choćby jak inkorporacja Krymu. Z pewnością też zależy mu na odzyskaniu przez Rosję wysokiej pozycji w świecie. Można sobie wyobrazić, że przy ideowym podobieństwie Nawalnego do zachodnich polityków, ci nie tylko zgodziliby się na formalne przyłączenie Krymu, ale także – w trosce o dobre stosunki (i interesy) z nową władzą w Rosji – poszli na szerokie ustępstwa wobec niego w naszej części Europy.
Paradoksalnie wygląda więc na to, że – wbrew putinowskiej propagandzie – to Nawalny jest znacznie lepszym gwarantem pozycji Rosji w świecie niż obecna ekipa na Kremlu, coraz bardziej zużyta i skłócona z Zachodem. I wiele wskazuje na to, że rola tego polityka oraz reprezentowanego przez niego środowiska, może w przyszłości rosnąć.
Nie oznacza to oczywiście, że należy inaczej spojrzeć na Putina. Jego stosunek do Polski jest nam dobrze znany i z pewnością się nie zmieni. Jednak warto zwrócić uwagę na fakt, że – w odróżnieniu od Nawalnego – nie budzi on dziś żadnej sympatii na Zachodzie, co chroni nas przed groźbą zawarcia jakiegoś strategicznego porozumienia ponad naszymi głowami. Znacznie gorszego zapewne niż kolejna nitka Nord Streamu.
Polski problem polega na tym, że jesteśmy zbyt słabym graczem, aby mieć wpływ na sytuację wokół nas. I nasze interesy wciąż nie liczą się w rozgrywce między Rosją i Zachodem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/373589-czy-aleksiej-nawalny-moglby-byc-lepsza-alternatywa-dla-polski-niz-putin-niestety-chyba-nie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.