20 grudnia minęła niezauważona w Polsce (za to dostrzeżona w Rosji) setna rocznica powstania krwawej sowieckiej bezpieki – CzeKa, przemianowanej później na OGPU, potem na NKWD, a w końcu na AFB i KGB. Kontynuatorem oraz sukcesorem tej zbrodniczej organizacji jest dzisiejsza Federalna Służba Bezpieczeństwa, z której wywodzi się obecna elita władzy państwa rosyjskiego na czele z prezydentem Władimirem Putinem, byłym oficerem KGB. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, niegdyś wieloletni dyrektor FSB, generał Nikołaj Patruszew mówi wprost, że oficerowie bezpieki to dziś nowa szlachta rosyjska.
Z okazji jubileuszu czekistów obecny szef FSB Aleksander Bortnikow udzielił niezwykle pouczającego wywiadu „Rosyjskiej Gazecie”, w którym nakreślił dzieje ostatnich stu lat służb specjalnych, przedstawiając je jako jedno wielkie pasmo nieustannych sukcesów odnoszonych przez organy bezpieczeństwa, niegdyś sowieckie, a dziś rosyjskie.
Bortnikow odniósł się oczywiście do pierwszego okresu działalności CzeKi, której pełna nazwa brzmiała Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem:
Nadzwyczajna sytuacja dyktowała konieczność zastosowania nadzwyczajnych środków
— stwierdził Bortnikow, usprawiedliwiając tym samym Czerwony Terror. Cel został przecież osiągnięty: system komunistyczny przetrwał krytyczny moment.
Omawiając kolejny okres historii, dyrektor FSB stwierdził, że stalinowskie represje miały swoje obiektywne uzasadnienie:
Chociaż wiele osób kojarzy ten okres z masowym fabrykowaniem oskarżeń, to materiały archiwalne świadczą o istnieniu obiektywnej strony w wielu sprawach karnych, w tym także tych, które stały się podstawą znanych procesów pokazowych.
Znaczna część ofiar czystek stalinowskich została, zdaniem Bortnikowa, słusznie skazana, zaraz jednak dodał on, że bynajmniej „nie chce nikogo wybielać”. Według niego odpowiedzialnym za nieuzasadnione represje nie był Stalin, lecz szef NKWD Nikołaj Jeżow, zlikwidowany w 1940 roku. Na szczęście potem na czele służb stanął Ławrientij Beria, który – jak mówi Bortnikow – „usunął karierowiczów z poprzedniego rozdania” i znacząco podniósł jakość pracy służb specjalnych.
Prawdziwy rozkwit sowieckich organów bezpieczeństwa nastąpił, gdy na czele partii komunistycznej stanął dotychczasowy szef KGB – Jurij Andropow. Niestety, rządził on krótko, a niedługo po jego śmierci władzę objęła ekipa Gorbaczowa. Jej największym błędem było to, że nie słuchała KGB, nie czytała raportów sporządzanych przez służby specjalne, a w efekcie stała się ślepa i głucha na prawdziwe zagrożenia dla Związku Sowieckiego. Nastąpił więc upadek ZSRS, a wraz z nim demontaż KGB, który w następnych latach był przekształcany w kilka kolejnych struktur i rozczłonkowany na szereg mniejszych organów, by w końcu w 1995 roku wykrystalizować się jako Federalna Służba Bezpieczeństwa.
Nowa era nastała w 1998 roku wraz z objęciem kierownictwa FSB przez Władimira Putina, który – jak mówi Bortnikow – zmodernizował służby oraz podniósł ich efektywność. Zapoczątkowana przez niego epoka bujnego rozwoju „siłowików” trwa do dnia dzisiejszego.
Na koniec szef FSB złożył życzenia wszystkim weteranom sowieckich służb specjalnych z okazji „stulecia stworzenia ojczystych organów bezpieczeństwa”. W końcu z ich szeregów wywodzi się cała „wierchuszka” Kremla.
Warto w tym kontekście przypomnieć pewien fakt. Otóż historia rosyjskich służb specjalnych nie zaczęła się w roku 1917 wraz z dojściem bolszewików do władzy. W 1826 roku generał Aleksander von Benkendorff stworzył III Oddział Kancelarii Osobistej Jego Cesarskiej Mości, czyli najwyższy organ tajnej policji. Został on w 1880 roku rozwiązany, a rok później powołano do życia nową strukturę, czyli Oddział Ochrony Porządku i Bezpieczeństwa Publicznego, zwany w skrócie Ochraną.
Dzisiejsza FSB nie odwołuje się jednak do tych instytucji. Nie widzi swego właściwego początku również w 1995 roku, kiedy pojawiła się po raz pierwszy pod obecną nazwą. Nie odwołuje się więc ani do tradycji carskiej, ani „demokratycznej”, lecz do przeszłości bolszewickiej, sowieckiej, komunistycznej. To dziedzictwo pielęgnuje i w takim etosie formuje kolejne pokolenia rosyjskich czekistów.
Parafrazując Mirabeau, który powtarzał, że Prusy to nie państwo, które posiada własną armię, lecz armia, która posiada swoje państwo, można powiedzieć, że dzisiejsza Rosja to nie państwo, które posiada swoje służby specjalne, lecz służby, które posiadają własne państwo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/372992-jubileusz-100-lecia-czekistow-szef-fsb-uwaza-ze-stalinowskie-represje-mialy-swoje-obiektywne-uzasadnienie