Niemieckie miasta zabezpieczają swoje jarmarki bożonarodzeniowe, by nie powtórzył się zamach z 19 grudnia 2016 r. w Berlinie, gdy Tunezyjczyk Anis Amri wjechał ciężarówką w tłum przy Breitscheidplatz. Zginęło wówczas 12 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. W wielu miastach za Odrą rozstawiono wokół jarmarków betonowe zapory, które mają chronić przed ewentualnymi zamachami przy użyciu samochodów lub TIR-ów. By zachować wrażenie normalności w wielu miastach nadano szarym betonowym klockom „świąteczny wygląd”.
Tak jak w Bochum, gdzie owinięto każdą z ważących ponad tonę barier folią z choinkowym wzorem i czerwonymi wstążkami. W Dreźnie obklejono klocki betonowe czerwoną i zieloną folią. W Erfurcie ozdobiono je „zabawnymi napisami” jak „Glühwein is the answer” lub „Make love not war”. Inicjatorem akcji jest miejscowy artysta Christian Seidel, który nie chciał, by jego 3-letnia córka dowiedziała się do czego „te betonowe klocki naprawdę służą”. Sam, jak powiedział rozgłośni MDR, też woli wierzyć, że „nic się w zasadzie nie zmieniło”. „Powinniśmy się bawić, jak dotychczas” – zaznaczył. W Kilonii i Lubece policja rozstawiła tzw. „big bags”, czyli ważące ponad dwie tony worki wypełnione piaskiem lub żwirem. Gdzie indziej dojazd do jarmarków blokują śmieciarki lub zbiorniki z wodą. W większości miast jarmarki patrolują, podobnie jak w Belgii czy Francji, policjanci uzbrojeni w broń maszynową.
Nic dziwnego więc, że nie wszystkim udziela się w tym roku beztroski bożenarodzeniowy nastrój. Dopiero pod koniec listopada niemiecka policja aresztowała sześciu Syryjczyków, którzy mieli planować zamach na jarmark bożenarodzeniowy w Essen. Przy użyciu broni i materiałów wybuchowych. Wszyscy zostali w międzyczasie wypuszczeni na wolność. Zabrakło bowiem „wystarczających dowodów”, by osadzić ich w areszcie śledczym. Mimo iż utrzymywali kontakty z Państwem Islamskim. Zdaniem policji „podejrzani dyskutowali ogólnie o zamachach, w sposób abstrakcyjny, bez konkretów”. Nie ukuli jeszcze konkretnego planu więc wrócili do ośrodka dla azylantów, gdzie przebywają od końca 2015 r.
Szef MSW Thomas de Maizière zaapelował do Niemców w wywiadzie dla tabloidu „Bild”, aby nie rezygnowali z odwiedzenia bożonarodzeniowego jarmarku w swoim mieście. „Takie jarmarki są elementem naszego życia i naszej kultury”- powiedział. „Zachowajmy należytą czujność i nie poddawajmy się lękom i obawom”- dodał. Tymczasem powodów do obaw jest wiele. Zdaniem ekspertów bowiem betonowe zapory rozstawione wokół jarmarków „są całkowicie bezużyteczne”. Nie zatrzymają rozpędzonej ciężarówki.
Tak wynika z testów przeprowadzonych przez dziennikarzy programu MDR „Umschau” we współpracy z firmą Dekra w Neumünster w Szlezwiku-Holsztynie. Testerzy raz za razem wjeżdżali ważącą 10 ton ciężarówką prędkością 50 km/h w ważące 2,4 tony betonowe zapory. Ciężarówka po prostu odsuwała je na bok i zatrzymywała się dopiero kilkadziesiąt metrów dalej na masywnej betonowej ścianie. Nie robiło przy tym różnicy czy ciężarówka wjeżdżała w zapory wprost czy z ukosu. „Za każdym razem odbijała je jak kule bilardowe. Działanie zaporowe tych betonowych klocków jest żadne. To czyste placebo” – skomentował wynik testów kierownik badań Dekra Marcus Gärtner.
Na producencie testowanych zapór firmie „Becker Boden Baustoffe” wyniki badań nie zrobiły większego wrażenia. „My sprzedajemy klocki betonowe, a nie koncepcje bezpieczeństwa” – oświadczył szef firmy Tobias Becker w rozmowie z tygodnikiem „Stern”. Inny producent betonowych zapór był bardziej dosadny. „Sprzedajemy złudzenie bezpieczeństwa” – zaznaczył Thomas Pampel z firmy „Stoneland Hamburg”. Rodziny ofiar zeszłorocznego zamachu w Berlinie swoje złudzenia już dawno straciły.
„Warum?” - „Dlaczego?”, takie pytanie widnieje na drewnianym szyldzie, leżącym na schodach wiodących do kościoła na Breitscheidplatz. Jest on głównym elementem zaimprowizowanego miejsca pamięci krwawego zamachu terrorystycznego sprzed niespełna roku. Zakłóca on świąteczny nastrój i spokój rządu w Berlinie. Po roku starań ze strony rodzin ofiar Angela Merkel postanowiła się z nimi spotkać. Wcześniej napisały one otwarty list do pani kanclerz. Krytykują w nim niedostateczną pomoc ze strony państwa i zarzucają Merkel, że nie podjęła wystarczających środków w walce z terrorem. Stwierdzają także, że kanclerz „nie potrafi sprostać wymaganiom urzędu”, który piastuje. „Merkel do tej pory nie złożyła osobiście kondolencji” – czytamy w liście opublikowanym na łamach tygodnika „Der Spiegel”.
Jak twierdzą rodziny ofiar w trakcie kampanii przed wyborami do Bundestagu pani kanclerz zadbała o to, by rzecznik rodzi ofiar została wyproszona z programu telewizyjnego, gdzie chciała zadać Merkel trudne pytania. Teraz pani kanclerz chce „stawić tym trudnym pytaniom czoło”. 19 grudnia w miejscu zamachu zostanie także odsłonięty pomnik ku czci jego ofiar, w postaci brązowej rysy przecinającej Breitscheidplatz. Dla bliskich ofiar to „o wiele za mało i o wiele za późno”. „Zapomniano o nas” – piszą. Tym bardziej iż zdaniem głównego śledczego rządu federalnego Bruno Josta „łatwo można było zapobiec zamachowi z Breitscheidplatz”. Według niego służby specjalne popełniły szereg poważnych błędów a potem zmanipulowały akta sprawy, by te błędy zatuszować.
Trudno w takich okolicznościach czuć się bezpiecznie. Pozostają złudzenia w postaci betonowych zapór. Opakowane świątecznie w papier, folię i wstążki.
Obejrzyj testy betonowych zapór w MDR:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/370230-swiatecznie-opakowane-betonowe-zapory-i-uzbrojeni-policjanci-czyli-boze-narodzenie-pod-znakiem-terroryzmu-w-niemczech-wideo