„Odbierzemy Alaskę!” – śpiewają rosyjskie dzieci z wołgogradzkiej (dawny Stalingrad) szkoły kadetów, kierowane przez panią deputowaną do Dumy (z rządzącej partii Jedna Rosja), Annę Kuwyczko. Ponadto „samuraje nigdy nie dostaną Kuryli”, i oczywiście „Sewastopol nasz i Krym”. Ale także „własną piersią zasłonimy stolicę burszynu”, czyli Kaliningrad. Rozumiem, że przed Polską, no bo chyba nie przed Litwą…?
Treść pieśni, którą słucha się świetnie i która bardzo dobrze wpada w ucho, jest poza tym taka, że świat się rozpada, w USA pozbawia się prezydenta władzy (i dlatego trzeba Amerykanom zabrać tę Alaskę?), i tylko Rosja kwitnie na tym tle. A tak w ogóle to „jeśli gławnyj komandir wezwie na ostateczny bój, to… wujku Wowa, jesteśmy z Tobą!”.
I w zasadzie nie wiem, czy trzeba to dalej komentować. Rosja i rosyjskość ma wiele wymiarów. A jeden z nich jest właśnie taki:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/367448-alaske-odbierzemy-kaliningradu-nie-oddamy-co-spiewa-sie-w-rosyjskim-korpusie-kadetow
Komentarze
Liczba komentarzy: 39