I znowu wiadomość z domu aukcyjnego handlującego dziełami sztuki. Tym razem z Londynu. Na liście przeznaczonych do sprzedaży obrazów znalazło się olejne płótno Henryka Siemiradzkiego „Taniec wśród mieczów”. Sprzedaje je pewien niemiecki właściciel, ale nie ma żadnych wątpliwości, że owo dzieło zostało wywiezione z Polski podczas niemieckiej grabieży, gdyż widnieje w odpowiednim spisie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Jednak odzyskanie płótna może natrafić na spore przeszkody, ponieważ właściciel domu aukcyjnego zawsze domaga się dobrze udokumentowanego świadectwa, by wstrzymać ewentualną transakcję. A niemieckie hordy nie tylko mordowały i kradły podczas wojny wszystko, co miało jakąkolwiek wartość, ale też niszczyły, paliły i obracały w zgliszcza wszelkie dobra kultury, łącznie ze znajdującymi się tam dokumentami, wszelkiego rodzaju metryczkami przypisywanymi dziełom sztuki. Niemcy przygotowali się do najazdu na Polskę nie tylko pod militarnym względem, ale też sporządzili precyzyjny wykaz dzieł sztuki, które miały zostać nam zrabowane. Miały zostać i zostały. Łupiono muzea, biblioteki, zamki, pałacyki, dwory i setki tysięcy mieszkań, w których gromadzono niewielkie zbiory rodzinne. Rabowano zgodnie z wytycznymi hitlerowskich władz, jak i na własna rękę, która należała do zbirów w mundurach, albo przedstawicieli najeźdźców w marynarkach. Takie, bardzo zaniżone rachunki mówią o skradzionych 3 tysiącach obrazów autorstwa znanych europejskich malarzy, przynajmniej kilkunastu tysiącach dzieł polskich artystów. Nie licząc, oczywiście, innych wartościowych dóbr, jak rzeźby, cenne starodruki, artystyczne wyposażenia pałacyków, dworków…
Często dzieła zrabowane Polsce, niemieccy rabusie przeznaczali na dary dla zbrodniarzy z najważniejszego szeregu, jak choćby rysunki Durera otrzymał przy jakiejś okazji Hitler. Nigdy do Polski nie wróciły, choć po wojnie odnaleziono je w Stanach Zjednoczonych.
Z biegiem lat z odzyskiwaniem skradzionych nam wartości będzie coraz trudniej, ponieważ upływający czas zaciera ślady. Tak naprawdę, to sprawiedliwe wyjście jest tylko jedno – każdy cenny przedmiot zrabowany w Polsce przez Niemców, a dziś odnaleziony gdziekolwiek, powinni Niemcy wykupić i oddać prawowitym właścicielom. Na razie to utopia, wiem. Ale w przyszłości będzie jeszcze gorzej, bo cały ten niemiecki dostatek może przejść w ręce gości, którzy na razie tylko molestują, gwałcą i przejeżdżają się ciężarówkami po zatłoczonych chodnikach i deptakach. Krótce mogą jednak przejść na jeszcze wyższy poziom kulturowego współżycia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/366128-niemcy-powinny-wykupywac-skradzione-w-czasie-wojny-polskie-dziela-sztuki-i-je-nam-zwracac