Profesor Tomasz Nałęcz, który był doradcą prezydenta Bronisława Komorowskiego powiedział nawet, że zbliżenie polsko - rosyjskie jest warte każdej przelanej krwi
— powiedział w telewizji wPolsce.pl Aleksander Bondariew, dziennikarz i tłumacz rosyjski.
Kilka lat temu w dwóch listach do Polaków Bondariew pisał:
Trudno się pozbyć wrażenia, że dla rządu polskiego ważniejsze jest zbliżenie z władzami rosyjskimi niż ustalenie prawdy o katastrofie w Smoleńsku, jednej z największych tragedii narodowych. Wydaje się, że polscy przyjaciele wykazali się pewnego rodzaju naiwnością, zapominając, że interesy kierownictwa na Kremlu i narodów sąsiadujących z Rosją nie są zbieżne.
Jednym z przykładów na to może być konflikt Rosji z Ukrainą. Jak mówił Bondariew, po wydarzeniach na Ukrainie wydawało się, że wzrosło zagrożenie dla niezależności Polski ze strony putinowskiej Rosji. Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Dziennikarz przyznał, że „heroiczna walka ukraińskiej armii” wpłynęła znacząco na sytuację Polski w kontekście Rosji.
Ich armia stawia czoła tej pseudo - inwazji hybrydowej ze strony Rosji. Zagrożenie militarne się zmniejszyło, bo Rosja zobaczyła, że nie jest w stanie poradzić sobie w sposób militarny ani z okupacją Ukrainy ani z inwazją
—powiedział Bondariew.
Dziennikarz zapytany przez Marka Pyzę o to, co by było, gdyby Ukraińcom nie udało się ustawić takiego oporu, odparł jasno.
Ukraiński poligon mógłby się zamienić w przyczółek i rozszerzyć na państwa bałtyckie, w tym Polskę. Okazało się jednak, że Rosjanie nie są do tego przygotowani.
Bondariew poruszył również kwestię manewrów w ramach programu Zapad 2017 na Białorusi w zeszłym miesiącu. Uczestniczyło w nich nawet 100 000 żołnierzy. Bondariew stwierdził, że według niego było to raczej na pokaz, bo nic nie było zrobione w tym celu, by przybliżyć charakter prawdziwej inwazji.
Rosjanie mają „niestety” tylko stutysięczną armię i to z rezerwowymi. To zabrakłoby i na Ukrainę i na Polskę. Niebezpieczeństwo jest zatem bardzo małe, ale niewątpliwie istnieje
—powiedział dziennikarz.
Bondariew odniósł się również do tak zwanej wojny informacyjnej i do ataków na polskie serwery, o których mówił Minister Obrony Narodowej, Antoni Macierewicz. Powiedział jednak, że największe zagrożenie jest w dziedzinie energetyki, a dokładniej w interesach Gazpromu.
Teraz staje się coraz bardziej jasne, że pan prezydent Lech Kaczyński bardzo przeszkadzał w tych negocjacjach z Gazpromem, odnośnie cen, kiedy Gazprom rzeczywiście miał miliardowe interesy, które były warte każdej przelanej krwi. Obecnie sytuacja Gazpromu nie jest za ciekawa, z czym Rosja nie może się pogodzić, bo to obniża ich ambicje imperialne. Co do ataków na serwery, to pierwszy z nich był w Estonii w 2008 roku. W wyniku tego Estończycy otrzymali od NATO ośrodek do walki z cyberterroryzmem. Można więc dostać od NATO pewne przywileje, jeśli się o nie gra. Nie widzę jednak, by robił to minister Antoni Macierewicz
—mówił dziennikarz.
Aleksander Bondariew odniósł się również do kolejnych wyborów prezydenckich w Rosji, które będą w pierwszej połowie 2018 roku. Powiedział, że Putin niezależnie od sytuacji i tak byłby wybrany, bo jest popularny i lubiany w Rosji.
Największym problemem dla Putina jest to, że liczba ludzi, którzy idą do wyborów, spada. W dużych miastach wynosi ok. 10-12%. Za mało się o tym mówi. Jeśli frekwencja będzie spadać dalej, to Putin będzie wyglądał nieco śmiesznie w oczach całego świata. W związku z tym pojawiają się programy tylko po to, by u różnych grup ludzi stworzyć wrażenie, że mogą w jakiś sposób wyrazić swoją antypatię do Putina. To podniosłoby frekwencję i legitymizację wyborów prezydenckich w Rosji, które Putin i tak wygra
—podkreślił.
Na koniec wywiadu Bondariew poruszył kwestię imigrantów i nastrojów we Francji w związku z tym. Jasno podkreślił, że rząd francuski powiedział, że będzie przyjmować imigrantów, ale ich nie przyjmuje.
W ubiegłym roku Angela Merkel przyjęła prawie milion uchodźców, podczas gdy Francja zaledwie 26 000. Wszyscy imigranci umieszczeni we Francji chcą przejść do Anglii. Tam można żyć bez dokumentów poświadczających tożsamość. To jest jednak kryzys, którego nikt nie chce rozwiązać, choć jest we wszystkich krajach, do których przyjmowani są uchodźcy
—podkreślił.
Dziennikarz powiedział też, że Donald Tusk, jako ważny polityk Unii Europejskiej zmienił front po tym, jak Angela Merkel powiedziała: Gdybym wiedziała, że będzie taka reakcja społeczna w związku z uchodźcami, to bym tego nie zrobiła. Po tym Donald Tusk zrozumiał, że trzeba zmienić kurs i przyznaje już, że kryzys imigracyjny jest problemem.
mk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/364186-bondariew-dla-wpolscepl-zblizenie-polsko-rosyjskie-bylo-wazniejsze-niz-wyjasnienie-katastrofy-smolenskiej-wideo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.