Nie dostałem żadnego odszkodowania. Nie chcę żadnej zapomogi, ani darowizny. Chcę tylko odzyskać swoje stracone pieniądze. Miałem nadzieję, że wszystko będzie wyglądało zupełnie inaczej, że to Niemcy wyjdą z inicjatywą, żeby załatwić sprawę. Jednak jest tak jak zawsze w stosunkach polsko-niemieckich
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Ariel Żurawski, właściciel ciężarówki, która wjechała w tłum na jarmarku w Berlinie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Dramatyczne okoliczności śmierci Polaka w Berlinie! Kierowca ciężarówki do końca walczył z terrorystą, próbował go powstrzymać
wPolityce.pl: Minęło dziesięć miesiącyod zamachu terrorystycznego w Berlinie, w którym jako pierwszy zginął polski kierowca Łukasz Urban. Dla pańskiej firmy transportowej, w której pracował, dramat się nie kończy. Czy Niemcy pomogli rodzinie zamordowanego kierowcy?
Ariel Żurawski, właściciel firmy transportowej: Nie. Zaraz po tragedii pojawiły się sygnały, że wdowa i dziecko otrzymają rentę. Później sprawa przycichła i nie podejmują żadnych działań. Minęło dziesięć miesięcy, ale Niemcy nie zrobili nic, żeby pomóc rodzinie zamordowanego polskiego kierowcy.
Niemiecki rząd ustanowił pełnomocnika Kurta Becka. Urzędnik miał pomagać rodzinom ofiar i poszkodowanym w berlińskim zamachu w uzyskaniu odszkodowań. Trudno jednak się z nim spotkać. Dopiero dziś w Berlinie wspólnie z mecenasem Stefanem Hamburą porozmawia pan z przedstawicielem rządu federalnego. Czego się pan spodziewa po dzisiejszych rozmowach?
Po emailu od niego, spotkanie nie zapowiada się zbyt obiecująco. Napisał, że rozmawiał z firmami Scania, w której leasingowej ciężarówkę i firmą ThyssenKrupp, do której zamordowany kierowca wiózł stal. Scania nie chciała ode mnie więcej pieniędzy za wcześniejsze zakończenie umowy leasingowej. ThyssenKrupp nie chciał żadnego odszkodowania za stal, która zardzewiała w wyniku przetrzymania przez Niemców. Po miesiącu czy po dwóch, teraz dokładnie nie pamiętam, kiedy oddawałem stal, była zardzewiała. Sporządzono protokół szkodowy i zapowiadało się, że firma ThyssenKrupp będzie żądała ode mnie odszkodowania za uszkodzony towar. Na szczęście do tego nie doszło.
Dowiedziałem się, że to wszystko, co mogę otrzymać w ramach odszkodowania od Niemców. Jeżeli mam inne zdanie, mogę się spotkać z nimi w sądzie. Dziś spotykamy się na rozmowie, zobaczymy co z niej wyniknie.
Miał pan otrzymać odszkodowanie za ciężarówkę. Jak wygląda sprawa?
Nie dostałem żadnego odszkodowania. Nie chcę żadnej zapomogi, ani darowizny. Chcę tylko odzyskać swoje stracone pieniądze. Miałem nadzieję, że wszystko będzie wyglądało zupełnie inaczej, że to Niemcy wyjdą z inicjatywą, żeby załatwić sprawę. Jednak jest tak jak zawsze w stosunkach polsko-niemieckich.
Może pan rozwinąć ten temat?
Wszyscy, którzy znają głębiej sprawę, czy robią interesy z Niemcami, wiedzą o co mi chodzi. Wierzyłem, że państwo niemieckie pierwsze wyciągnie dłoń i rozwiąże sprawę. Nie widzi jednak problemu.
Jakich pieniędzy i za co domaga się pan od Niemców?
Domagam się około 90 tysięcy euro za przestój ciężarówek, który nie mogły przewozić towarów po zamachu. Tyle straciłem na umowie leasingowej, wszystkie pieniądze, które wpłacałem do firmy Scania Leasing, przepadły. W tej sumie znalazła się również kwota za części do naczepy i naprawa naczepy. Niemcy nie czują się winni, ale to on nie uniemożliwili zamachu. Nie chodzi tylko o mnie. Najważniejsza jest rodzina zmarłego.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
CZYTAJ WIĘCEJ: Właściciel ciężarówki wciąż czeka na odszkodowanie po zamachu w Berlinie. Hambura: Niemiecki rząd nie do końca wywiązał się z obowiązku
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/363956-nasz-wywiad-zurawski-minelo-10-miesiecy-ale-niemcy-nie-zrobili-nic-zeby-pomoc-rodzinie-zamordowanego-w-zamachu-polskiego-kierowcy