W debacie o służbie zdrowia występują zwykle dwa głosy: uspołecznić lub sprywatyzować. Jak działa państwowa służba zdrowia, sami możemy się przekonać na miejscu: ogromny rozrost biurokracji, niekończące się kolejki, spirala zadłużenia szpitali i nieuregulowane godziny pracy nie tylko lekarzy, ale także pielęgniarek, ratowników medycznych i wszystkich innych pracowników. Z drugiej strony, prywatna służba zdrowia w Stanach Zjednoczonych również nie spełnia swojej funkcji już od wielu lat. Chociaż wciąż jest to kraj przodujący w nowinkach z zakresu medycyny, koszty podstawowych zabiegów są absurdalnie wręcz wysokie, a ubezpieczenia – niekoniecznie dostępne dla każdego. Istnieje jednak droga pomiędzy. Przyjrzyjmy się Singapurowi, gdzie wypracowano wyjście wyłamujące się ze schematu.
Podstawowym aspektem służby zdrowia w Singapurze jest wyważenie elementów wolnorynkowych z interwencjonizmem państwowym. Każdy obywatel ma tam obowiązek odkładać 6-9,5% swojej pensji, w zależności od wieku, na specjalnie przeznaczone do tego konto. Jest ono wolne od opodatkowania, a do tego stosunkowo wysoko oprocentowane, co chroni posiadacza konta przed inflacją. Pieniądze te jednak nie muszą być koniecznie przeznaczone na leczenie samego właściciela. Mogą być również wydane na zabiegi dla rodziny, chociażby małżonka czy dzieci. Gdy suma uzbierana na koncie osiągnie swój maksymalny poziom (43 500 dolarów singapurskich na rok 2012), nadwyżka jest przekazywana na konto emerytalne. Tak więc obywatel Singapuru ma cały czas wgląd do swoich finansów przeznaczonych na leczenie, wie dokładnie ile wpłaca oraz ile musi wydać (bądź ile już wydał) na dane świadczenia.
Co jednak, jeśli kwota uzbierana na koncie nie jest wystarczająca? W takim wypadku, istnieje system dobrowolnych ubezpieczeń jako dodatek do podstawowych funduszy. Koszty takiego ubezpieczenia są naprawdę niskie i dla osoby w wieku 29 lat wynoszą 82zł w skali roku. Dla osób w wieku 69 lat koszt ten wzrasta do 930zł rocznie. Można powiedzieć, że to dużo. Jednak ubezpieczenie to w wypadku osób starszych zazwyczaj jest pokrywane z nadwyżki, jaką zgromadziliśmy na subkoncie medycznym.
Ostatnią linią obrony zdrowia w Singapurze są pieniądze pochodzące z budżetu. Nie są to wysokie sumy: nie istnieje taka potrzeba. Rządowe wydatki na służbę zdrowia wynoszą ok. 1,6% PKB. Oczywiście, istnieje też prywatna służba zdrowia, jednak nie jest ona zbytnio popularna (ok. 20% Singapurczyków jest ubezpieczonych prywatnie) i nie jest tak naprawdę niezbędna – zapewnia jedynie wyższy standard sal szpitalnych, posiłków itd. (np. jednoosobowe pokoje dla pacjentów), nie zaś samego leczenia.
Jak się mają te kwoty w odniesieniu na grunt przeciętnego Polaka? Przyjmując średnią pensję na poziomie 3500 PLN brutto, odkładamy wtedy 271,81PLN na ubezpieczenie zdrowotne (7,77% pensji) i 85,75PLN (2,45%) na ubezpieczenie chorobowe. Gdyby przyjąć model singapurski, Polak w wieku 30 lat płaciłby 245PLN na subkonto zdrowotne i mógłby zakupić dodatkowe ubezpieczenie kosztem ok. 7PLN. Łącznie daje nam to 252PLN wobec 357,56PLN. Ponad 100 złotych różnicy miesięcznie, nie uwzględniając faktu, że subkonto medyczne jest dodatkowo oprocentowane, a koszty usług lekarskich całkowicie wyłączone z opodatkowania. Warto tu nadmienić, że średnia płaca w Singapurze jest wyższa niż w Polsce, a jej opodatkowanie – zdecydowanie niższe.
Jak z kolei wygląda kwestia kosztów całościowych społeczeństwa i państwa? W 2010r. Polska całościowo (zarówno budżet państwa jak i obywatele prywatnie) wydała na służbę zdrowia 7,1% PKB. Stany Zjednoczone w tym samym roku – 17,6% PKB. Singapur zaś ok. 4,6%PKB. Dosyć znacząca różnica.
Ostatecznie, zostaje jedno pytanie: czy tanio znaczy dobrze? Okazuje się, że jak najbardziej. W 2014 roku Singapur zajął pierwsze miejsce pod względem jakości usług medycznych. Na rok 2016 polska służba zdrowia zajęła 39. miejsce, Stany Zjednoczone 28., Niemcy (z systemem podobnym do polskiego) 15., Singapur zaś – 2. Można też dodać, że rząd cały czas jest obecny na rynku usług medycznych, pilnując, by koszty leczenia nie przekroczyły możliwości przeciętnego obywatela, a jednocześnie nie regulując w rygorystyczny sposób cen. Tym sposobem, jakość służby zdrowia cały czas rośnie.
Naturalnie, dojście do takiego systemu nie jest kwestią 2 lat rządów, przypuszczalnie nawet nie jest kwestią jednej kadencji, a przynajmniej kilku lat pracy. Niemniej jednak, warto inspirować się najlepszymi, a Singapur nie dosyć, że jest jednym z najlepszych w tej dziedzinie, to także jednym z najtańszych.
Adrian Reszczyński
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/362985-trzecia-droga-reformy-sluzby-zdrowia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.