Sąd w Niemczech zdecydował, że Katja Creydt ma oddać dziecko ojcu, który ma problemy z narkotykami. Jego narzeczona ma z kolei poważne problemy ze zdrowiem. Sąd zdecydował też, że matka i ojciec dziecka nie mogą opuszczać terytorium Niemiec. Jaki jest zarzut sądu wobec matki? Że zbyt intensywnie zajmuje się siedmioletnim synem. Chłopiec urodził się jako wcześniak.
Zarzucono mi, że jestem nadopiekuńczą Polką
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl matka chłopca Katja Creydt.
Zajmuję się sama dzieckiem od siedmiu lat. Syn dobrze radzi sobie w szkole
— podkreśla.
Jest zszokowana i przerażona.
Nie wiem, co mam dalej robić. Przeżywam horror
— dodaje.
Skandaliczną decyzję wydał sąd w czterdziestotysięcznym mieście Buxtehude. Rodzina pani Creydt jest tam znana. Jej matka, Bozenna Enkelmann jest honorowym obywatelem miasta. Przez wiele lat była bramkarką miejscowego klubu piłki ręcznej BSV Buxtehude. Przed wyjazdem do Niemiec przez 17 lat grała w reprezentacji Polski. Wystąpiła w ponad 200 spotkaniach. Otrzymała również propozycję gry w kadrze narodowej Niemiec.
Mama odmówiła gry w reprezentacji Niemiec. Powiedziała, że jest Polką i może grać tylko w polskiej kadrze
— mówi Katja Creydt.
Dawno nie miałem takiej bulwersującej sprawy
— ocenia w rozmowie z portalem wPolityce.pl mecenas Stefan Hambura, pełnomocnik Polki, której niemiecki sąd chce odebrać dziecko.
Niemcy naruszają zasady państwa prawa, a wytykają łamanie zasad praworządności w Polsce i na Węgrzech. Proszę zobaczyć, chociażby na tym przykładzie, jak zachowują się sądy w Niemczech. Praworządność w Niemczech nie wygląda dobrze
— podkreśla prawnik.
W czwartek i piątek odbędzie się spotkanie szefów państw Rady Europejskiej. Agenda spotkania ma zostać rozszerzona o praworządność w Polsce i Węgrzech.
Prawnik podkreśla, że nadal obowiązują skutki rozporządzenia Hermana Goringa z 1940 r. dotyczące polskiej mniejszości. Od kilku dni prowadzi głodówkę, walczy w ten sposób o uznanie polskiej mniejszości w Niemczech.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ WYWIAD. Hambura o proteście głodowym ws. mniejszości polskiej: Nadal obowiązują skutki rozporządzenia Göringa z 1940 r.
Mamy też działania jugendamtów, które powstały w latach dwudziestych poprzedniego wieku. Szczególnie mroczną rolę organizacja odegrała w latach czterdziestych. Odpowiada za odebranie tysiące polskich dzieci, m.in. z Zamojszczyzny. Wiele z tych dzieci nie poznało nigdy swoich rodziców, nie dowiedziało się nic o swoich korzeniach, bo akta były po II wojnie światowej niszczone. Ten problem jest podejmowany od kilkunastu lat w polsko-niemieckich stosunkach
— przypomina mecenas.
Odbieranie dzieci w Niemczech dotyczy nie tylko Polaków, również Niemców i osób innych narodowości. Niestety, jest na to przyzwolenie polityczne
— alarmuje mecenas Hambura.
TP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/362417-nasz-news-sad-w-niemczech-zabiera-matce-dziecko-zarzucono-mi-ze-jestem-nadopiekuncza-polka-babcia-chlopca-grala-w-reprezentacji-polski