Nagłośnienie przez hiszpańskie media rosyjskiego udziału w eskalacji nastrojów wokół referendum w Katalonii wpisuje się w widoczny na Zachodzie trend do wyolbrzymiania wręcz destabilizacyjnej roli i możliwości Moskwy. Nie oznacza to, że powinno się lekceważyć działania sił prorosyjskich. Głównym ich celem nie jest wcale niepodległa Katalonia, lecz jedynie jak najgłębsza i najdłuższa wewnętrzna niestabilność Hiszpanii i całego Zachodu. Podobnym celem polityka rosyjska kierowała się też podczas wyborów w USA, referendum w Wielkiej Brytanii, wyborów we Francji i Niemczech.
Polityka Rosji wobec kryzysu w Hiszpanii realizowana jest niemal dokładnie według wzorca stosowanego wcześniej w innych krajach. Oficjalnie Moskwa deklaruje désintéressement. Rzecznik prezydenta, Dmitrij Pieskow oświadczył, że referendum niepodległościowe w Katalonii to wewnętrzna sprawa Hiszpanii. Nieoficjalnie zaś, czy to w mediach, czy w wypowiedziach poszczególnych polityków, czy w sferze Internetu, Rosja stawia na Katalończyków. Co nie oznacza, że Moskwa chce niepodległej Katalonii. Podobnie nie chciała prezydenta Donalda Trumpa. Chodzi o dzielenie i osłabianie zachodnich instytucji demokratycznych. Powodowanie, że zwycięska strona w konflikcie jest osłabiona i można podważać jej legitymację. Dlatego propaganda prorosyjska tak dużo mówiła o łamaniu praw człowieka, a nawet wręcz „ekspedycji karnej” wysłanej przez Madryt do Katalonii.
Rosja znów szermuje znaną wcześniej retoryką dotyczącą separatyzmów w Europie. Sięgając po popularny mechanizm: najpierw prorosyjski polityk europejski mówi coś zgodnego z linią Kremla, a następnie anglojęzyczne media rosyjskie to rozpowszechniają jako „głos rozsądku w Europie”. Lider Partii Wolności, Heinz-Christian Strache, w wywiadzie udzielonym austriackiej telewizji porównał sytuację w Katalonii do tej na Krymie. Następnie telewizja RT nagłośniła ten cytat: „Referendum na Krymie, jak i w Katalonii, było przeprowadzone na bazie prawa do samostanowienia i jego wynik był bardzo jasny”. Z kolei deputowany Aleksiej Puszkow uznał referendum za porażkę Zachodu na jego własne życzenie: „Przypomnijmy sobie, jak NATO popierało separację Kosowa. Moskwa ostrzegała: to otworzy puszkę Pandory w Europie. Katalonia jest efektem otwarcia puszki”.
Faktem jest, że pewne środowiska separatystyczne w Katalonii mają powiązania z Rosją, zaś rosyjscy hakerzy i trolle wspomagają w Internecie separatyzm kataloński. Rosyjskie media nagłośniły wypowiedź Enrica Folcha z Partii Katalońskiej Solidarności dla Niepodległości, który powiedział, że niepodległa Katalonia popierałaby Moskwę na forach międzynarodowych i uznała niepodległość Abchazji i Osetii Południowej. Bardzo aktywną działalność wymierzoną w Madryt prowadzili Rosjanie i ich sprzymierzeńcy (m.in. Assange i Snowden) na Twitterze i Facebooku. Tematem referendum zajmowało się nie mniej niż 600 prokremlowskich kont (realnych i fikcyjnych). Rosyjscy hakerzy utrudniali też rządowi Hiszpanii zamykanie portali i stron internetowych wzywających do separatyzmu Katalonii.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundację Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/361204-katalonska-awantura-czego-chce-rosja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.