Rozpad Iraku jest coraz głębszy.
Moim zdaniem dlatego, że polityka prowadzona przez to państwo jest niezgodna z konstytucją, którą wspólnie opracowaliśmy. Wiele artykułów konstytucji podkreśla zasadę wspólnego rządzenia Irakiem. Wskazuje, że Kurdowie, Arabowie, szyici, sunnici i chrześcijanie mają te same prawa. Przestrzeganie konstytucji jest warunkiem przetrwania jedności Iraku. Jeżeli łamane są jej zasadnicze zapisy, takie, jak ustrój państwa oraz relacje między władzami centralnymi a irackim Kurdystanem, to znaczy, że ustawa zasadnicza jest martwa. Nie przestrzegana jest również ustawa budżetowa, Kurdystan nie otrzymuje od trzech lat zagwarantowanych przez konstytucję subwencji. Tych przykładów mógłbym wymienić jeszcze wiele. Dodam tylko, że zarejestrowaliśmy ponad 50 przypadków łamania konstytucji irackiej dokonywanej przez rząd w Bagdadzie.
Tylko w stosunku do Kurdów?
Nie, także wobec innych wspólnot wchodzących w skład „narodu irackiego”, zresztą taki naród w gruncie rzeczy nie istnieje, to sztuczny twór utworzoną odgórną zachodnich mocarstw na mocy traktatu Sykes-Picot. Polityka dyskryminowania innych grup zamieszkujących Irak doprowadziła to głębokiego rozłamu w społeczeństwie i dezintegracji armii. To właśnie była główna przyczyna błyskawicznych postępów ISIS w ofensywie na Irak w 2014 roku.
Okrutnych zbrodni dokonywanych przez DAESH można było uniknąć.
Pół roku przed pojawieniem się ISIS prezydent Masud Barzani uprzedził premiera Iraku Nuriego al-Malikiego o niebezpieczeństwie, jakie grozi miastu Mosul ze strony Państwa Islamskiego. Ten zaś odparł arogancko– pilnujcie swojego regionu – i zapewnił, że nic Irakowi nie grozi. Dwa czy trzy dni przed wkroczeniem ISIS do Mosulu prezydent Barzani ostrzegał też zagranicznych przywódców, prezydenta Francji i wiceprezydenta USA, że ISIS zajmie miasto. Zlekceważono jego słowa i przez to do tej pory nasze kobiety i jazydki są sprzedawane na bazarach przez terrorystów z DAESH. Jaka jest gwarancja, że w Iraku nie powstanie nowa organizacja terrorystyczna, która zastąpi ISIS? Kto zagwarantuje Kurdom, że nie dojdzie do kolejnych tragedii?. Czy nie było już wystarczająco wiele ludobójstw? Czy 182 tysiące osób zamordowanych w operacji Anfal i 5 tysięcy zagazowanych przy użyciu broni chemicznej w Halabdży to za mało, żeby w końcu zacząć rozsądnie myśleć i wyciągać wnioski? Europa i USA powinny nas rozumieć. Mam nadzieję, że Polacy, którzy ponieśli tyle ofiar i przelali morze krwi w walce o wolność nas zrozumieją.
Z polskich polityków referendum wsparł marszałek Kornel Morawiecki. Czy podobne poparcie usłyszał pan również od innych polskich polityków?
Podczas rozmów prowadzonych przeze mnie m.in na Forum Ekonomicznym w Krynicy z posłami wszystkich partii reprezentowanych w polskim sejmie, przewodniczącymi klubów parlamentarnych i przywódcami partii politycznych usłyszałem, że absolutna większość z nich wspiera nasze dążenia. Podkreślają, że mamy bardzo podobną historię i Kurdom należy się własne państwo. Z kolei w Europie, w środę 20 września grupa trzydziestu trzech posłów w Parlamencie Europejskim złożona z przedstawicieli wszystkich frakcji o nazwie się „European Friends of Kurdistan” zadeklarowała formalne wsparcie dla niepodległości irackiego Kurdystanu.
Referendum miało się odbyć w 2016 r. przed wyborami prezydenckimi w USA. Dlaczego wówczas do niego nie doszło?
W 2016 r. wszyscy nam mówili – poczekajcie z głosowaniem – trwa operacja wyzwolenia Mosulu z rąk ISIS, to priorytet, powinniśmy zrobić wszystko, aby jej nie zaszkodzić. Zgodziliśmy się, odłożyliśmy głosowanie. Bez bohaterstwa i ofiarności kurdyjskich Peszmergów Mosul do dziś byłby w rękach Państwa Islamskiego. Pamiętamy, jak w czerwcu 2014 r. ponad 40 tysięcy żołnierzy i oficerów irackich bez walki uciekło z Mosulu przed kilkuset bojownikami ISIS, zostawiając im nowy sprzęt – czołgi, hammery.
Spełniliśmy oczekiwania naszych sojuszników z koalicji zwalczającej ISIS. Poczekaliśmy, wspólnie wyzwoliliśmy Mosul. Ale teraz nie ma już realnych powodów, żebyśmy mieli wciąż czekać na przeprowadzenie referendum. Nie może dalej wszystko w Iraku odbywać się kosztem narodu kurdyjskiego! Nie rozumiem obaw o referendum, przecież to tylko wyrażenie opinii narodu, nawet jak później dojdzie do ogłoszenia niepodległości nie przestaniemy współpracować z Irakiem w walce z ISIS. Dalej będziemy na pierwszej linii frontu w walce z każdym zagrożeniem terrorystycznym. Daliśmy wiele dowodów na to, że Kurdystan jest niezwykle skuteczny w tej walce. Zawsze wywiązujemy się z naszych umów i moralnych obowiązków, które łączą nas z Irakiem i innymi państwami.
Jak obecnie wygląda sytuacja na froncie walki z ISIS?
W czwartek 21 września premier Iraku Hajdar al-Abadi ogłosił rozpoczęcie operacji wyzwolenia Hawidży, największego skupiska terrorystów po Mosulu i Tel Afar. Mamy nadzieję, że operacja wkrótce się skończy i miasto zostanie wyzwolone. Nie wiadomo ile to potrwa, bo walki o Mosul trwały bardzo długo, kosztowały wiele ofiar cywilnych i kompletnie zrujnowały miasto.
Po wyzwoleniu Mosulu Irak nie dotrzymał umowy zawartej z Kurdystanem.
To prawda, umowa z Irakiem została zawarta w obecności koalicji antyterrorystycznej i USA. Mówiła, że Haszd asz-Szabi nie wejdzie do Mosulu. Nie została również dotrzymana umowa, że szyickie oddziały paramilitarne nie wkroczą do Tel Afar. Wpływ rządu w Bagdadzie na postępowanie Haszd asz-Szabi jest niewielki. To kolejny dowód na to, że my, Kurdowie, nie możemy dalej trwać w ramach państwa irackiego, które suwerenność uległa w ostatnich latach znacznemu ograniczeniu. Na co mamy liczyć w tym Iraku, jeżeli druga strona nie szanuje konstytucji, wielostronnych umów i obietnic?
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rozpad Iraku jest coraz głębszy.
Moim zdaniem dlatego, że polityka prowadzona przez to państwo jest niezgodna z konstytucją, którą wspólnie opracowaliśmy. Wiele artykułów konstytucji podkreśla zasadę wspólnego rządzenia Irakiem. Wskazuje, że Kurdowie, Arabowie, szyici, sunnici i chrześcijanie mają te same prawa. Przestrzeganie konstytucji jest warunkiem przetrwania jedności Iraku. Jeżeli łamane są jej zasadnicze zapisy, takie, jak ustrój państwa oraz relacje między władzami centralnymi a irackim Kurdystanem, to znaczy, że ustawa zasadnicza jest martwa. Nie przestrzegana jest również ustawa budżetowa, Kurdystan nie otrzymuje od trzech lat zagwarantowanych przez konstytucję subwencji. Tych przykładów mógłbym wymienić jeszcze wiele. Dodam tylko, że zarejestrowaliśmy ponad 50 przypadków łamania konstytucji irackiej dokonywanej przez rząd w Bagdadzie.
Tylko w stosunku do Kurdów?
Nie, także wobec innych wspólnot wchodzących w skład „narodu irackiego”, zresztą taki naród w gruncie rzeczy nie istnieje, to sztuczny twór utworzoną odgórną zachodnich mocarstw na mocy traktatu Sykes-Picot. Polityka dyskryminowania innych grup zamieszkujących Irak doprowadziła to głębokiego rozłamu w społeczeństwie i dezintegracji armii. To właśnie była główna przyczyna błyskawicznych postępów ISIS w ofensywie na Irak w 2014 roku.
Okrutnych zbrodni dokonywanych przez DAESH można było uniknąć.
Pół roku przed pojawieniem się ISIS prezydent Masud Barzani uprzedził premiera Iraku Nuriego al-Malikiego o niebezpieczeństwie, jakie grozi miastu Mosul ze strony Państwa Islamskiego. Ten zaś odparł arogancko– pilnujcie swojego regionu – i zapewnił, że nic Irakowi nie grozi. Dwa czy trzy dni przed wkroczeniem ISIS do Mosulu prezydent Barzani ostrzegał też zagranicznych przywódców, prezydenta Francji i wiceprezydenta USA, że ISIS zajmie miasto. Zlekceważono jego słowa i przez to do tej pory nasze kobiety i jazydki są sprzedawane na bazarach przez terrorystów z DAESH. Jaka jest gwarancja, że w Iraku nie powstanie nowa organizacja terrorystyczna, która zastąpi ISIS? Kto zagwarantuje Kurdom, że nie dojdzie do kolejnych tragedii?. Czy nie było już wystarczająco wiele ludobójstw? Czy 182 tysiące osób zamordowanych w operacji Anfal i 5 tysięcy zagazowanych przy użyciu broni chemicznej w Halabdży to za mało, żeby w końcu zacząć rozsądnie myśleć i wyciągać wnioski? Europa i USA powinny nas rozumieć. Mam nadzieję, że Polacy, którzy ponieśli tyle ofiar i przelali morze krwi w walce o wolność nas zrozumieją.
Z polskich polityków referendum wsparł marszałek Kornel Morawiecki. Czy podobne poparcie usłyszał pan również od innych polskich polityków?
Podczas rozmów prowadzonych przeze mnie m.in na Forum Ekonomicznym w Krynicy z posłami wszystkich partii reprezentowanych w polskim sejmie, przewodniczącymi klubów parlamentarnych i przywódcami partii politycznych usłyszałem, że absolutna większość z nich wspiera nasze dążenia. Podkreślają, że mamy bardzo podobną historię i Kurdom należy się własne państwo. Z kolei w Europie, w środę 20 września grupa trzydziestu trzech posłów w Parlamencie Europejskim złożona z przedstawicieli wszystkich frakcji o nazwie się „European Friends of Kurdistan” zadeklarowała formalne wsparcie dla niepodległości irackiego Kurdystanu.
Referendum miało się odbyć w 2016 r. przed wyborami prezydenckimi w USA. Dlaczego wówczas do niego nie doszło?
W 2016 r. wszyscy nam mówili – poczekajcie z głosowaniem – trwa operacja wyzwolenia Mosulu z rąk ISIS, to priorytet, powinniśmy zrobić wszystko, aby jej nie zaszkodzić. Zgodziliśmy się, odłożyliśmy głosowanie. Bez bohaterstwa i ofiarności kurdyjskich Peszmergów Mosul do dziś byłby w rękach Państwa Islamskiego. Pamiętamy, jak w czerwcu 2014 r. ponad 40 tysięcy żołnierzy i oficerów irackich bez walki uciekło z Mosulu przed kilkuset bojownikami ISIS, zostawiając im nowy sprzęt – czołgi, hammery.
Spełniliśmy oczekiwania naszych sojuszników z koalicji zwalczającej ISIS. Poczekaliśmy, wspólnie wyzwoliliśmy Mosul. Ale teraz nie ma już realnych powodów, żebyśmy mieli wciąż czekać na przeprowadzenie referendum. Nie może dalej wszystko w Iraku odbywać się kosztem narodu kurdyjskiego! Nie rozumiem obaw o referendum, przecież to tylko wyrażenie opinii narodu, nawet jak później dojdzie do ogłoszenia niepodległości nie przestaniemy współpracować z Irakiem w walce z ISIS. Dalej będziemy na pierwszej linii frontu w walce z każdym zagrożeniem terrorystycznym. Daliśmy wiele dowodów na to, że Kurdystan jest niezwykle skuteczny w tej walce. Zawsze wywiązujemy się z naszych umów i moralnych obowiązków, które łączą nas z Irakiem i innymi państwami.
Jak obecnie wygląda sytuacja na froncie walki z ISIS?
W czwartek 21 września premier Iraku Hajdar al-Abadi ogłosił rozpoczęcie operacji wyzwolenia Hawidży, największego skupiska terrorystów po Mosulu i Tel Afar. Mamy nadzieję, że operacja wkrótce się skończy i miasto zostanie wyzwolone. Nie wiadomo ile to potrwa, bo walki o Mosul trwały bardzo długo, kosztowały wiele ofiar cywilnych i kompletnie zrujnowały miasto.
Po wyzwoleniu Mosulu Irak nie dotrzymał umowy zawartej z Kurdystanem.
To prawda, umowa z Irakiem została zawarta w obecności koalicji antyterrorystycznej i USA. Mówiła, że Haszd asz-Szabi nie wejdzie do Mosulu. Nie została również dotrzymana umowa, że szyickie oddziały paramilitarne nie wkroczą do Tel Afar. Wpływ rządu w Bagdadzie na postępowanie Haszd asz-Szabi jest niewielki. To kolejny dowód na to, że my, Kurdowie, nie możemy dalej trwać w ramach państwa irackiego, które suwerenność uległa w ostatnich latach znacznemu ograniczeniu. Na co mamy liczyć w tym Iraku, jeżeli druga strona nie szanuje konstytucji, wielostronnych umów i obietnic?
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/359180-nasz-wywiad-z-raoof-przed-referendum-w-kurdystanie-mam-nadzieje-ze-polacy-ktorzy-przelali-morze-krwi-w-walce-o-wolnosc-nas-zrozumieja?strona=2