Niektórzy niemieccy publicyści próbują łagodzić swoją opinię o Polsce i Polakach, świadomi znaczenia niemieckich interesów gospodarczych i finansowych w naszym kraju. Lecz robią to nieudolnie, najwyraźniej nie rozumiejąc mentalności naszego narodu, dla którego patriotyzm jest naczelną wartością. Oni nie są w stanie zrozumieć hasła „Bóg, Honor, Ojczyzna”, bo nie wiedzą co to znaczy, albo tylko mgliście, jak o wrzodzie na ciele „wielkich Niemiec”. Takim wrzodem była i jak się okazuje jest nadal Polska. Dowodem na to jest artykuł opublikowany na łamach liberalnej ( z lewicowym odchyleniem) gazety „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Dowiadujemy się z niego co myślą o nas Niemcy: „Dla obrazu własnego Niemców Polska nie odgrywa większej roli i traktowana jest pomimo własnego znaczenia, jako „jeden z wielu sąsiadów”, a więzy Niemców z nią są słabsze niż z Danią, Holandią czy Austrią” - napisał publicysta Reinhard Veser i wytłumaczył dlaczego. Dlatego, że ”Świadomość brutalnego charakteru niemieckiej okupacji w Polsce jest w Niemczech niewielka, nawet w kręgach ludzi z wiedzą historyczną”.
Niewielka, bo oba państwa niemieckie, RFN i NRD usilnie pracowały nad wymazaniem z głów swoich obywateli zbrodni hitlerowskich Niemiec, w RFN wyolbrzymiając „tragedię” wypędzonych, w rzeczywistości wysiedlonych z Ziem Odzyskanych, a w NRD budową socjalistycznego państwa niemieckiego, wolnego od faszyzmu, miłującego Związek Sowiecki, który przyniósł wyzwolenie od złej przeszłości, od której w odcina się naród NRD, raz na zawsze. W przeciwieństwie do Niemców zachodnich, którzy nie uznali granicy na Odrze i Nysie i grożą odwetem.
Dziś zjednoczone Niemcy nie ukrywają swoich poglądów na temat największego sąsiada na wschodzie Europy, jakim jest Polska. Otóż niesłuszna, konserwatywna Polska według publicysty „FAZ”zasługuje na litość i należy się jej szacunek dla jej osiągnięć. Nie pisze natomiast, dlaczego w jego kraju jest tak niewielka wiedza historyczna o „brutalnej”, a zgodnie z prawdą, zbrodniczej okupacji niemieckiej. Prawda o tej zbrodni na narodzie polskim mogłaby źle wpłynąć na samopoczucie młodego pokolenia Niemców, wychowanych w kulcie wyższości moralnej tego przetrąconego przez historię społeczeństwa, które bezwiednie, a właściwie tradycyjnie wyznaje nacjonalizm, czemu nie można się dziwić. Wszak od wieków nie napadł na nich żaden kraj, podczas gdy oni wywołali dwie wojny światowe. Ostatnia skończyła się amerykańskim Planem Marshalla i cudem gospodarczym, wzmocnionym przez powstanie Unii Europejskiej, która miała być dowodem na pokojową egzystencję narodu niemieckiego w europejskiej wspólnocie i pojednaniem z dawnymi wrogami.
Lecz mimo tego germańska buta nie opuszcza Niemców. Jej wyrazem jest m.in. zaproszenie muzułmanów, w zamiarze wykorzystania ich jako siły roboczej i czynnika zwiększającego przyrost naturalny. Niestety, obywatele RFN są poddani cenzurze państwowej i boją się okazać, nawet prywatnie, swojej pogardy dla imigrantów, ale nie boją się jej demonstrować w stosunku do Polaków, żyjących i pracujących w ich kraju. Ze strony Polaków nic im nie grozi, a ze strony muzułmanów jak najbardziej. Gwałty, zamachy i rabunki, a to dopiero początek.
Dla Niemców - na co zwraca uwagę w swoim artykule Reinhard Veser - Drang nach Osten to pozaprzeszła i nie warta większej uwagi historia. Nic dziwnego, że coraz częściej dochodzą do głosu skrajnie prawicowi politycy, licząc na tolerancję, a nawet pochwałę swoich poglądów na historię. Niedawno czołowy polityk antyimigranckiej i eurosceptycznej partii Alternatywa dla Niemiec, AfD, Alexander Gauland powiedział co następuje: „Jeżeli Francuzi lub Anglicy mogą być dumni ze swojego cesarza albo premiera Winstona Churchilla, my mamy prawo być dumni z osiągnięć niemieckich żołnierzy w obu wojnach” I co i nic. Niech nas nie zmyli opinia partii Gaulanda o UE czy muzułmańskich imigrantach, bo AfD jest organizacją groźną dla stosunków niemiecko - polskich i dla tożsamości naszego narodu. Partia ta zyskuje coraz więcej zwolenników i jest prawdopodobne, że w nowym Bundestagu będzie stanowić trzecią siłę polityczną.
I tylko miejmy nadzieję, że Niemcy nie przejmą całkowitej kontroli nad Unią Europejską, bez jednego wystrzału, ale siłą moralnej hipokryzji i słabością ogłupionych poprawnością politycznych narodów Starej Europy. A poza wszystkim wygląda na to, że Niemcy nie unikną klęski, pokonani własną pychą, którą nazywają tolerancją wobec obcych ras, wyznań i kultur. Te obce kultury pokażą im na co je stać, już pokazują.
-
Polecamy „wSklepiku.pl”: „Polska, Niemcy, Unia Europejska. Razem czy osobno?”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/358634-niemcy-nie-unikna-kleski-pokonani-wlasna-pycha