Niemieckie pismo szczuje na Polskę! Apeluje do czytelników o pomoc w obronie "zagrożonej" demokracji

Niemieckie media nie ustają w atakowaniu reform w Polsce. Tym razem kłamliwego ataku dopuściło się pismo „Znak nadziei”.

Niemieckie pismo szczuje przeciwko Polsce, rozpętując akcję wysyłania protestów przeciwko rzekomemu uśmiercaniu demokracji

— pisze „Nasz Dziennik”.

W piśmie „Znak nadziei” w dziale poświęconym walce o prawa człowieka artykuł o Polsce znalazł się obok tekstów na temat pomocy głodującym dzieciom w Sudanie Południowym i problemach wolności religijnej w Iranie.

Tekst zatytułowano „Pełzające umieranie demokracji” i zilustrowano fotografiami prezydenta Andrzeja Dudy, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego oraz zdjęciami z antyrządowych protestów.

Niemieckie pismo namawia swoich czytelników, żeby wysyłali listy protestami do prezydenta Andrzeja Dudy, a ich kopie do ambasadora RP w Niemczech, Andrzeja Przyłębskiego. Akcja nie cieszy się popularnością.

Ta akcja została zauważona przez ambasadę i MSZ. Uważamy ją za kuriozalną. Ale nie odnotowaliśmy żadnej korespondencji ją popierającej

— powiedział „Naszemu Dziennikowi” rzeczniki ambasady RP w Berlinie Dariusz Pawłoś.

Dodał, że ambasador otrzymuje dużo listów od Niemców wspierających reformy w Polsce.

Autorką tekstu w „Znaku nadziei” jest Dorit Topler. Dziennikarka przekonuje, że w Polsce po podpisaniu przez Andrzeja Dudę ustawy o sądach powszechnych w Polsce jest niszczona niezależność sądownictwa i łamany trójpodział władzy. Jak zauważa „Nasz Dziennik” autorce brakuje znajomości tematu, ponieważ twierdzi m. in., że prezydenckie weta wobec ustaw o KRS i SN zostaną odrzucone przez Sejm.

Artykuł został zakończony gorącym apelem do czytelników o pomoc w obronie demokracji w Polsce, która według autorki znajduje się w „alarmującej sytuacji”. Śmiesznie brzmią te słowa w ustach niemieckiej dziennikarki. W Niemczech, jak przypomina gazeta, sędziowie są w rzeczywistości powoływani przez ministra sprawiedliwości, a „tysiące dziennikarzy straciło pracę i musiało wyjechać z powodu niezgodnych z z rządową linią poglądów na sprawę uchodźców”.

ems/”Nasz Dziennik”