Autokratom z Brukseli nie podoba się polska polityczna samodzielność. Szlag ich trafia, że w Warszawie przestali się modlić do komunałów, które wygłaszają stale na swoją cześć. Trudno się im dziwić, ponieważ w ich rozumieniu Unię poszerzono po to, aby nowi jej członkowie, w tym oczywiście Polska, jako największe państwo , dostarczyli starym niezapomnianych przeżyć ekonomiczno – finansowych. Aby firmy, głównie niemieckie i francuskie, mogły mieć tanią siłą roboczą, a puste rynki dawnych krajów RWPG mogły być zapełniane często zachodnią tandetą, ładnie opakowaną, ale sprzedawaną po tej samej cenie, co Niemczech, czy Austrii, choć jakość towaru jest zupełnie inna. Starzy cwaniacy ze starej Unii ubzdurali sobie, że taki stan rzeczy ma trwać na wieki wieków. A tu taki afront… Przyjęliśmy ich do Unii z łaski, a teraz tyle niewdzięczności. I jeszcze, na dodatek, jakieś koszmarne sny o odszkodowaniach wojennych od Niemiec. Nie, tego to już zbyt wiele.
Niemiecka kanclerz wie co robi, wszelkie akcje przeciwko Polsce są animowane tak, aby ich autorami byli jej brukselscy przyjaciele, by nie powiedzieć zaufani podwykonawcy. Ostatnio jednak Pani Kanclerz nie wytrzymała i zadeklarowała, że dłużej nie będzie trzymać języka za zębami. Prawdopodobnie groźba ta wkrótce się spełni. Tym bardziej, że znad Wisły co i rusz dobiegają opinie o potrzebie należytego załatwienia niemiecko - sowieckiego najazdu na Polskę, obrócenia jej w perzynę i wymordowania kilku milionów obywateli. Doszliśmy wreszcie do przekonania, że chwilowo przyjazne uśmieszki nie wystarczą, tak samo, jak poparcie w staraniach o Unię.
Niemcy zapominają, że ich los mógłby być znacznie gorszy, niż płacenie za własne zbrodnie. Wszak jeszcze kilka miesięcy przed zakończeniem II wojny, był bardzo poważny projekt rozbioru Niemiec. W pełni zaakceptowany przez prezydenta Roosevelta i premiera Churchilla. Ów plan przygotował ówczesny sekretarz skarbu USA Henry Morgenthau. Zgodnie z tą projekcją Niemcy miały być podzielone na korzyść napadniętych przez nie państw, więc Polski, Francji i ZSRR, reszta służyć miała wyłącznie pasterstwu, rolnym uprawom itp. Żaden przemysł ciężki, w szczególności zbrojeniowy. Po jakimś czasie Roosevelt wycofał swe poparcie w tej sprawie. Zdaje się, że historycy jakoś nie chcą dociekać przyczyn zmiany decyzji. W każdym razie zwycięzcy bardzo poważnie rozważali, by stworzyć taką sytuację, która nigdy już nie pozwoli Niemcom na budowę swej potęgi, bo – jak uznano – wciąż doprowadza ona do światowych tragedii.
I o tym Pani Kanclerz powinna, wraz ze swym berlińskim i brukselskim dworem, zawsze pamiętać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/356558-rozbior-niemiec-bylby-koncem-ich-buty-ale-roosevelt-wycofal-swe-poparcie-kanclerz-merkel-powinna-o-tym-pamietac