W ciągu dwóch dni doczekaliśmy się dwóch obszernych publikacji na łamach wpływowej, liberalnej gazety niemieckiej „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Ukazały się one z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej oraz zbliżającego się Forum Ekonomicznego w Krynicy. Szczególną uwagę poświęcił publicysta Reinhard Veser roszczeniom reparacyjnym, podkreślając, że jak wykazało badanie opinii publicznej, aż 63 procent Polaków opowiada się za reparacjami wojennymi od rządu RFN.
Wprawdzie autor komentarza wyraża przekonanie, że sprawa reparacji została definitywnie załatwiona w roku 1953 przez komunistyczny rząd PRL, to jednak Prawo i Sprawiedliwość uważa, że reparacje wojenne Polsce się należą, a wszystkiemu winien jest Jarosław Kaczyński, bo ta „antyniemiecka kampania” zaczęła się od wywiadu prezesa PiS dla Radia Maryja, w którym stwierdził, że sprawa reparacji nie została rozstrzygnięta i Polska ma prawo domagać się ich od Niemiec. Publicysta wprawdzie zapewnia, że Berlin nie ugnie się pod żądaniami Warszawy, ale cały komentarz zdradza zaniepokojenie postawą Polaków, którzy w swej większości popierają rząd Beaty Szydło No, są też przeciwnicy, którzy rekrutują się z opozycji, Veser wymienia dwa pozaprzeszłe „autorytety”, bardzo byłego premiera z SLD Włodzimierza Cimoszewicza i prof. Ryszarda Bugaja, byłego przewodniczącego byłej Unii Pracy. Politycy PO są za reparacjami, a nawet przeciw, podkreślając nieustannie, że powinniśmy dbać o dobre stosunki z Niemcami, bo to nasz najważniejszy partner gospodarczy. A domaganie się reparacji je popsuje.
Dodajmy, że najwięcej pyskują lewicowe i lewackie media polskie, powołując się na list biskupów polskich do biskupów niemieckich z lat 60-tych „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, czyli, że nie ma sprawy roszczeń, bo odbyło się pojednanie polsko - niemieckie. Kolegom lewakom pragnę przypomnieć, że nasi biskupi wcale nie zrzekli się reparacji wojennych, bo to nie leży w ich gestii. To było pojednanie duchowe, materialne należy do rządów i ich polityków i opiera się na międzynarodowym prawie pokrzywdzonych narodów do zadośćuczynienia za popełnione zbrodnie wojenne.
Niemcy dostrzegają i publicznie podnoszą sukcesy gospodarcze naszego kraju. W innym komentarzu opublikowanym również na łamach FAZ publicysta Sven Astheimer ppświęconym m.in. Forum Ekonomicznemu w Krynicy, czytamy, że „Polsce nie brakuje pewności siebie” - czego dowodzi postawa wobec „krajów wagi ciężkiej” Niemiec i Francji. I dlatego premier Szydło punktualnie w rocznicę niemieckiej napaści na Polskę ponownie wysunęła roszczenia reparacyjne. Autor koncentruje się na polkiej gospodarce i zauważa, że decydujący dla dalszych sukcesów PiS będzie dalszy wzrost gospodarczy. I tu superlatywy: „Polska w centrum kontynentu z dobrze wykwalifikowanymi kadrami, stała się wzorowym mistrzem świata w eksporcie do Niemiec”. Autor nie omieszkał, zgodnie z tradycją niemieckich mediów, zganić polskiego rządu stwierdzając, że polska konfrontacja z Brukselą na dłuższą metę „kryje w sobie poważne zagrożenia”, a poza tym niepokoją go „głębokie podziały w społeczeństwie”, co może zrazić zagranicznych inwestorów.
Polska rośnie w siłę i nie ugina się pod dyktatem największych państw UE , a świat zachodni to dostrzega. Dostrzegają to także media, a i polityce niemieccy, choć dyskretnie, wygadując antypolskie głupstwa w ramach kampanii przed wyborami do Bundestagu. Angela Merkel marzy o powrocie do władzy PO z jej protegowanym Donaldem Tuskiem w roli głównej. Są to płonne nadzieje, a to dlatego, że zamiast hasła „PO nie ma z kim przegrać”Tusk powinien był na swoim biurku postawić hasło idola europejskich liberałów Billa Clintona „Gospodarka, głupcze!” a on wolał kamieni kupę, w którą zamienił polską gospodarkę. Teraz rozkwita pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, co wpływa na wzrost dobrobytu i poczucia bezpieczeństwa obywateli. I napędza zagranicznych inwestorów, wbrew obawom Svena Astheimera. On i jego koledzy mają problem, bo nie wiedzą co odpowiedzieć na zasadnicze pytanie: jeżeli w Polsce jest tak źle, to dlaczego jest tak dobrze?
Różne były i są opozycje w Europie, ale nie znam tak głupiej i tak antypaństwowej jak PO, Nowoczesna i ich polityczne przybudówki. Już niedługo ich donosy na własny rząd i własny naród przestaną robić wrażenie także w Komisji Europejskiej, za to wywołają irytację połączoną z lekceważeniem, na jakie zasługują różni europosłowie w osobach Róży Thun i Janusza Lewandowskiego. I cała ta żałosna „totalna opozycja”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/355919-jezeli-w-polsce-jest-tak-zle-to-dlaczego-jest-tak-dobrze-niemieckie-media-spuszczaja-z-tonu