Przez fińskie media przetoczyła się także dyskusja na temat przestępczości wśród nowych nowych przybyszów. Jak twierdzi „Helsingin Sanomat” w 2015 r. zgłoszono ponad 50 przypadków gwałtów i molestowania seksualnego, których sprawcami byli azylanci. Szczególnie głośna była sprawa gwałtu na 14-latce w Kempele, miasta z którego pochodzi premier kraju i przewodniczący Partii Centrum, Juha Sipilä. Sprawcami okazali się być 15 i 17-letni imigranci z Afganistanu. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że kilka miesięcy wcześniej Sipilä ogłosił, że przyjmie imigrantów w swoim domu w Kempele. Po gwałcie i ostrzeżeniach ze strony SUPO, że to dość niebezpieczny pomysł, Sipilä z niego zrezygnował. Partner koalicyjny centrystów, antyimigrancka Partia Finów (Perussuomalaiset) zdążyła wcześniej oskarżyć premiera o zachęcanie w ten sposób imigrantów do przybycia do Finlandii. Po jego zapowiedzi bowiem zarejestrowano „bezprecedensowy napływ uchodźców z Iraku”. Po gwałcie w Kempele ulice miast zaczęło patrolować ugrupowanie o nazwie „żołnierze Odyna”, odbyły się też liczne demonstracje przeciwko islamizacji Finlandii i znacznie rosła sprzedaż gazu pieprzowego. Szerokim echem w fińskich mediach odbił się także gwałt na młodej kobiecie popełniony przez pięciu somalijskich imigrantów w dzielnicy Helsinek - Tapanila. Szczególne oburzenie wywołały niskie kary dla sprawców: trzech otrzymało od roku do półtora roku więzienia, dwóch pozostało całkowicie bezkarnym.
Antyimigrancka Partia Finów, która stanowiła od 2015 r. wraz z centrystami i centro-prawicową Koalicją Narodową, rządzącą koalicję w Finlandii wybrała w czerwcu b.r. na swojego lidera Jussiego Halla-aho, który chce zaostrzenia polityki imigracyjnej i został w 2012 r. skazany przez sąd na zapłatę grzywny za to, że na swoim blogu określił Somalijczyków jako „wrodzonych” złodziei i powiązał islam z pedofilią. Od wyboru Halla-aho na lidera partię opuściło 20 posłów, którzy założyli odrębne ugrupowanie pod nazwa „Nowa Alternatywa” (nazwa została następnie zmieniona na Błękitna Reforma), co doprowadziło do rozpadu koalicji rządzącej. Jak twierdzi Halla-aho premier nie zgodził się na podtrzymanie polityki imigracyjnej, uzgodnionej w chwili dołączenia Partii Finów do koalicji. Jednym z jej elementów była deportacja 20 z 35 tys. imigrantów, którzy dotarli na przełomie 2015 i 2016 r. do Finlandii. Drugim ogłoszenie Afganistanu, Somalii oraz Iraku bezpiecznymi krajami, do których można odsyłać azylantów, co rząd fiński uczynił w maju 2016 r. Jak twierdzi Hallo-aho Sipilä powiedział mu, że „podtrzymanie tych uzgodnień jest niemożliwe”. Obecnie wciąż trwają poszukiwania partii, która wsparłaby rząd mniejszościowy. Zieloni już odmówili.
A spór o islamizację Finlandii i politykę imigracyjną dalej trwa. W maju antyimigranckie ugrupowanie „Finland First” (Suomi Ensin) zorganizowało protest przed szkołą w Helsinkach, gdzie odbyła się prezentacja na temat Ramadanu, włącznie z recytacją wersetów z Koranu. Ok. 200 z 900 uczniów szkoły to muzułmanie. „Islam stał się głównym społecznym problemem w Finlandii, bo choć ugrupowania antyimigranckie są małe, są bardzo głośne i potrafią wykorzystać media społecznościowe do swoich celów” – twierdzi Niko Hatakka, politolog z uniwersytetu w Turku. Według niego Finlandia jest otwarta i tolerancyjna, a atak nożownika w Turku tego nie zmieni. Fińskie MSW jest podobnego zdania. Na stronach internetowych resortu możemy przeczytać, że „imigracja stanowi wielką szansę dla kraju, bo imigranci przywożą ze sobą inny, nowy sposób robienia wielu rzeczy”. „Finlandia zobowiązała się udzielić ochrony tym, którzy jej potrzebują” – głosi resort dalej.
Fińska policja ogłosiła tymczasem, że zamachowiec z Turku celował w kobiety – dwie zginęły – i ranił mężczyzn tylko dlatego, że próbowali ich bronić. A szef SUPO Anti Pelttari zaznaczył, że profil 18-letniego Abderrahmana Mechkah z Maroka odpowiada temu innych radykałów, którzy dokonali ostatnio ataków w Europie. Dał także wyraźnie do zrozumienia, że fińskie służby spodziewały się po nagłym napływie tysięcy imigrantów, że może dojść „wcześniej czy później” do tego typu „incydentów”. Szef MSW Päivi Nerg zadeklarował, że przez ostatnie 18 miesięcy fińskie władze przygotowywały się na ewentualność ataku, do jakiego ostatecznie doszło w Turku. Projekt ustawy zwiększający uprawnienia służb trafił kilka miesięcy temu do parlamentu i zostanie przegłosowany podczas jesiennej sesji.
Można rzec: Fin mądry po szkodzie, ale nic nie pozwala na razie sądzić, by polityka fińskiego rządu w kwestii imigracji miałaby zostać znacząco zaostrzona. Władze w Helsinkach mówią na razie o deportacji małej grupy 700 osób, których wnioski o azyl zostały odrzucone. Zamachowiec z Turku był jedną z tych osób. Kraj ma bowiem poważny problem demograficzny i potrzebuje imigrantów, co przyznaje także lider Partii Finów. Tyle, że jego zdaniem powinni to być wykwalifikowani pracownicy, starannie dobrani a nie „funkcjonalni analfabeci z krajów rozwijających się”. „Większość tych ludzi nie integruje się, i pozostaje przez całe życie zależnym od zasiłków, tworząc równoległe społeczeństwa, co jest szczególnie widoczne w Helsinkach” – twierdzi Halla-aho. „Potrzebujemy imigrantów, ale oni muszą być przydatni dla naszego społeczeństwa. Nie możemy przyjmować każdego, kto szuka u nas lepszego życia” – dodał.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Przez fińskie media przetoczyła się także dyskusja na temat przestępczości wśród nowych nowych przybyszów. Jak twierdzi „Helsingin Sanomat” w 2015 r. zgłoszono ponad 50 przypadków gwałtów i molestowania seksualnego, których sprawcami byli azylanci. Szczególnie głośna była sprawa gwałtu na 14-latce w Kempele, miasta z którego pochodzi premier kraju i przewodniczący Partii Centrum, Juha Sipilä. Sprawcami okazali się być 15 i 17-letni imigranci z Afganistanu. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że kilka miesięcy wcześniej Sipilä ogłosił, że przyjmie imigrantów w swoim domu w Kempele. Po gwałcie i ostrzeżeniach ze strony SUPO, że to dość niebezpieczny pomysł, Sipilä z niego zrezygnował. Partner koalicyjny centrystów, antyimigrancka Partia Finów (Perussuomalaiset) zdążyła wcześniej oskarżyć premiera o zachęcanie w ten sposób imigrantów do przybycia do Finlandii. Po jego zapowiedzi bowiem zarejestrowano „bezprecedensowy napływ uchodźców z Iraku”. Po gwałcie w Kempele ulice miast zaczęło patrolować ugrupowanie o nazwie „żołnierze Odyna”, odbyły się też liczne demonstracje przeciwko islamizacji Finlandii i znacznie rosła sprzedaż gazu pieprzowego. Szerokim echem w fińskich mediach odbił się także gwałt na młodej kobiecie popełniony przez pięciu somalijskich imigrantów w dzielnicy Helsinek - Tapanila. Szczególne oburzenie wywołały niskie kary dla sprawców: trzech otrzymało od roku do półtora roku więzienia, dwóch pozostało całkowicie bezkarnym.
Antyimigrancka Partia Finów, która stanowiła od 2015 r. wraz z centrystami i centro-prawicową Koalicją Narodową, rządzącą koalicję w Finlandii wybrała w czerwcu b.r. na swojego lidera Jussiego Halla-aho, który chce zaostrzenia polityki imigracyjnej i został w 2012 r. skazany przez sąd na zapłatę grzywny za to, że na swoim blogu określił Somalijczyków jako „wrodzonych” złodziei i powiązał islam z pedofilią. Od wyboru Halla-aho na lidera partię opuściło 20 posłów, którzy założyli odrębne ugrupowanie pod nazwa „Nowa Alternatywa” (nazwa została następnie zmieniona na Błękitna Reforma), co doprowadziło do rozpadu koalicji rządzącej. Jak twierdzi Halla-aho premier nie zgodził się na podtrzymanie polityki imigracyjnej, uzgodnionej w chwili dołączenia Partii Finów do koalicji. Jednym z jej elementów była deportacja 20 z 35 tys. imigrantów, którzy dotarli na przełomie 2015 i 2016 r. do Finlandii. Drugim ogłoszenie Afganistanu, Somalii oraz Iraku bezpiecznymi krajami, do których można odsyłać azylantów, co rząd fiński uczynił w maju 2016 r. Jak twierdzi Hallo-aho Sipilä powiedział mu, że „podtrzymanie tych uzgodnień jest niemożliwe”. Obecnie wciąż trwają poszukiwania partii, która wsparłaby rząd mniejszościowy. Zieloni już odmówili.
A spór o islamizację Finlandii i politykę imigracyjną dalej trwa. W maju antyimigranckie ugrupowanie „Finland First” (Suomi Ensin) zorganizowało protest przed szkołą w Helsinkach, gdzie odbyła się prezentacja na temat Ramadanu, włącznie z recytacją wersetów z Koranu. Ok. 200 z 900 uczniów szkoły to muzułmanie. „Islam stał się głównym społecznym problemem w Finlandii, bo choć ugrupowania antyimigranckie są małe, są bardzo głośne i potrafią wykorzystać media społecznościowe do swoich celów” – twierdzi Niko Hatakka, politolog z uniwersytetu w Turku. Według niego Finlandia jest otwarta i tolerancyjna, a atak nożownika w Turku tego nie zmieni. Fińskie MSW jest podobnego zdania. Na stronach internetowych resortu możemy przeczytać, że „imigracja stanowi wielką szansę dla kraju, bo imigranci przywożą ze sobą inny, nowy sposób robienia wielu rzeczy”. „Finlandia zobowiązała się udzielić ochrony tym, którzy jej potrzebują” – głosi resort dalej.
Fińska policja ogłosiła tymczasem, że zamachowiec z Turku celował w kobiety – dwie zginęły – i ranił mężczyzn tylko dlatego, że próbowali ich bronić. A szef SUPO Anti Pelttari zaznaczył, że profil 18-letniego Abderrahmana Mechkah z Maroka odpowiada temu innych radykałów, którzy dokonali ostatnio ataków w Europie. Dał także wyraźnie do zrozumienia, że fińskie służby spodziewały się po nagłym napływie tysięcy imigrantów, że może dojść „wcześniej czy później” do tego typu „incydentów”. Szef MSW Päivi Nerg zadeklarował, że przez ostatnie 18 miesięcy fińskie władze przygotowywały się na ewentualność ataku, do jakiego ostatecznie doszło w Turku. Projekt ustawy zwiększający uprawnienia służb trafił kilka miesięcy temu do parlamentu i zostanie przegłosowany podczas jesiennej sesji.
Można rzec: Fin mądry po szkodzie, ale nic nie pozwala na razie sądzić, by polityka fińskiego rządu w kwestii imigracji miałaby zostać znacząco zaostrzona. Władze w Helsinkach mówią na razie o deportacji małej grupy 700 osób, których wnioski o azyl zostały odrzucone. Zamachowiec z Turku był jedną z tych osób. Kraj ma bowiem poważny problem demograficzny i potrzebuje imigrantów, co przyznaje także lider Partii Finów. Tyle, że jego zdaniem powinni to być wykwalifikowani pracownicy, starannie dobrani a nie „funkcjonalni analfabeci z krajów rozwijających się”. „Większość tych ludzi nie integruje się, i pozostaje przez całe życie zależnym od zasiłków, tworząc równoległe społeczeństwa, co jest szczególnie widoczne w Helsinkach” – twierdzi Halla-aho. „Potrzebujemy imigrantów, ale oni muszą być przydatni dla naszego społeczeństwa. Nie możemy przyjmować każdego, kto szuka u nas lepszego życia” – dodał.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/354060-zamach-terrorystyczny-ktorego-wszyscy-sie-spodziewali-czyli-finski-problem-z-imigracja-analiza?strona=2