To pokazuje, że Europa głównego nurtu, wliczając w to część polską, która na szczęście stanowi mniejszość, jest zewnętrznie sparaliżowana. Oni stali się zakładnikami własnej ideologii multi - kulti i idei mieszania społeczeństwa, co ma być sposobem na wytrzebienie „konserwatywnych zaszłości w Europie”. Wpadli w pułapkę i brną w to dalej
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS.
„Gazeta Wyborcza” pisze, że Europa przyzwyczaiła się do zamachów terrorystycznych i trzeba z tym żyć. Podobnie uważa szef szwedzkiej policji, który twierdzi, że to „nowa normalność”. Co Pan o tym sądzi?
Prof. Ryszard Legutko: To nie jest „nowa normalność” lecz „stara nienormalność” elit politycznych, które takie rzeczy wygadują. To pokazuje, że Europa głównego nurtu, wliczając w to część polską, która na szczęście stanowi mniejszość, jest zewnętrznie sparaliżowana. Oni stali się zakładnikami własnej ideologii multi - kulti i idei mieszania społeczeństwa, co ma być sposobem na wytrzebienie „konserwatywnych zaszłości w Europie”. Wpadli w pułapkę i brną w to dalej. Wydaje mi się, że pół roku temu takie opinie nie padały, a jeśli nawet, to gdzieś na boku. Nie ma możliwości bronienia poglądu, że między migracją a terroryzmem nie ma związku i te zamachy terrorystyczne to potwierdzają. Absurdem jest mówienie, że to normalność. To tak, jakby mówić, że w związku z procesami demograficznymi wzrasta kradzież i pobicia i trzeba się do tego przyzwyczaić. Żaden rząd, żadna władza nie może mówić, że należy się przyzwyczaić do złodziejstwa czy pobić.
Ale kanclerz Merkel nie chce widzieć tutaj związku między napływem imigrantów i zamachami terrorystycznymi w Europie. Mówi nawet: „pokazaliśmy, że jesteśmy gotowi do pomocy ludziom będącym w potrzebie”. Wiemy jednak, że ma duże szanse na wygraną w wyborach do Bundestagu.
No tak. Kanclerz Merkel jest w tej trudnej sytuacji, że jest jedną z osób najbardziej obciążonych rozmiarami tego kryzysu, a ponieważ jest przed wyborami więc musi mówić to, co należy. Nie może powiedzieć, że popełniła największy błąd w swoim życiu i za niego przeprasza. Na dodatek gra na niemieckim poczuciu, które jest bardzo silne w jej kraju, a mianowicie twierdzeniu „my jesteśmy moralnym mocarstwem”, jak ktoś powiedział. „Jesteśmy tak dobrzy, że bierzemy na siebie obowiązek humanitarny Europy, a może nawet świata. Kiedyś byliśmy źli, a popatrzcie, jak dziś staliśmy się dobrzy”. Merkel idzie w tym kierunku. W grę wchodzi jeszcze niemiecka specyfika, ta wielka koalicja. Zarówno socjaldemokraci, chadecy, spora część partii chrześcijańskiej, a także media i nawet kościoły wszyscy mówią jednym głosem, w tym sensie, że Europa jest bezpieczna. Ci, którzy nie lubią migracji nie mają się do kogo zwrócić, nie maja na kogo głosować. Jest tylko partia AfD, ale sondaże pokazują, że większego sukcesu nie odniosła.
Pana zdaniem Europa Zachodnia przebudzi się z letargu, czy nawet kolejne zamachy - jeśliby do nich doszło - jej nie przebudzą?
To zależy o jakiej perspektywie czasowej mówimy. Im bardziej patrzymy w przyszłość, tym większa niewiadoma. Natomiast nie sądzę, by tak się stało w ciągu najbliższych lat. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że jeszcze rok temu wydawało się, iż nastąpi jakieś otrzeźwienie, odwrócenie nastrojów politycznych we Francji, w Holandii, Austrii, czy Niemczech. Tak się jednak nie stało. Ponieważ nie ma woli, żeby zmieniać tutaj cokolwiek, pewnie ten kryzys będzie dalej się pogłębiał. Europa jest poważnie chora, to tylko jeden z symptomów tej choroby. Na razie nie widać jakiś symptomów poprawy, raczej wszystko wskazuje na pogarszanie się sytuacji. Cytowane przez pana słowa kanclerz Merkel budzą jedynie żałość. Człowiek lituje się nad takimi Europejczykami, że można popaść w taką niemoc polityczną i ideową.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/353892-trzy-pytania-do-prof-legutki-nie-ma-mozliwosci-bronienia-pogladu-ze-miedzy-migracja-a-terroryzmem-nie-ma-zwiazku