Wykładowca Wolnego Uniwersytetu Berlińskiego zwrócił również uwagę na „szeroką akceptację” dla ekstremizmu lewicowego w środowiskach lewicowych. Z jego relacji wynika, iż istnieją ponadto „powiązania” między środowiskiem skrajnie lewicowym a ugrupowaniami politycznymi - np. Zielonymi czy partią Lewica.
Postawę akceptującą dla poglądów skrajnie lewicowych dostrzegł poza tym w częściach społeczeństwa niemieckiego, które „spostrzegają ekstremizm lewicowy inaczej niż ekstremizm prawicowy.”
Część społeczeństwa niemieckiego podziela poglądy antykapitalistyczne. Podobnie jak środowiska skrajnie lewicowe jest ona nastawiona krytycznie wobec ustroju demokracji parlamentarnej
— powiedział.
Według Schroedera „jest wielu Niemców o nastawieniu liberalno-lewicowym”, którzy „akceptują przemoc skrajnie lewicową”. Uważają oni, że „cele ekstremistów lewicowych są dobre, a cele uświęcają środki”. To nastawienie spowodowało, iż
lewicowi zadymiarze mieli w Hamburgu więcej zwolenników niż przeciwników
— tłumaczy politolog.
Zupełnie w inny sposób ocenił debatę nad zagrożeniem lewicowym ekstremizmem w Niemczech Peter Ullrich, socjolog Uniwersytetu Technicznego w Berlinie, badacz ruchów społecznych. Zdaniem naukowca po wydarzeniach w Hamburgu powstał „sztuczny, medialny i zupełnie niepotrzebny scenariusz katastroficzny”.
W przededniu szczytu G20 były podsycane emocje - częściowo także przez policję
— powiedział PAP.
Wykładowca uważa, że „zdecydowanie poważniejszym problemem jest ekstremizm prawicowy”. Podtrzymuje ponadto tezę, że
skrajna prawica jest za nierównością ludzi, lewicowa z kolei za równością i solidarnością.
Ostrzeżenia publiczne przed rosnącym zagrożeniem lewicowym ekstremizmem określił jako „subiektywne prognozy”, które
błędnie umiejscawiają w pełni demokratyczne i zgodne z prawem stanowiska w sferze tego, co nie jest do zaakceptowania.
Zdaniem socjologa „to przede wszystkim mienie - przykładowo w postaci obiektów kolei państwowej, samochodów luksusowych czy pojazdów militarnych - stanowiło w ostatnich latach cel przemocy lewicowej”. Ludzie natomiast - w mniejszym stopniu.
Rzeczywiste zagrożenie lewicowym ekstremizmem dla społeczeństwa uważa on ponadto za „nieporównywalne mniejsze” niż zagrożenie ze strony skrajnej prawicy.
**Ktoś podsyca tu panikę
— podsumował Ullrich.
7 i 8 lipca doszło podczas szczytu G20 w Hamburgu do gwałtownych starć demonstrantów antyglobalistycznych, anarchistycznych oraz skrajnie lewicowych z policją. Wydarzenia towarzyszące szczytowi wywołały w Niemczech debatę publiczną na temat zagrożenia lewicowym ekstremizmem.
PAP/gnor
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wykładowca Wolnego Uniwersytetu Berlińskiego zwrócił również uwagę na „szeroką akceptację” dla ekstremizmu lewicowego w środowiskach lewicowych. Z jego relacji wynika, iż istnieją ponadto „powiązania” między środowiskiem skrajnie lewicowym a ugrupowaniami politycznymi - np. Zielonymi czy partią Lewica.
Postawę akceptującą dla poglądów skrajnie lewicowych dostrzegł poza tym w częściach społeczeństwa niemieckiego, które „spostrzegają ekstremizm lewicowy inaczej niż ekstremizm prawicowy.”
Część społeczeństwa niemieckiego podziela poglądy antykapitalistyczne. Podobnie jak środowiska skrajnie lewicowe jest ona nastawiona krytycznie wobec ustroju demokracji parlamentarnej
— powiedział.
Według Schroedera „jest wielu Niemców o nastawieniu liberalno-lewicowym”, którzy „akceptują przemoc skrajnie lewicową”. Uważają oni, że „cele ekstremistów lewicowych są dobre, a cele uświęcają środki”. To nastawienie spowodowało, iż
lewicowi zadymiarze mieli w Hamburgu więcej zwolenników niż przeciwników
— tłumaczy politolog.
Zupełnie w inny sposób ocenił debatę nad zagrożeniem lewicowym ekstremizmem w Niemczech Peter Ullrich, socjolog Uniwersytetu Technicznego w Berlinie, badacz ruchów społecznych. Zdaniem naukowca po wydarzeniach w Hamburgu powstał „sztuczny, medialny i zupełnie niepotrzebny scenariusz katastroficzny”.
W przededniu szczytu G20 były podsycane emocje - częściowo także przez policję
— powiedział PAP.
Wykładowca uważa, że „zdecydowanie poważniejszym problemem jest ekstremizm prawicowy”. Podtrzymuje ponadto tezę, że
skrajna prawica jest za nierównością ludzi, lewicowa z kolei za równością i solidarnością.
Ostrzeżenia publiczne przed rosnącym zagrożeniem lewicowym ekstremizmem określił jako „subiektywne prognozy”, które
błędnie umiejscawiają w pełni demokratyczne i zgodne z prawem stanowiska w sferze tego, co nie jest do zaakceptowania.
Zdaniem socjologa „to przede wszystkim mienie - przykładowo w postaci obiektów kolei państwowej, samochodów luksusowych czy pojazdów militarnych - stanowiło w ostatnich latach cel przemocy lewicowej”. Ludzie natomiast - w mniejszym stopniu.
Rzeczywiste zagrożenie lewicowym ekstremizmem dla społeczeństwa uważa on ponadto za „nieporównywalne mniejsze” niż zagrożenie ze strony skrajnej prawicy.
**Ktoś podsyca tu panikę
— podsumował Ullrich.
7 i 8 lipca doszło podczas szczytu G20 w Hamburgu do gwałtownych starć demonstrantów antyglobalistycznych, anarchistycznych oraz skrajnie lewicowych z policją. Wydarzenia towarzyszące szczytowi wywołały w Niemczech debatę publiczną na temat zagrożenia lewicowym ekstremizmem.
PAP/gnor
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/350983-niemiecki-politolog-zagrozenie-lewicowym-ekstremizmem-bylo-od-zawsze-lekcewazone-zdarzenia-z-hamburga-znikna-z-debaty-publicznej?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.