Jak jednak zaznaczył:
Wiele innych państw członkowskich Unii Europejskiej nie zgadza się z tym aktywistycznym podejściem (Timmermansa), włączając w to - co istotne - Niemcy, które nie chcą popsuć swoich codziennych relacji z Polską, szczególnie przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi.
Cytowana przez gazetę Agata Gostyńska-Jakubowska z Centre for European Reform powiedziała, że
zazwyczaj skupiamy się na Węgrzech i Wielkiej Brytanii, ale są też inne kraje, w tym Niemcy, które nie chcą ryzykować działania przeciwko Polsce, szczególnie jeśli mogą przehandlować to za polskie poparcie w innych obszarach.
„Telegraph” zaznaczył także, że brytyjscy dyplomaci również „bardzo jasno mówią, że Londyn wolałby nie wybierać” pomiędzy Polską i szerszą Europą, reprezentowaną przez politykę Komisji Europejskiej i francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona.
W skrócie jakiekolwiek głosowanie w sprawie art. 7 podkreśliłoby podziały i brak jedności w Unii Europejskiej dokładnie w tym momencie, w którym Bruksela próbuje zrobić na wszystkich wrażenie zjednoczonej wspólnoty. Wybranie tej drogi byłoby szaleństwem i Polska ma tego świadomość, co prowadzi do oporu ze strony Prawa i Sprawiedliwości
— podkreślono.
Dziennik zaznaczył, że Komisja Europejska znalazła się w sytuacji „fundamentalnego dylematu”, w którym musi zdecydować się, czy jako „ponadnarodowe ciało z wątpliwą legitymacją demokratyczną” powinno interweniować w wewnętrzne kwestie państwa członkowskiego.
Jednocześnie niezdolność do działania pokazałaby impotencję i pustkę europejskiego projektu właśnie w tym momencie, w którym znajduje się w sytuacji poważnego zagrożenia
— dodano.
Jak zaznaczono, Unia Europejska teoretycznie może m.in. rozpoczynać sprawy przeciwko Polsce w sprawie złamania prawa wspólnotowego lub próbować zawiesić wypłatę unijnych funduszy, ale taki ruch wzbudziłby kontrowersje prawne i polityczne.
W skrócie: groźba kar finansowych przeciwko Polsce po prostu się nie zmaterializuje
— oceniono.
Autor tekstu zwrócił jednocześnie uwagę, że choć Polska jest wciąż „jednym z najbardziej entuzjastycznych członków Unii Europejskiej” to wizja zewnętrznej interwencji może być niepopularna nawet wśród grup znajdujących się w opozycji wobec obecnego rządu.
Jest wiele osób, które nie zgadzają się z tymi reformami, ale nie podoba im się idea zewnętrznej presji (na rząd)
— tłumaczył w rozmowie z „Telegraphem” prof. Aleks Szczerbiak z University of Sussex.
Foster ocenił, że podejście Polski i Węgier do kryzysu uchodźczego oraz kontrowersje wokół polityki wewnętrznej polskiego rządu pokazują ograniczenia elastyczności i solidarności Unii Europejskiej, ale także ujawniają „chybione fantazje zachodnich liberałów, którzy myśleli, że Polska i inne wschodnie kraje UE (…) staną się +takie, jak my+”. „To się nie stało i nie stanie” - dodał.
Jak jednak ostrzegł, „doprowadzanie do konfrontacji przy użyciu art. 7 naprawdę grozi rozerwaniem Europy”.
PAP/gnor
-
Zachęcamy do kupna bieżącego numeru „wSieci” w wersji elektronicznej!
E - wydanie tygodnika - to wygodna forma czytania bez wychodzenia z domu, na monitorze własnego komputera. Dostępne są zarówno wydania aktualne jak i archiwalne. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak jednak zaznaczył:
Wiele innych państw członkowskich Unii Europejskiej nie zgadza się z tym aktywistycznym podejściem (Timmermansa), włączając w to - co istotne - Niemcy, które nie chcą popsuć swoich codziennych relacji z Polską, szczególnie przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi.
Cytowana przez gazetę Agata Gostyńska-Jakubowska z Centre for European Reform powiedziała, że
zazwyczaj skupiamy się na Węgrzech i Wielkiej Brytanii, ale są też inne kraje, w tym Niemcy, które nie chcą ryzykować działania przeciwko Polsce, szczególnie jeśli mogą przehandlować to za polskie poparcie w innych obszarach.
„Telegraph” zaznaczył także, że brytyjscy dyplomaci również „bardzo jasno mówią, że Londyn wolałby nie wybierać” pomiędzy Polską i szerszą Europą, reprezentowaną przez politykę Komisji Europejskiej i francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona.
W skrócie jakiekolwiek głosowanie w sprawie art. 7 podkreśliłoby podziały i brak jedności w Unii Europejskiej dokładnie w tym momencie, w którym Bruksela próbuje zrobić na wszystkich wrażenie zjednoczonej wspólnoty. Wybranie tej drogi byłoby szaleństwem i Polska ma tego świadomość, co prowadzi do oporu ze strony Prawa i Sprawiedliwości
— podkreślono.
Dziennik zaznaczył, że Komisja Europejska znalazła się w sytuacji „fundamentalnego dylematu”, w którym musi zdecydować się, czy jako „ponadnarodowe ciało z wątpliwą legitymacją demokratyczną” powinno interweniować w wewnętrzne kwestie państwa członkowskiego.
Jednocześnie niezdolność do działania pokazałaby impotencję i pustkę europejskiego projektu właśnie w tym momencie, w którym znajduje się w sytuacji poważnego zagrożenia
— dodano.
Jak zaznaczono, Unia Europejska teoretycznie może m.in. rozpoczynać sprawy przeciwko Polsce w sprawie złamania prawa wspólnotowego lub próbować zawiesić wypłatę unijnych funduszy, ale taki ruch wzbudziłby kontrowersje prawne i polityczne.
W skrócie: groźba kar finansowych przeciwko Polsce po prostu się nie zmaterializuje
— oceniono.
Autor tekstu zwrócił jednocześnie uwagę, że choć Polska jest wciąż „jednym z najbardziej entuzjastycznych członków Unii Europejskiej” to wizja zewnętrznej interwencji może być niepopularna nawet wśród grup znajdujących się w opozycji wobec obecnego rządu.
Jest wiele osób, które nie zgadzają się z tymi reformami, ale nie podoba im się idea zewnętrznej presji (na rząd)
— tłumaczył w rozmowie z „Telegraphem” prof. Aleks Szczerbiak z University of Sussex.
Foster ocenił, że podejście Polski i Węgier do kryzysu uchodźczego oraz kontrowersje wokół polityki wewnętrznej polskiego rządu pokazują ograniczenia elastyczności i solidarności Unii Europejskiej, ale także ujawniają „chybione fantazje zachodnich liberałów, którzy myśleli, że Polska i inne wschodnie kraje UE (…) staną się +takie, jak my+”. „To się nie stało i nie stanie” - dodał.
Jak jednak ostrzegł, „doprowadzanie do konfrontacji przy użyciu art. 7 naprawdę grozi rozerwaniem Europy”.
PAP/gnor
-
Zachęcamy do kupna bieżącego numeru „wSieci” w wersji elektronicznej!
E - wydanie tygodnika - to wygodna forma czytania bez wychodzenia z domu, na monitorze własnego komputera. Dostępne są zarówno wydania aktualne jak i archiwalne. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/350598-telegraph-proponowane-przez-pis-reformy-nie-sa-koniecznie-antydemokratyczne?strona=2