Na uroczystości pogrzebowe Helmuta Kohla przyjechało wielu europejskich polityków. Jednym z nich był premier Węgier Viktor Orbán. Wydarzenie to stało się dla niego okazją do podzielenia się swoimi refleksjami na temat zmarłego przywódcy Niemiec z widzami węgierskiej telewizji publicznej M1-Aktualis. Jego przemyślenia nie ograniczały się jednak jedynie do przypominania sylwetki byłego kanclerza RFN.
Orbán zwrócił uwagę, że pożegnanie Kohla składało się z dwóch części – pierwszej w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, drugiej w katedrze katolickiej w Spirze. Węgierski premier wyraził zdziwienie, iż w Europarlamencie
ani razu nie padło słowo »chrześcijaństwo«, a przecież żegnano polityka, który był chrześcijańskim demokratą. Każdy przemawiał jednak zgodnie z regułami politycznej poprawności, jak to jest obecnie przyjęte zwyczajowo w siedzibie Parlamentu Europejskiego.
Orbán przyznał, że to właśnie Kohl był w latach 90-tych jednym z tych, którzy przekonali go, iż „rację mieli starzy wielcy mistrzowie, którzy mówili, że Europa albo będzie chrześcijańska, albo jej nie będzie wcale”:
Kohl z miłością dziadka prowadził nasze pokolenie do tego, byśmy dostrzegli, że istnieją różne mody, ale jedynym naprawdę pewnym fundamentem, na którego wartościach można budować Europę, jest chrześcijaństwo. To z niego wyrastają wartości europejskie, dlatego trzeba go strzec, nawet wtedy, kiedy staje się to niepopularne.
(…) Za przesłaniem byłego kanclerza skrywa się chrześcijańska pogoda ducha i miłość – dawniej te tony nie były obce w sferze europejskiej polityki, dziś jednak całkowicie zamarły. Dziś nad chrześcijańską kulturą pogody ducha i miłości triumfuje kultura pouczania, poniżania i obrażania. Jestem pewien, że ta chrześcijańska kultura nie została złożona do grobu razem z ciałem Helmuta Kohla, który rozszerzenie Unii przeżywał jako pewnego rodzaju duchowe promieniowanie.
Orbán odniósł się również do stylu polityki uprawianej przez zmarłego polityka:
Helmut Kohl, były kanclerz Niemiec reprezentował Europę narodów i chrześcijaństwa. (…) Narody powinny cieszyć się szacunkiem i uznaniem, tym wszystkim, co się im należy. Trzeba szanować ich prawa, nie można ich im odbierać, nie wolno stosować wobec nich przemocy, nacisków, nie można kombinować ponad ich głowami, by jakimiś ukrytymi zmianami przepisów, niezgodnymi z Traktatami, budować dom, w którym nikt już nie będzie czuł się dobrze. Dziś te podstawowe prawidła nie są widoczne w ich całej rzeczywistości i krasie. Musimy mocno pracować, by stały się one widoczne i to jest teraz misją, powołaniem mieszkańców Europy Środkowej na rzecz całej Europy: to Europa narodów.
Na pytanie o przyszłość Unii Europejskiej Viktor Orbán odpowiedział:
Przyszłość Europy zależy od ludzkich charakterów i ich zdecydowania. Jeśli będą przywódcy, którzy w decydujących momentach okażą się ludźmi z charakterem, wtedy Europa będzie się rozwijała. Jeśli takich zabraknie, pozostaniemy w takim stanie, w jakim teraz jesteśmy, w stanie paraliżu.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że w kwietniu 2016 roku Viktor Orbán był ostatnim zagranicznym politykiem, który odwiedził ciężko chorego Kohla w jego domu. Wydali wtedy oświadczenie, w którym zajęli wspólne stanowisko w sprawie kryzysu imigracyjnego, opowiadając się przeciwko niekontrolowanemu przyjmowaniu przybyszów.
Dwa lata wcześniej Kohl opublikował swoją ostatnią książkę pt. „Niepokój o Europę”. Krytykował w niej swoich następców – Gerharda Schroedera i Angelę Merkel – za fatalną politykę europejską. Jego zdaniem zbyt paternalistycznie traktowali oni mniejsze kraje UE, nie szanując dostatecznie ich podmiotowości, a także zaniedbali dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi.
Na osobistą prośbę Kohla wstęp do węgierskiego wydania jego książki napisał Viktor Orbán. Lider Fideszu zaczął wówczas swój tekst od następujących słów:
Razem z panem kanclerzem Kohlem wyznaję, że największymi wartościami Europy są narody; narody o bogatej różnorodności. W Europie narody stanowią rzeczywistość; Stany Zjednoczone Europy to utopia, utopia tu w Europie. Wynika to z faktu, że istnieją tysiącletnie korzenie narodowe, od których odcięcie się oznaczałoby samobójstwo.
Kończąc przedmowę Orbán napisał:
My, Węgrzy, zgadzamy się z panem kanclerzem: nie chcemy autonomicznej, biurokratycznej »instytucji – mamuta« z centralnym sterowaniem. Zinstytucjonalizowana Europa nie może się oddalać od swych państw członkowskich ani od swych obywateli. My wszyscy tu, w Europie, jesteśmy częścią kulturowej wspólnoty wartości wyrastającej z chrześcijańskich korzeni. Pan kanclerz odważnie wyznaje: Europa to nie jakaś fantasmagoria kilku marzycieli, to nie poezja, nie jakiś folklor. Nie marzyciele budują Europę, dlatego i my nie możemy być hurra-Europejczykami.
Kiedy czyta się „Niepokój o Europę”, widać wyraźnie, że dziś niemal żaden przywódca na naszym kontynencie (nawet w Niemczech) nie odwołuje się do tej samej wrażliwości i tego samego zespołu norm, co zmarły kanclerz. Może tylko poza Polską i Węgrami, gdzie wciąż „mówi się Kohlem”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/347107-orban-mowi-ze-to-kohl-przekonal-go-iz-europa-bedzie-chrzescijanska-albo-nie-bedzie-jej-wcale