Polska ma narodowe terytorium w przestrzeni kosmicznej i jest współwłaścicielem innego kosmicznego terytorium. Wie o tym nie więcej niż jeden Polak na milion, bo oba terytoria pozostają puste i czekają na zagospodarowanie. Używam słowa „terytoria” nie dosłownie, lecz dla wyostrzenia obrazu. Pisząc dokładnie, Polska ma traktatowe prawo umieszczenia satelity telekomunikacyjnego w określonym miejscu orbity geostacjonarnej Ziemi, oraz umieszczenia wspólnie z ośmioma innymi państwami satelity medialnego w innym określonym miejscu tej orbity. Orbita geostacjonarna to jedyna część kosmosu, w której panuje tłok, a miejsca są traktatowo dzielone między państwa lub grupy państw. Inny traktat zabrania dzielenia powierzchni ciał niebieskich, w tym Księżyca i Marsa.
Powodem tłoku jest unikalna zaleta orbity geostacjonarnej – orbity kołowej wznoszącej się blisko 36 000 kilometrów nad równikiem – dla telekomunikacji i mediów: tylko satelita tam umieszczony znajduje się cały czas nad tym samym punktem powierzchni Ziemi. Satelity muszą być bardzo oddalone jeden od drugiego z powodów technicznych i bezpieczeństwa, więc liczba miejsc jest mała, co podnosi ich wartość. Państwa nie wykorzystujące swoich miejsc mogą je udostępniać innym państwom, organizacjom międzynarodowym, korporacjom lub innym podmiotom komercyjnie lub na zasadzie współpracy niekomercyjnej, w tym sojuszniczej.
Polskie miejsce narodowe na satelitę telekomunikacyjnego jest najlepsze z możliwych: leży na długości geograficznej Polski – zachodniej części kraju, gdzie południk polskiego miejsca przebiega w przybliżeniu przez Kołobrzeg. Takie położenie satelity zapewnia najkrótszą możliwą drogę sygnału, najmniejsze straty i zakłócenia w atmosferze Ziemi, oraz największą oszczędność mocy. Ma to duże znaczenie w telekomunikacji komercyjnej, a jeszcze większe w zastosowaniach dla bezpieczeństwa narodowego. Jeśli Polska nie zagospodaruje tego miejsca sama, może wnieść je do korzystnej współpracy międzynarodowej wewnątrz NATO lub Unii Europejskiej – długość geograficzna Kołobrzegu to także długość geograficzna Neapolu.
Miejsce wspólne Polski i ośmiu innych krajów na satelitę medialnego znajduje się daleko na wschodzie – na długości geograficznej Baku w Azerbejdżanie nad Morzem Kaspijskim. Takie położenie nie uniemożliwia wykorzystywania miejsca, ale mnoży trudności techniczne i inne. Największa trudność wynika ze składu grupy współwłaścicieli: obok Polski są to – z zachodu na wschód – Rumunia, Mołdawia, Irak, Turkmenistan, Kirgistan, Afganistan, Sri Lanka i Nepal. Tak bardzo rozciągnięta geograficznie i politycznie grupa prawdopodobnie nie będzie mieć wspólnego satelity, ale może na przykład wspólnie udostępnić miejsce do celów komercyjnych, z zyskiem dla wszystkich stron.
Bułgaria właśnie zagospodarowała swoje narodowe miejsce na satelitę medialnego, położone między długościami geograficznymi Londynu i Paryża. Kupiła w Stanach Zjednoczonych satelitę do celów głównie – ale nie tylko – telewizyjnych, oraz usługę wprowadzenia go na orbitę. Uznała takie rozwiązanie za lepsze od czekania, aż bułgarski przemysł zacznie produkować satelity i rakiety kosmiczne. Satelita nazwany BulgariaSat-1 będzie nadawać programy telewizyjne i świadczyć inne usługi na całych Bałkanach i wokół Morza Czarnego, zwiększając miękką siłę – oddziaływanie kulturowe – Bułgarii w jej regionie Europy. Dobry wzór.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nie tylko wojny: stworzona przez ludzi sztuczna inteligencja pracuje w kosmosie – na Marsie
Nowa epoka: prywatne załogowe statki i loty kosmiczne będą konkurować z państwowymi
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/346022-polskie-terytoria-w-kosmosie-czekaja-na-zagospodarowanie-bulgaria-wlasnie-zagospodarowala-swoje