Trudno ocenić, jaki wpływ na rzeczywistość będzie miało to, co na tle Rosji zadziało się ostatnio między USA a Europą zachodnią z Niemcami na czele. Trudno też ocenić, jak trwałe będą te zjawiska. Więc tylko parę uwag na szybko.
Oto amerykański Senat uchwala nowe sankcje, których część bije w europejskie i niemieckie przede wszystkim firmy, współpracujące z rosyjską energetyką. W tym -realizujące North Stream 2. Niemcy reagują nerwowo, na pograniczu ogłoszenia wojny handlowej z Ameryką. I w oczywisty sposób wygląda to jak ziszczenie sennych wizji, pieszczonych długie lata przez polską prawicę. Wreszcie Stany przejrzały na oczy, idą na starcie z Rosją, przy czym na tym polu które mam, Polakom, najbardziej odpowiada (zagrożenie energetyczne). A czyniąc to wchodzą w konflikt z rozmiękczoną przez Moskwę, dekadencką Europą…
I oczywiście jest w tym coś z prawdy. Ale zarazem rzeczywistość jest bardziej skomplikowana.
Pomińmy już fakt, że w działaniu Senatu można doszukać się elementów walki konkurencyjnej (Ameryka eksportuje ostatnio gaz do Europy, zwiększenie dostaw rosyjskich na Stary Kontynent jest więc wbrew interesom amerykańskiego biznesu, dla własnej gospodarczej ekspansji zawsze znajdowano szlachetne ideologie i nic w tym szczególnie nowego). Warto sobie zdawać z tego sprawę, ale nie zmienia to najważniejszego faktu: niezależnie od przyczyn to, co zrobili Amerykanie, jest zgodne z polskim interesem.
Warto jednak zarazem zauważyć, że jest to zarazem posunięcie antytrumpowskie i przez administrację przyjęte niechętnie. Trump jest oskarżany o kompromitujące kontakty z Rosją i wszystko, co zaostrza konflikt Waszyngtonu z Moskwą leży w interesie jego przeciwników. Postrzeganie tego, co się dzieje jako wojny konserwatywnej, reaganowskiej Ameryki ze złą neobolszewicka Rosją i jej zgniłymi, lewackimi pożytecznymi idiotami byłoby więc jak najbardziej zgodne ze światem wyobrażonym polskiej prawicy, natomiast mniej - z faktami.
Powiedziawszy to stwierdzić trzeba, że decyzja Senatu sprowokowała rozłam wśród zachodnich antytrumpistów. Oto nagle zachodnioeuropejski mainstream, dotąd werbalnie i antytrumpowski, i antyputinowski, znalazł się w konflikcie z amerykańskimi demokratami i centrystycznymi republikanami - swymi dotychczasowymi sojusznikami. Ideologiczne i polityczne podziały nagle zaczynają wyglądać inaczej, niż dotąd; okazuje się że można nienawidzić Trumpa, ale ta nienawiść jeszcze nie organizuje całego świata. Odnotujmy, że oznacza to też - wtórnie - rozłam wśród zachodnich przeciwników władzy PiS w Polsce.
Działanie Senatu jest, jak już powiedzieliśmy, antytrumpowskie. Ale oskarżany o związki z Putinem prezydent może czuć się zmuszony zaprzeczyć oskarżeniom, rad nie rad przelicytowując oskarżycieli…
Sytuacja więc skomplikowana, ale potencjalnie korzystna dla Polski. I tym bardziej zwiekszająca wagę zapowiadanej wizyty Trumpa w Warszawie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/344641-rozlam-wsrod-zachodnich-antytrumpistow-sytuacja-potencjalnie-korzystna-dla-polski