4 kwietna br., gdy trwała kampania przed I turą wyborów prezydenckich nad Sekwaną, muzułmanin pochodzący z Mali 27-letni Kobili Traoré wtargnął do mieszkania swojej sąsiadki 65-letniej emerytki, matki trójki dzieci i praktykującej żydówki Sarah Halimi. Mężczyzna przez godzinę bił i torturował kobietę, recytując przy tym głośno wersety z Koranu. Sąsiedzi słyszą, jak krzyczy „allahu akbar”, „szejtan” (diabeł po arabsku) i „szmato, zapłacisz za to!”
W końcu wyrzuca ją przez okno jej mieszkania na 3 piętrze budynku przy rue de Vaucouleurs w XI dzielnicy Paryża. Gdy wezwana przez sąsiadów policja dociera godzinę później na miejsce, Sarah Halimi już nie żyje. Traoré wciąż znajduje się w jej mieszkaniu. Nie stawia oporu podczas zatrzymania.
Malijczyk był dobrze znany policji. Według tygodnika „Le Journal de Dimanche” był notowany, a lista jego przestępstw liczy aż osiem stron. Bezrobotny spędzał większość swojego czasu w meczecie Omar, na ulicy Jean-Pierre Timbaud, nieopodal kamienicy, w której mieszkał wraz ze swoją ofiarą. Mógł się zradykalizować tam lub w więzieniu, w którym spędził w ostatnich latach sporo czasu.
Traoré trafia do szpitalu psychiatrycznego, w którym przebywa do dziś. Mimo iż prokuratura natychmiast wszczęła śledztwo ws. zabójstwa Malijczyk do dziś nie został przesłuchany. Prokuratura nie chcę także wziąć pod uwagę charakteru antysemickiego morderstwa. Dla niej Traoré to kolejny przypadek chorego psychicznie zabójcy. Francuskie media zaś niemal całkowicie przemilczały sprawę, jakby nie chciały by zakłóciła ona toczącą się wówczas kampanię prezydencką. Pierwsze obszerne medialne doniesienia o zabójstwie żydowskiej emerytki, która dorabiała na życie jako kierownik prywatnego przedszkola, pojawiły się dopiero miesiąc po jej śmierci.
Jej bliscy są oburzeni. Według nich Sarah Halimi zginęła, bo była żydówką. Jedną z niewielu, które miała odwagę dalej mieszkać w tej części dzielnicy, od dawna zdominowanej przez imigrantów z krajów islamskich. Oskarżają prokuraturę i media o próbę zatuszowania sprawy. Także dla adwokatów rodziny Halimi tło antysemickie sprawy jest „ewidentne”. „Prokuratura neguje rzeczywistość. Narkotyki, przestępczość, więzienie. To klasyczna droga radykalizacji muzułmanów we Francji” – zaznaczył w rozmowie z dziennikiem „Le Figaro” mecenas David Kaminsky. Chcą by prokuratura wzięła to pod uwagę przy sporządzeniu aktu oskarżenia.
„Sposób w jaki się toczy śledztwo jest nie do przyjęcia, godzi to w pamięć ofiary. Śledczy dobrze wiedzą, że Sarah Halimi miała problemy ze swoimi sąsiadami. Członkowie rodziny mordercy ją wielokrotnie wyzywali od śmierdzącej żydówki. W raporcie policji nie ma o tym jednak ani słowa” – podkreślił mecenas Jean-Alexandre Buchinger podczas konferencji prasowej 22 maja i wskazał na salafitów, którzy według niego zainstalowali się w ostatnich miesiącach w dzielnicy.
„Sprawca dokonał tego zabójstwa z pełną premedytacją. Wiedział, że Sarah Halimi jest żydówką. Jedyną w kamienicy. To akt terroru a nie czyn jakiegoś wariata. Rodzina sprawcy nękała ofiarę. Nienawidzili jej, bo chodziła do synagogi i nosiła perukę. Chcemy, by to ten czyn został potraktowany jako zabójstwo z nienawiści. Sprawca odpowiada klasycznemu profilowi islamskiego radykała” – dodał. Według niego rodzina ofiary czuje się ignorowana przez system sprawiedliwości. „Czy żydzi już się nie liczą w tym kraju?” – pytał.
W artykule na łamach „Le Figaro” 17 żydowskich intelektualistów, w tym Alain Finkielkraut, Michel Onfray, Jacques Julliard oraz Marcel Gauchet domagają się „całej prawdy na temat śmierci Sarah Halimi”. Według nich sprawa została przykryta płaszczykiem milczenia, by nie zakłóciła kampanii prezydenckiej i grała na korzyść „skrajnej prawicy”. „Prawda musi wyjść na jaw” – piszą.
9 kwietnia, kilka dni po zabójstwie, ulicami Paryża przeszedł, przez niemal nikogo niezauważony, „biały marsz”, w pamięci ofiary. Wzięło w nim udział ok. 1000 osób. Nosili transparenty z napisami: „Afera Dreyfus, z dodatkiem krwi”, „Pamiętajmy o Warszawie” oraz „Crif, słuchaj swojego ludu”. Crif to Rada Instytucji Żydowskich we Francji. Przedstawiciele rady spotkali się z prokuratorem Paryża Françoisem Molinsem, który im powiedział, że „nie da się jednoznacznie stwierdzić czy morderstwo Sarah Halimi miało podłoże antysemickie czy nie”.
Argumenty wspólnoty żydowskiej, iż to nie pierwszy raz, że islamski radykał zaatakował żydów, w 2012 r. miała w końcu miejsce strzelanina przed żydowską szkołą w Tuluzie, a 2015 r. doszło do ataku na koszerny supermarket w Paryżu, nie przekonały prokuratora.
W czasie marszu niektórzy krzyczeli więc: „Zemścijmy się!”. Na to hasło pojawiła się muzułmańska młodzież, w ruch poszły kamienie i butelki. Policji udało się po jakimś czasie opanować sytuację. Sprawa śmierci Sarah Halimi jednak dalej psuję relacje między francuskimi żydami a państwem, do którego już dawno stracili zaufanie.
Żydzi coraz częściej uciekają z Francji do Izraela. W zeszłym roku na taki krok zdecydowało się aż 5300 francuskich żydów, podczas gdy od lat 70 do 2012 roku emigracja do Izraela utrzymywała się na stałym poziomie 1000–2000 osób rocznie. W 2015 r., po ataku na koszerny supermarket w Paryżu aż 7231 żydów wyjechało z Francji. Według agencji AFP od chwili brutalnego zabójstwa młodego żyda Ilana Halimi (zbieżność nazwisk przypadkowa) przez muzułmański „gang barbarzyńców” w 2006 r. aż 40 tys. żydów opuściło kraj.
Głównym powodem wyjazdów jest, obawa przed islamskim terroryzmem. Jak zaznacza AFP szacunkowo za 95 proc. ataków antysemickich odpowiadają osoby arabskiego pochodzenia. „Społeczność żydowska od pewnego czasu żyje z głębokim poczuciem braku bezpieczeństwa” – twierdzi Avi Mayer, rzecznik Agencji Żydowskiej, zajmującej się powrotami żydów do Izraela. Szef marsylskiej wspólnoty żydowskiej Zvi Ammar zaapelował do swoich współwyznawców, by zrezygnowali z noszenia jarmułek w miejscach publicznych. „Poczucie bezpieczeństwa już nie istnieje we Francji” – podkreślił Ammar.
Klub Bataclan w Paryżu, który stał się celem spektakularnego ataku islamistów w 2015 r. też należał do żydowskiej rodziny. Niedługo po ataku właściciel postanowił sprzedać klub i wyjechał do Izraela.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/342856-zginela-bo-byla-zydowka-czyli-przemilczane-zabojstwo-sarah-halimi-bil-i-torturowal-ja-recytujac-wersety-z-koranu