Daily Telegraph na pierwszej stroni akcentował :”Theresa May sprzeciwia się dogmatycznemu indywidualizmowi” - dając kuksańca Margaret Thatcher, ale zarazem kompromitując się, bo przecież własne ugrupowanie krytykuje ją za „apodyktyczny i liderski styl rządzenia”. Dalej dziennik pisze: „…sięga po ludzi, którzy zostali porzuceni…”, co w istocie nawiązuje do labourzystowskiej wizji państwa opiekuńczego i rozdawnictwa pieniędzy, co zwykle kończy się budżetowym krachem. Kiedyś sytuacja była bezpieczniejsza: po labourzystowskim money spree, marnowaniu pieniędzy na rozdmuchane do absurdu wydatki budżetowe, nadchodziły rządy konserwatystów, które doprowadzały budżet do porządku. Dziś także torysi uprawiają rozdawnictwo, a U-turn, czyli odwrót Theresy May od pomysłu podwyższenie kosztów opieki nad osobami starszymi, został odwołany właśnie na skutek presji liberałów. Jej wcale słuszne tłumaczenia, że za 10 lat w Wielkiej Brytanii będzie ok. 2 mln osób powyżej 75 roku życia i budżet nie wytrzyma takiej presji, trafiły w próżnię i pani premier z pomysłu się wycofała. Tu pozwolę sobie przypomnieć odważne zwycięstwo premier Thatcher ze związkami zawodowymi i „czerwonymi baronami”, ze strajkami górników, hutników i śmieciarzy, które uratowało budżet państwa przed bankructwem. Theresa May ma z Zelazną Damą tyle wspólnego co miska cynowa z księżycem. A odważne reformy osłonowe, które wyzwoliły w latach 80. w społeczeństwie wielką energię i na których wzbogaciły się miliony obywateli? Kto dziś zadaje sobie trud zajmowania się jakimikolwiek reformami?
Nie bez powodu Daily Telegraph pisze, że „Theresa May prezentuje się jako najbardziej lewicowy premier od pół wieku”. Odcięcie się od premier Thatcher i propozycja „przyznania państwu aktywnej roli w gospodarce i społeczeństwie” może owszem, trafi do wyborców lewicowych, ale na pewno zgubi po drodze tradycyjny elektorat Conservative Party. Na dokładkę Financial Times krytykuje Miss May za brak jednoznacznego wsparcia dla businessu czyli zdradę wolnego rynku, kolejnej wartości programu konserwatystów. Lewicowy Guardian tak ocenia ostatnie manifesto Theresy May: ”May znajduje się tam, gdzie większość społeczeństwa, na prawo w kwestiach społecznych, na lewo w gospodarczych”. Obawiam się jednak, że The Guardian nie docenia swojego sukcesu w wieloletniej indoktrynacji konserwatystów – Theresa May, bojąc się presji opozycji, BBC oraz związków zawodowych, jest gotowa przesunąć się jeszcze bardziej w lewo. Powoli torysi, z tak znakomitymi, historycznymi zasługami, stają się po prostu partią władzy.
Felieton ukazał się na stronie Stowrzyszenia Dziennikarzy Polskich
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Daily Telegraph na pierwszej stroni akcentował :”Theresa May sprzeciwia się dogmatycznemu indywidualizmowi” - dając kuksańca Margaret Thatcher, ale zarazem kompromitując się, bo przecież własne ugrupowanie krytykuje ją za „apodyktyczny i liderski styl rządzenia”. Dalej dziennik pisze: „…sięga po ludzi, którzy zostali porzuceni…”, co w istocie nawiązuje do labourzystowskiej wizji państwa opiekuńczego i rozdawnictwa pieniędzy, co zwykle kończy się budżetowym krachem. Kiedyś sytuacja była bezpieczniejsza: po labourzystowskim money spree, marnowaniu pieniędzy na rozdmuchane do absurdu wydatki budżetowe, nadchodziły rządy konserwatystów, które doprowadzały budżet do porządku. Dziś także torysi uprawiają rozdawnictwo, a U-turn, czyli odwrót Theresy May od pomysłu podwyższenie kosztów opieki nad osobami starszymi, został odwołany właśnie na skutek presji liberałów. Jej wcale słuszne tłumaczenia, że za 10 lat w Wielkiej Brytanii będzie ok. 2 mln osób powyżej 75 roku życia i budżet nie wytrzyma takiej presji, trafiły w próżnię i pani premier z pomysłu się wycofała. Tu pozwolę sobie przypomnieć odważne zwycięstwo premier Thatcher ze związkami zawodowymi i „czerwonymi baronami”, ze strajkami górników, hutników i śmieciarzy, które uratowało budżet państwa przed bankructwem. Theresa May ma z Zelazną Damą tyle wspólnego co miska cynowa z księżycem. A odważne reformy osłonowe, które wyzwoliły w latach 80. w społeczeństwie wielką energię i na których wzbogaciły się miliony obywateli? Kto dziś zadaje sobie trud zajmowania się jakimikolwiek reformami?
Nie bez powodu Daily Telegraph pisze, że „Theresa May prezentuje się jako najbardziej lewicowy premier od pół wieku”. Odcięcie się od premier Thatcher i propozycja „przyznania państwu aktywnej roli w gospodarce i społeczeństwie” może owszem, trafi do wyborców lewicowych, ale na pewno zgubi po drodze tradycyjny elektorat Conservative Party. Na dokładkę Financial Times krytykuje Miss May za brak jednoznacznego wsparcia dla businessu czyli zdradę wolnego rynku, kolejnej wartości programu konserwatystów. Lewicowy Guardian tak ocenia ostatnie manifesto Theresy May: ”May znajduje się tam, gdzie większość społeczeństwa, na prawo w kwestiach społecznych, na lewo w gospodarczych”. Obawiam się jednak, że The Guardian nie docenia swojego sukcesu w wieloletniej indoktrynacji konserwatystów – Theresa May, bojąc się presji opozycji, BBC oraz związków zawodowych, jest gotowa przesunąć się jeszcze bardziej w lewo. Powoli torysi, z tak znakomitymi, historycznymi zasługami, stają się po prostu partią władzy.
Felieton ukazał się na stronie Stowrzyszenia Dziennikarzy Polskich
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/342133-wielka-brytania-przed-wyborami-ostatnie-okrazenie?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.