Saudyjczycy zdawali sobie sprawę, że Stany Zjednoczone pod przywództwem Trumpa mają do zrealizowania określone priorytety na Bliskim Wschodzie. Postanowili więc dostosować się do tych priorytetów i zapłacić Stanom Zjednoczonym, żeby Arabia Saudyjska na pozycję nr 2 wśród amerykańskich sojuszników na Bliskim Wschodzie
– powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Repetowicz, analityk ds. międzynarodowych.
wPolityce.pl: Dlaczego prezydent Donald Trump udał się z pierwszą podróżą zagraniczną właśnie do Arabii Saudyjskiej? Jakie będą pana zdaniem konsekwencje tej wizyty?
Witold Repetowicz: Z punktu widzenia amerykańskiego Arabia Saudyjska wykazała się godnym pragmatyzmem. Kwoty, które Saudyjczycy wydali na ten pragmatyzm są gigantyczne, to około 340 miliardów dolarów. I na tym nie koniec, Arabia Saudyjska wydała jeszcze 40 miliardów dolarów na inwestycje w Stanach Zjednoczonych. Saudyjczycy zdawali sobie sprawę, że Stany Zjednoczone pod przywództwem Trumpa mają do zrealizowania określone priorytety na Bliskim Wschodzie. Postanowili więc dostosować się do tych priorytetów i zapłacić Stanom Zjednoczonym, żeby Arabia Saudyjska na pozycję nr 2 wśród amerykańskich sojuszników na Bliskim Wschodzie.
Sojusznikiem numerem jeden pozostaje niezmiennie Izrael.
Trump nie ukrywał, że chce odbudowy tradycyjnych sojuszy w amerykańskiej polityce. Nie interesują go demokratyzacja, kolorowe rewolucje, ale realizowanie interesów w dwóch głównych aspektach. Po pierwsze, żeby Stany Zjednoczone zarobiły na realizacji tych interesów, a po drugie, żeby realizowano strategiczne interesy USA, a ich partnerzy dostosowywali się do tego. Arabia Saudyjska postanowiła się do tego dostosować, Turcja nie zrobiła tego, więc wybór partnera numer dwa na Bliskim Wschodzie stał się dla Amerykanów oczywisty.
Wspomniał pan, że Turcja nie dostosowała się do oczekiwań amerykańskich tego. Ale zyskali na tym Kurdowie, wojska amerykańskie wsparły Kurdów w Syrii.
Erdogan nie zrozumiał przekazu Trumpa, czyli tego, że Stany Zjednoczone dawały do zrozumienia, że są gotowe do nowego otwarcia stosunków, tylko, że na zasadzie takiej, jak to się stało z Arabią Saudyjską. Turcja zamiast zapłacić Amerykanom, jak uczyniła to Arabia Saudyjska wystąpiła z listą żądań wobec Stanów Zjednoczonych. Sojusz Amerykanów z Kurdami w Syrii ma fundamentalne znaczenie dla USA, tam powstają bazy amerykańskie. Bez sojuszu z Kurdami, Stany Zjednoczone nie są w stanie zablokować tras tranzytowych z Iranu do morza Śródziemnego. Dla Stanów Zjednoczonych Iran jest największym wrogiem na Bliskim Wschodzie. Arabia Saudyjska podobnie jak Stany Zjednoczone i Izrael jest zainteresowana izolacją Iranu, czyli w tej kwestii nie ma między nimi sprzeczności. Sądzę też, że Arabia Saudyjska może nie przeszkadzać, a nawet wspierać politykę amerykańską w Syrii. Z punktu widzenia Amerykanów bardzo przydatne byłoby, gdyby SDF, czyli Syryjskie Siły Demokratyczne zaczęły współpracować z siłami na południu Syrii, z Frontem Południowym i Nową Armią Syryjską, żeby całkowicie zamknąć blokadę Iranu. Jednak z punktu widzenia polskich interesów nie będzie to korzystne.
Dlaczego?
Irański szlak tranzytowy jest konkurencją dla Rosjan i narusza ich interesy. Na porozumieniu nuklearnym zawartym z Iranem nie korzystają Amerykanie, ponieważ Iran otworzył się głównie na Europę. Rosja robi dobrej miny do złej gry, bo rozwój stosunków handlowych między Iranem a Europą zwłaszcza w wymiarze energetycznym omijającym Rosji jest korzystne dla nas.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Saudyjczycy zdawali sobie sprawę, że Stany Zjednoczone pod przywództwem Trumpa mają do zrealizowania określone priorytety na Bliskim Wschodzie. Postanowili więc dostosować się do tych priorytetów i zapłacić Stanom Zjednoczonym, żeby Arabia Saudyjska na pozycję nr 2 wśród amerykańskich sojuszników na Bliskim Wschodzie
– powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Repetowicz, analityk ds. międzynarodowych.
wPolityce.pl: Dlaczego prezydent Donald Trump udał się z pierwszą podróżą zagraniczną właśnie do Arabii Saudyjskiej? Jakie będą pana zdaniem konsekwencje tej wizyty?
Witold Repetowicz: Z punktu widzenia amerykańskiego Arabia Saudyjska wykazała się godnym pragmatyzmem. Kwoty, które Saudyjczycy wydali na ten pragmatyzm są gigantyczne, to około 340 miliardów dolarów. I na tym nie koniec, Arabia Saudyjska wydała jeszcze 40 miliardów dolarów na inwestycje w Stanach Zjednoczonych. Saudyjczycy zdawali sobie sprawę, że Stany Zjednoczone pod przywództwem Trumpa mają do zrealizowania określone priorytety na Bliskim Wschodzie. Postanowili więc dostosować się do tych priorytetów i zapłacić Stanom Zjednoczonym, żeby Arabia Saudyjska na pozycję nr 2 wśród amerykańskich sojuszników na Bliskim Wschodzie.
Sojusznikiem numerem jeden pozostaje niezmiennie Izrael.
Trump nie ukrywał, że chce odbudowy tradycyjnych sojuszy w amerykańskiej polityce. Nie interesują go demokratyzacja, kolorowe rewolucje, ale realizowanie interesów w dwóch głównych aspektach. Po pierwsze, żeby Stany Zjednoczone zarobiły na realizacji tych interesów, a po drugie, żeby realizowano strategiczne interesy USA, a ich partnerzy dostosowywali się do tego. Arabia Saudyjska postanowiła się do tego dostosować, Turcja nie zrobiła tego, więc wybór partnera numer dwa na Bliskim Wschodzie stał się dla Amerykanów oczywisty.
Wspomniał pan, że Turcja nie dostosowała się do oczekiwań amerykańskich tego. Ale zyskali na tym Kurdowie, wojska amerykańskie wsparły Kurdów w Syrii.
Erdogan nie zrozumiał przekazu Trumpa, czyli tego, że Stany Zjednoczone dawały do zrozumienia, że są gotowe do nowego otwarcia stosunków, tylko, że na zasadzie takiej, jak to się stało z Arabią Saudyjską. Turcja zamiast zapłacić Amerykanom, jak uczyniła to Arabia Saudyjska wystąpiła z listą żądań wobec Stanów Zjednoczonych. Sojusz Amerykanów z Kurdami w Syrii ma fundamentalne znaczenie dla USA, tam powstają bazy amerykańskie. Bez sojuszu z Kurdami, Stany Zjednoczone nie są w stanie zablokować tras tranzytowych z Iranu do morza Śródziemnego. Dla Stanów Zjednoczonych Iran jest największym wrogiem na Bliskim Wschodzie. Arabia Saudyjska podobnie jak Stany Zjednoczone i Izrael jest zainteresowana izolacją Iranu, czyli w tej kwestii nie ma między nimi sprzeczności. Sądzę też, że Arabia Saudyjska może nie przeszkadzać, a nawet wspierać politykę amerykańską w Syrii. Z punktu widzenia Amerykanów bardzo przydatne byłoby, gdyby SDF, czyli Syryjskie Siły Demokratyczne zaczęły współpracować z siłami na południu Syrii, z Frontem Południowym i Nową Armią Syryjską, żeby całkowicie zamknąć blokadę Iranu. Jednak z punktu widzenia polskich interesów nie będzie to korzystne.
Dlaczego?
Irański szlak tranzytowy jest konkurencją dla Rosjan i narusza ich interesy. Na porozumieniu nuklearnym zawartym z Iranem nie korzystają Amerykanie, ponieważ Iran otworzył się głównie na Europę. Rosja robi dobrej miny do złej gry, bo rozwój stosunków handlowych między Iranem a Europą zwłaszcza w wymiarze energetycznym omijającym Rosji jest korzystne dla nas.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/341492-nasz-wywiad-repetowicz-trumpa-nie-interesuja-demokratyzacja-i-kolorowe-rewolucje-chce-odbudowy-tradycyjnych-sojuszy-w-amerykanskiej-polityce