Po zamachu bombowym w Manchesterze, który miał osłabić demokratyczne swobody zachodniego świata, Zachód powinien wystrzegać się podsycania wewnętrznych podziałów na tle religii, pochodzenia czy rasy - piszą w środę „New York Times” i „Washington Post”.
„NYT” apeluje, by pamiętać, że poniedziałkowy zamach był „próbą wstrząśnięcia do głębi Wielką Brytanią, a więc i resztą Europy i Zachodu, oraz wywołania żądzy zemsty i żądań absolutnego bezpieczeństwa, które doprowadziłyby do likwidacji najważniejszych demokratycznych wartości oraz otwartości cechującej heterogeniczne społeczeństwa”.
Państwo Islamskie (które przyznało się do ataku - PAP), chce przede wszystkim, by zachodnie demokracje przejęły jego szaloną wersję świętej wojny między muzułmanami i chrześcijanami, nowo przybyłymi i resztą. Taki sam cel miały też inne ataki (terrorystyczne) przeprowadzone w Europie
— zaznacza „NYT”.
Dziennik wzywa do zapewnienia maksymalnego bezpieczeństwa w przestrzeniach publicznych i niestygmatyzowania imigrantów, a zwłaszcza muzułmanów.
Zrozumienie jest kluczowe. Otwarte społeczeństwa utracą swoje swobody najszybciej, jeśli podsycana będzie niechęć na tle pochodzenia, rasy i religii
— przestrzega „New York Times”.
Zachodnie społeczeństwa nauczyły się już, że nie da się zapobiec wszystkim atakom terrorystycznym, zwłaszcza jeśli ich sprawcami są terroryści pochodzący z danego kraju. Można jednak reagować w sposób koncentrujący się na jednoczeniu, a nie dzieleniu różnorodnego społeczeństwa, i to właśnie miało miejsce we wtorek w Manchesterze, gdzie przedstawiciele wszystkich ras i religii spotkali się na czuwaniu na placu w centrum miasta
— podkreśla „Washington Post” w środowym komentarzu redakcyjnym.
Dziennik cytuje wypowiedź jednego z uczestników tego wydarzenia, który powiedział, że przyszedł tam nie jako osoba ciemnoskóra czy muzułmanin, lecz jako mieszkaniec Manchesteru.
Jeśli ten duch zwycięży, terroryści przegrają
— konkluduje „Washington Post”.
Tytuły we francuskiej prasie utrzymane są w podobnym tonie.
Dla nowego prezydenta Francji Emmanuela Macrona i jego rządu poniedziałkowy zamach terrorystyczny w Manchesterze stanowi tragiczne przypomnienie, jakie są priorytety naszych czasów
— pisze w środę francuski konserwatywny dziennik „Le Figaro”.
We francuskich komentarzach na temat krwawego zamachu w tym brytyjskim mieście wysoko ocenia się postawę prezydenta Macrona i plan stworzenia w Pałacu Elizejskim tzw. task force do walki z terroryzmem.
Przyznając rację Macronowi, gdy wzywa on do „wzmocnienia europejskiej współpracy antyterrorystycznej”, komentatorzy podkreślają konieczność współdziałania wywiadów państw UE. W tych opiniach wyraźne są jednak obawy związane z Brexitem.
Prawie wszystkie media cytują zdanie prezydenta Francji o tym, że „zmobilizowane są wszelkie środki, aby pomóc Wielkiej Brytanii w walce z terroryzmem”. Task force - jak tłumaczą media - „będzie stałym sztabem generalnym, koordynującym operacje bezpieczeństwa wewnętrznego i walki z terroryzmem, zbierającym dane wywiadu”.
Znany we Francji komentator Jean-Michel Helvig zwrócił uwagę w regionalnym dzienniku „La Republique des Pyreenees”, że „nowe paragrafy nigdy nie zastąpią wywiadu, niezbędnego do kontrataku”. Wtóruje mu Patrice Chabanet w „Le Journal de la Haute Marne”: „Nie może być tak, by demokracjom opadały ręce. Stąd wynika konieczność zaciśnięcia sieci bliżej źródeł”.
Europa wyrządzi sobie poważną szkodę, jeśli rozwód, jakiego pragnie Londyn, oderwie kontynent od wywiadu brytyjskiego, uważanego za jeden z najlepszych na świecie
— brzmi tytuł w środowym „Le Figaro”.
Autor artykułu Jean-Jacques Mevel twierdzi, że „Unia Europejska zaczyna istnieć jako siła wywiadowcza, ale wciąż czyha na nią zazdrosna obrona suwerenności każdego z państw i ochrony swych źródeł”.
Jest zgoda na wymianę (informacji), ale nie ma mowy, by dzielić się z byle kim, znaczy w „28”
— zauważa.
A komentator „Le Figaro” Arnaud de la Grange, po napiętnowaniu zamachu, którego ofiarami są m.in. dzieci, stwierdza: „Tacy są nasi przeciwnicy, terroryści islamscy”. I wzywa: „Trzeba wiedzieć kim są. I nazywać ich po imieniu”.
Publicysta ostrzega, że „wraz z powrotem dżihadystów do Europy, zagrożenie może się jeszcze zwiększyć”.
Ideologia islamistyczna nie skona w okopach Mosulu (w Iraku) i Ar-Rakki (w Syrii), ani nawet wraz z końcem Daesz (arabski akronim Państwa Islamskiego). (…) Dla nowego prezydenta i rządu (Francji), Manchester stanowi tragiczne przypomnienie jakie są priorytety naszych czasów.
PAP, pg
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/341135-nie-moze-byc-tak-by-demokracjom-opadaly-rece-pisze-francuska-prasa-po-zamachu-w-manchesterze