Wiceszef KE mówił, że ma nadzieję na reakcję ze strony władz w Warszawie po wtorkowej debacie na Radzie UE.
Mam nadzieję, że to będzie otwarcie, żebyśmy mogli zobaczyć, czy jest wspólny grunt co do niektórych spraw. Uważam, że ostatecznie dialog jest jedynym konstruktywnym sposobem, za pomocą którego możemy rozwiązać ten problem. Nie osiągnęliśmy jeszcze rezultatu, na jaki liczyłem, ale wciąż mam nadzieję, że możemy dokonać postępu. Zależy to w całości od woli polskiego rządu
— oświadczył.
Odmówił przy tym wyznaczania jakichkolwiek dat na osiągnięcie postępu, bo - jak tłumaczył - nie pomoże mu to w dialogu.
Timmermans zapowiedział, że w piątek będzie w Warszawie, ale nie spotka się z przedstawicielami władz. Holender ma wziąć udział w wydarzeniu organizowanym przez „Gazetę Wyborczą”.
Jak mówili dziennikarzom unijni dyplomaci, którzy przysłuchiwali się dyskusji, wzięli w niej udział przedstawiciele 22 państw członkowskich. Kilka źródeł podało, że 17 państw poparło Komisję Europejską w sporze z Polską. Wiceszef KE miał mówić za zamkniętymi drzwiami, że w Polsce cały czas istnieje systemowe zagrożenie praworządności. W wypowiedziach przedstawicieli stolic przewijały się zachęty do dalszego dialogu, które adresowane były głównie do Warszawy. Według relacji przysłuchujących się rozmowom wyraźnie wybrzmiało, że Komisja ma się dalej zajmować tą sprawą.
Najmocniejsze wypowiedzi miały paść z ust przedstawicieli rządów Belgii, Francji, Niemiec, Włoch i Szwecji, choć - jak podkreślali obserwujący przebieg dyskusji - wszystkie uwagi były wyrażane w bardzo dyplomatyczny sposób.
Przedstawiciel rządu w Berlinie podkreślał, że przestrzeganie prawa czasami jest bolesne. Przywoływał w tym kontekście przykład swojego kraju, wobec którego jest otwartych około 70 postępowań o naruszenie prawa UE. Belgia z kolei wzywała do ustanowienia ostatecznego terminu dla rządu w Warszawie na rozwiązanie problemu. Ambasador Francji przekonywał - według relacji dyplomatów - że jeśli sytuacja ta będzie się utrzymywać, potrzebna będzie „zdecydowana odpowiedź”.
Polska nie była jednak osamotniona w dyskusji. Najmocniej nasz kraj wspierał przedstawiciel węgierskiego rządu, który przekonywał, że Rada UE to nie forum, żeby rozmawiać na temat suwerennych decyzji państw członkowskich. Na kwestie suwerenności zwracały uwagę też Czechy, Słowacja i Wielka Brytania, choć i one mówiły o dialogu. W debacie nie wzięła udziału sprawująca prezydencję Malta, a także Estonia, Bułgaria, Chorwacja i Austria.
Niewykluczone, że wtorkowa dyskusja pomiędzy ministrami zostanie powtórzona w nadchodzących miesiącach. Według źródeł domagała się tego część państw członkowskich.
wkt/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wiceszef KE mówił, że ma nadzieję na reakcję ze strony władz w Warszawie po wtorkowej debacie na Radzie UE.
Mam nadzieję, że to będzie otwarcie, żebyśmy mogli zobaczyć, czy jest wspólny grunt co do niektórych spraw. Uważam, że ostatecznie dialog jest jedynym konstruktywnym sposobem, za pomocą którego możemy rozwiązać ten problem. Nie osiągnęliśmy jeszcze rezultatu, na jaki liczyłem, ale wciąż mam nadzieję, że możemy dokonać postępu. Zależy to w całości od woli polskiego rządu
— oświadczył.
Odmówił przy tym wyznaczania jakichkolwiek dat na osiągnięcie postępu, bo - jak tłumaczył - nie pomoże mu to w dialogu.
Timmermans zapowiedział, że w piątek będzie w Warszawie, ale nie spotka się z przedstawicielami władz. Holender ma wziąć udział w wydarzeniu organizowanym przez „Gazetę Wyborczą”.
Jak mówili dziennikarzom unijni dyplomaci, którzy przysłuchiwali się dyskusji, wzięli w niej udział przedstawiciele 22 państw członkowskich. Kilka źródeł podało, że 17 państw poparło Komisję Europejską w sporze z Polską. Wiceszef KE miał mówić za zamkniętymi drzwiami, że w Polsce cały czas istnieje systemowe zagrożenie praworządności. W wypowiedziach przedstawicieli stolic przewijały się zachęty do dalszego dialogu, które adresowane były głównie do Warszawy. Według relacji przysłuchujących się rozmowom wyraźnie wybrzmiało, że Komisja ma się dalej zajmować tą sprawą.
Najmocniejsze wypowiedzi miały paść z ust przedstawicieli rządów Belgii, Francji, Niemiec, Włoch i Szwecji, choć - jak podkreślali obserwujący przebieg dyskusji - wszystkie uwagi były wyrażane w bardzo dyplomatyczny sposób.
Przedstawiciel rządu w Berlinie podkreślał, że przestrzeganie prawa czasami jest bolesne. Przywoływał w tym kontekście przykład swojego kraju, wobec którego jest otwartych około 70 postępowań o naruszenie prawa UE. Belgia z kolei wzywała do ustanowienia ostatecznego terminu dla rządu w Warszawie na rozwiązanie problemu. Ambasador Francji przekonywał - według relacji dyplomatów - że jeśli sytuacja ta będzie się utrzymywać, potrzebna będzie „zdecydowana odpowiedź”.
Polska nie była jednak osamotniona w dyskusji. Najmocniej nasz kraj wspierał przedstawiciel węgierskiego rządu, który przekonywał, że Rada UE to nie forum, żeby rozmawiać na temat suwerennych decyzji państw członkowskich. Na kwestie suwerenności zwracały uwagę też Czechy, Słowacja i Wielka Brytania, choć i one mówiły o dialogu. W debacie nie wzięła udziału sprawująca prezydencję Malta, a także Estonia, Bułgaria, Chorwacja i Austria.
Niewykluczone, że wtorkowa dyskusja pomiędzy ministrami zostanie powtórzona w nadchodzących miesiącach. Według źródeł domagała się tego część państw członkowskich.
wkt/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/340009-timmermans-nie-odpuszcza-komisja-europejska-dalej-bedzie-prowadzila-prace-ws-praworzadnosci-w-polsce?strona=2