Włączam tryb bliskiej obserwacji szczytu NATO, który zwołano na 24-25 maja 2017 roku do Brukseli. Szczyty NATO to posiedzenia najwyższej władzy Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego – Rady Północnoatlantyckiej – na szczeblu prezydentów i premierów (z Niemiec – kanclerza). Rada Północnoatlantycka składa się nie z osób, lecz z państw – wszystkich 28, a wkrótce 29 państw członkowskich. Obraduje częściej na szczeblu ministrów, a najczęściej – ambasadorów (nazywanych stałymi przedstawicielami). Ponieważ szczyt sojuszu północnoatlantyckiego zdarza się średnio tylko co dwa lata, zawsze mocno przyciąga uwagę w krajach członkowskich, kandydujących, partnerskich i nieprzyjaznych.
Ale teraz – gdy zostało już tylko 10 dni do szczytu – nie widać żadnych międzynarodowych przygotowań, poza przygotowaniami logistycznymi w Brukseli. Nie krążą pomysły ani projekty polityczne ani strategiczne. Nie toczą się negocjacje ani debaty. Władze NATO i krajów członkowskich nie starają się przekonać opinii publicznej – w tym wyborców i podatników – do żadnych nowych inicjatyw. Zatem szczyt przyniesie rozczarowania lub niespodzianki.
Inaczej było przed wieloma szczytami NATO w przeszłości, w tym przed dwoma ostatnimi, które zwołano po wybuchu wojny Rosji z Ukrainą. Szczyt w 2014 roku w Newport w Walii w Wielkiej Brytanii – nazywany Szczytem Walijskim – poprzedziły kilkumiesięczne publiczne dyskusje o tym, jaka powinna być odpowiedź sojuszu północnoatlantyckiego na nowe wyzwania związane z Rosją. Podczas Szczytu Walijskiego zatwierdzono plan utworzenia „szpicy” – Połączonych Zadaniowych Sił Bardzo Wysokiej Gotowości NATO – który został wypracowany i ogłoszony wcześniej. Jednocześnie zatwierdzono przygotowane w kilkuletnim szerokim dialogu inicjatywy dotyczące cyberobrony i cyberbezpieczeństwa. Także – plan osiągnięcia przez wszystkie kraje członkowskie w ciągu 10 lat celów NATO w dziedzinie nakładów obronnych: co najmniej 2 procent produktu krajowego brutto na obronę, z czego co najmniej 20 procent na zakup broni i sprzętu lub związane badania i rozwój (wdrożenia). Te i inne decyzje Szczytu Walijskiego nie były zaskakujące.
Przed Szczytem Warszawskim z 2016 roku przez kilkanaście miesięcy powstawał – również w szerokim dialogu – plan wzmocnionej wysuniętej obecności wojskowej NATO, w tym praktycznie stałego (formalnie ciągłego rotacyjnego) rozmieszczenia amerykańskich i wielonarodowych jednostek bojowych na flance wschodniej od Estonii na północy po Bułgarię na południu, z Polską w centrum. Szczyt Warszawski zatwierdził ten i inne znane wcześniej plany i propozycje. Ale zaskoczył podpisaniem – uzgodnionego szybko w reakcji na Brexit – porozumienia o rozszerzeniu współpracy NATO z Unią Europejską, a jeszcze bardziej – przygotowaną tajnie przełomową decyzją o wzmocnieniu roli broni nuklearnej i strategii odstraszania nuklearnego.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Włączam tryb bliskiej obserwacji szczytu NATO, który zwołano na 24-25 maja 2017 roku do Brukseli. Szczyty NATO to posiedzenia najwyższej władzy Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego – Rady Północnoatlantyckiej – na szczeblu prezydentów i premierów (z Niemiec – kanclerza). Rada Północnoatlantycka składa się nie z osób, lecz z państw – wszystkich 28, a wkrótce 29 państw członkowskich. Obraduje częściej na szczeblu ministrów, a najczęściej – ambasadorów (nazywanych stałymi przedstawicielami). Ponieważ szczyt sojuszu północnoatlantyckiego zdarza się średnio tylko co dwa lata, zawsze mocno przyciąga uwagę w krajach członkowskich, kandydujących, partnerskich i nieprzyjaznych.
Ale teraz – gdy zostało już tylko 10 dni do szczytu – nie widać żadnych międzynarodowych przygotowań, poza przygotowaniami logistycznymi w Brukseli. Nie krążą pomysły ani projekty polityczne ani strategiczne. Nie toczą się negocjacje ani debaty. Władze NATO i krajów członkowskich nie starają się przekonać opinii publicznej – w tym wyborców i podatników – do żadnych nowych inicjatyw. Zatem szczyt przyniesie rozczarowania lub niespodzianki.
Inaczej było przed wieloma szczytami NATO w przeszłości, w tym przed dwoma ostatnimi, które zwołano po wybuchu wojny Rosji z Ukrainą. Szczyt w 2014 roku w Newport w Walii w Wielkiej Brytanii – nazywany Szczytem Walijskim – poprzedziły kilkumiesięczne publiczne dyskusje o tym, jaka powinna być odpowiedź sojuszu północnoatlantyckiego na nowe wyzwania związane z Rosją. Podczas Szczytu Walijskiego zatwierdzono plan utworzenia „szpicy” – Połączonych Zadaniowych Sił Bardzo Wysokiej Gotowości NATO – który został wypracowany i ogłoszony wcześniej. Jednocześnie zatwierdzono przygotowane w kilkuletnim szerokim dialogu inicjatywy dotyczące cyberobrony i cyberbezpieczeństwa. Także – plan osiągnięcia przez wszystkie kraje członkowskie w ciągu 10 lat celów NATO w dziedzinie nakładów obronnych: co najmniej 2 procent produktu krajowego brutto na obronę, z czego co najmniej 20 procent na zakup broni i sprzętu lub związane badania i rozwój (wdrożenia). Te i inne decyzje Szczytu Walijskiego nie były zaskakujące.
Przed Szczytem Warszawskim z 2016 roku przez kilkanaście miesięcy powstawał – również w szerokim dialogu – plan wzmocnionej wysuniętej obecności wojskowej NATO, w tym praktycznie stałego (formalnie ciągłego rotacyjnego) rozmieszczenia amerykańskich i wielonarodowych jednostek bojowych na flance wschodniej od Estonii na północy po Bułgarię na południu, z Polską w centrum. Szczyt Warszawski zatwierdził ten i inne znane wcześniej plany i propozycje. Ale zaskoczył podpisaniem – uzgodnionego szybko w reakcji na Brexit – porozumienia o rozszerzeniu współpracy NATO z Unią Europejską, a jeszcze bardziej – przygotowaną tajnie przełomową decyzją o wzmocnieniu roli broni nuklearnej i strategii odstraszania nuklearnego.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/339723-cisza-przed-szczytem-nato-z-udzialem-nowych-prezydentow-usa-i-francji-w-nowej-kwaterze-glownej?strona=1