11 i 18 czerwca odbędą się we Francji wybory parlamentarne. Podczas gdy media nad Sekwaną są zajęte tym, kogo nowy prezydent Emmanuel Macron wpisał lub jeszcze wpiszę na listę wyborczą swojego ruchu „En Marche!” trzy partie muzułmańskie zgłosiły własnych kandydatów na posłów. Uskrzydlone sukcesem, który odniósł Sojusz Muzułmańskich Demokratów (UDMF) w wyborach regionalnych w 2015 r. (w niektórych gminach kandydaci partii zdobyli nawet 16 proc. głosów) chcą sięgnąć po mandaty parlamentarzystów. Dwie z nich są zupełnie nowe – założone w 2015 i 2016 r.
Jak argumentują francuscy muzułmanie „nie chcą dłużej pozostawać w cieniu tylko zamierzają walczyć o należyte im miejsce na francuskiej scenie politycznej”. A ich głos staje się coraz bardziej słyszalny. Choć partie są trzy, ich programy niewiele różnią się od siebie. Obrona „islamskiej etyki”, żywności halal, różnorodności kulturowej, sprawiedliwości społecznej, prawa do głosowania w wyborach lokalnych cudzoziemców oraz zniesienie zakazu noszenia zasłon islamskich w miejscach publicznych. O to chcą walczyć.
Nazwa pierwszej z nich - partii Równość i Sprawiedliwość (PEJ) - nieprzypadkowo nawiązuje do partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. PEJ została założona w styczniu 2015 r. w Strasburgu przez członków tureckiej diaspory, w oparciu o stowarzyszenie edukacyjne Cojep, finansowane od 2002 r. co najmniej częściowo przez Ankarę. Szef ugrupowania Sakir Colak zaprzecza jakoby jego partia miała cokolwiek wspólnego z rządzącą w Turcji AKP.
Jak powiedział Colak mediom „PEJ to ugrupowania laickie, które broni tradycyjnych i rodzinnych wartości muzułmanów i walczy z powszechną islamofobią”. Większość działaczy partii jednak działa także w Cojep i broni stanowiska tureckiego rządu, czy to w kwestii kurdyjskiej czy odnośnie ludobójstwa Ormian.
Niektórzy członkowie partii już zasiadają w radach gmin i regionów w Alzacji. Zostali wybrani tam w ostatnich latach z list Partii Socjalistycznej, Zielonych czy centroprawicy. A następnie przeszli do PEJ. Dziś domagają się wejścia Turcji i Bośni do UE, oraz posiłków halal w szkołach. PEJ chce także cofnięcia legalizacji małżeństw homoseksualnych i „likwidacji nauki gender w szkołach”, do której zalicza jakąkolwiek wzmiankę o równości płci. W wyborach parlamentarnych partia wystawi 68 kandydatów, głównie w okręgach na wschodzie Francji, w departamencie Bas-Rhin.
Kolejna muzułmańska partia, która będzie walczyła w tegorocznych wyborach parlamentarnych o głosy to „Francuzi i Muzułmanie” (Francais et Musulmans), założona 26 marca 2016 r. przez Nizarra Bourchada, radnego gminy Brie-Comte-Robert, w podparyskim regionie Sekwana i Marna. 35-letni były członek centrystycznej Unii Demokratów i Niezależnych (UDI) chce walczyć z dyskryminacją muzułmanów oraz z „krzywdzącym pojęciem zderzenia cywilizacji”. Francuzi i Muzułmanie wystawi kandydatów w sześciu okręgach, m.in. w podparyskim Saint-Denis, La Courneuve, Villeneuve-Saint-Georges i Le Blanc Mesnil.
Najstarsza z muzułmańskich partii, założony w 2012 r. Sojusz Muzułmańskich Demokratów (UDMF) wystawił kandydata w tegorocznych wyborach prezydenckich. Kamel Messaoudi nie zdołał jednak zebrać wymaganych 500 podpisów poparcia posłów, radnych, burmistrzów i senatorów. Messaoudi spróbuje więc zostać posłem, startując z okręgu Mayotte (francuskie terytorium zamorskie).
Demokratyczny Sojusz Muzułmanów unika radykalnych tez. Założony na przedmieściach Paryża, liczy ok. 900 członków i ponad 8 tys. sympatyków. Z tendencją rosnącą. Od chwili zamachu na „Charlie Hebdo” w 2015 r. liczba członków partii, która widzi się jako odpowiedź muzułmańską na partie chrześcijańskie, zwiększyła się o kilkaset osób.
„Jesteśmy partią polityczną jak każda inna. Szanujemy demokracje. Nie chcemy islamizować Francji. Widzimy się jako muzułmańska chadecja” - przekonuje w mediach założyciel ugrupowania Nagid Azergui, z pochodzenia Marokańczyk. „Islam stał się tematem politycznym w negatywnym sensie. Chcemy z tym walczyć. Chcemy laickości, która szanuje wiarę. Francja cierpi na kryzys wartości. A islam jest drugą religia Francji, więc naszym obowiązkiem jest te wartości przywrócić” - tłumaczy.
Głównymi celami UDMF są: zniesienie zakazu noszenia islamskich zasłon w przestrzeni publicznej, promocja rytualnego uboju halal i rozpowszechnienie islamskiej bankowości. O szariacie nie ma mowy, w każdym razie na razie, to zbytnio przeraziłoby Francuzów. Partia liczy tyle samo kobiet co mężczyzn, żadna nie chodzi w burce, zakryte głowy to rzadkość. Mężczyźni noszą krótko przystrzyżone brody. „Normalność” i „demokracja” to słowa, które Azergui powtarza jak mantrę.
Nie wszystkich jednak demokratyczny dyskurs UDMF przekonuje. „Ta partia nie ma nic wspólnego z chadecją ani demokracją. Oni chcą wprowadzić do sfery publicznej szereg zasad z Koranu. W tej chwili sytuacja we Francji jest bardzo napięta. Ludzie boją się zamachów. Jeśli dojdzie do otwartego konfliktu między islamem a Republiką, Francja, jaką dotychczas znaliśmy, przestanie istnieć” – ostrzega lider Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej (PCD) Jean-Frédéric Poisson. Według niego francuscy muzułmanie powinni angażować się w tradycyjnych partiach. „Inaczej dojdzie do społecznego rozłamu” – mówi.
Rządzący socjaliści, wierni głoszonej przez siebie tolerancji, nie widzą zagrożenia. „Każdy ma prawo tworzyć partię polityczną. I bronić noszenia islamskich zasłon czy uboju rytualnego. Tak długo jak mieści się to w zasadach demokracji. W ogóle każdy ma prawo robić co chce” - powiedział poseł Partii Socjalistycznej Malek Boutih.
Podobne poglądy, jak wiadomo, prezentuje nowy prezydent Emmanuel Macron, który zadeklarował podczas jednego z wieców w czasie swojej kampanii, że „nie ma czegoś takiego jak odrębna kultura francuska”. Pozostaje mieć nadzieję, że nie odbije mu się to czkawką.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/339655-podczas-gdy-francuzi-sa-zajeci-macronem-trzy-partie-muzulmanskie-zglosily-kandydatow-w-wyborach-parlamentarnych-chcemy-laickosci-ktora-szanuje-wiare