Zdymisjonowanie przez Donalda Trumpa szefa FBI Jamesa Comey’a w poważnym stopniu zmienia polityczną sytuację w USA.
Comey’a powołano w 2013 roku na 10-letnią kadencję. Dyrektor Federalnego Biura Śledczego nie jest wprawdzie chroniony prawnie przed możliwością jej skrócenia, ale zwyczaj nakazywał prezydentom tego nie czynić. Mamy więc do czynienia z posunięciem bardzo rzadkim. Dotąd bowiem tylko raz zdarzyło się, że szef FBI został odwołany, ale formułowano wówczas przeciw niemu zarzuty o kryminalnym charakterze.
Comey tuż przed wyborami zawiadomił Kongres, że w posiadaniu Biura znajdują się e-maile Hillary Clinton, mogące być może być uznane za dowód przestępstwa (przypomnijmy, że kandydatka Demokratów była obwiniona o łamanie prawa dotyczącego procedury postępowania z e-mailami w okresie, kiedy była Sekretarzem Stanu). W powszechnej opinii szef FBI zaszkodził tym samym jej kampanii wyborczej. Spowodowało to wściekłość Demokratów, a nawet spekulacje czy przypadkiem Comey’a nie odwoła… prezydent Obama, albo też sama Hillary Clinton po swoim ewentualnym zwycięstwie. Trudno więc uznać Comey’a za urzędnika, realizującego partyjne interesy Demokratów.
Jednak już po wyborach nastąpił etap, który obserwatorzy nazwali wojną, wytoczoną Trumpowi przez amerykańskie „głębokie państwo”. Tym modnym, stworzonym przez politologów tureckich terminem określa się najwyższych, nie pochodzących z wyborów urzędników i oficerów, zwłaszcza ze służb specjalnych, połączonych wspólną wizją tego, jak powinno ich zdaniem funkcjonować państwo, a zwłaszcza jakie powinny być kierunki jego polityki zagranicznej. I potrafiących dyscyplinować polityków, próbujących zawrócić nawę państwową w niechcianym przez nich kierunku.
Wojna amerykańskiego „głębokiego państwa” z Trumpem polegała w dużej mierze na przeciekach, dotyczących różnego rodzaju kontaktów ludzi najpierw kandydata, a potem prezydenta z Rosjanami. I chyba toczona była ku zadowoleniu tych członków administracji, którzy od wizji wielkiej rewolucji i globalnego przewrotu przymierzy (być może wiodącego aż do zawiązania przez Waszyngton jakiegoś rodzaju sojuszu z Moskwą przeciw Pekinowi i ISIS-owi) wolą bardziej klasyczną wizję amerykańskiej polityki zagranicznej.
„Głębokie państwo” odniosło w tej wojnie szereg sukcesów, wpłynęło na personalny kształt otoczenia prezydenta, i nie dopuściło do zasadniczej zmiany polityki wobec Rosji (choć można też zasadnie uważać, że to ostatnie było po prostu efektem obiektywnych, twardych ograniczników, z których istnienia nie zdawali sobie przed objęciem Białego Domu ani sam Trump, ani jego również dopiero wchodzący do polityki współpracownicy). Ale zarazem nawet w części amerykańskiej lewicy podniosły się głosy, że sytuacja w której służby specjalne walczą z demokratycznie wybranym prezydentem, jest i niezdrowa i niebezpieczna.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zdymisjonowanie przez Donalda Trumpa szefa FBI Jamesa Comey’a w poważnym stopniu zmienia polityczną sytuację w USA.
Comey’a powołano w 2013 roku na 10-letnią kadencję. Dyrektor Federalnego Biura Śledczego nie jest wprawdzie chroniony prawnie przed możliwością jej skrócenia, ale zwyczaj nakazywał prezydentom tego nie czynić. Mamy więc do czynienia z posunięciem bardzo rzadkim. Dotąd bowiem tylko raz zdarzyło się, że szef FBI został odwołany, ale formułowano wówczas przeciw niemu zarzuty o kryminalnym charakterze.
Comey tuż przed wyborami zawiadomił Kongres, że w posiadaniu Biura znajdują się e-maile Hillary Clinton, mogące być może być uznane za dowód przestępstwa (przypomnijmy, że kandydatka Demokratów była obwiniona o łamanie prawa dotyczącego procedury postępowania z e-mailami w okresie, kiedy była Sekretarzem Stanu). W powszechnej opinii szef FBI zaszkodził tym samym jej kampanii wyborczej. Spowodowało to wściekłość Demokratów, a nawet spekulacje czy przypadkiem Comey’a nie odwoła… prezydent Obama, albo też sama Hillary Clinton po swoim ewentualnym zwycięstwie. Trudno więc uznać Comey’a za urzędnika, realizującego partyjne interesy Demokratów.
Jednak już po wyborach nastąpił etap, który obserwatorzy nazwali wojną, wytoczoną Trumpowi przez amerykańskie „głębokie państwo”. Tym modnym, stworzonym przez politologów tureckich terminem określa się najwyższych, nie pochodzących z wyborów urzędników i oficerów, zwłaszcza ze służb specjalnych, połączonych wspólną wizją tego, jak powinno ich zdaniem funkcjonować państwo, a zwłaszcza jakie powinny być kierunki jego polityki zagranicznej. I potrafiących dyscyplinować polityków, próbujących zawrócić nawę państwową w niechcianym przez nich kierunku.
Wojna amerykańskiego „głębokiego państwa” z Trumpem polegała w dużej mierze na przeciekach, dotyczących różnego rodzaju kontaktów ludzi najpierw kandydata, a potem prezydenta z Rosjanami. I chyba toczona była ku zadowoleniu tych członków administracji, którzy od wizji wielkiej rewolucji i globalnego przewrotu przymierzy (być może wiodącego aż do zawiązania przez Waszyngton jakiegoś rodzaju sojuszu z Moskwą przeciw Pekinowi i ISIS-owi) wolą bardziej klasyczną wizję amerykańskiej polityki zagranicznej.
„Głębokie państwo” odniosło w tej wojnie szereg sukcesów, wpłynęło na personalny kształt otoczenia prezydenta, i nie dopuściło do zasadniczej zmiany polityki wobec Rosji (choć można też zasadnie uważać, że to ostatnie było po prostu efektem obiektywnych, twardych ograniczników, z których istnienia nie zdawali sobie przed objęciem Białego Domu ani sam Trump, ani jego również dopiero wchodzący do polityki współpracownicy). Ale zarazem nawet w części amerykańskiej lewicy podniosły się głosy, że sytuacja w której służby specjalne walczą z demokratycznie wybranym prezydentem, jest i niezdrowa i niebezpieczna.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/339064-dymisja-szefa-fbi-czyli-trump-pokazuje-glebokiemu-panstwu-kto-tu-rzadzi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.