Były adwokat specjalizujący się w obronie praw człowieka i kandydat centrolewicowej Demokratycznej Partii Razem Mun Dze In zwyciężył we wtorkowych przedterminowych wyborach prezydenckich w Korei Płd., zdobywając 41,4 proc. głosów - wynika z sondaży exit poll.
Mun opowiada się za powrotem do dialogu z Koreą Płn. i deklaruje dążenie do zjednoczenia obu państw.
Cytowany przez agencję Yonhap Mun stwierdził, że jeżeli jego zwycięstwo zostanie potwierdzone po przeliczeniu głosów, będzie oznaczało zwycięstwo narodu i jego partii.
„Stanie się zwycięstwem ludzi rozpaczliwie pragnących zmiany rządu. Zrobiliśmy, co w naszej mocy, by pomóc zrealizować te aspiracje i wierzę, że była to siła napędowa, która umożliwiła nasze zwycięstwo dzisiaj”
— powiedział Mun podczas spotkania ze swoim sztabem i zwolennikami w siedzibie swego ugrupowania w Seulu.
„Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień otworzy nowe możliwości dla Republiki Korei (oficjalna nazwa Korei Płd. - PAP)”
— dodał prawdopodobny nowy szef państwa.
Wybory rozpisano po usunięciu z najwyższego urzędu w państwie Park Geun Hie, która w areszcie czeka na proces w sprawie korupcji.
Lokalne media przypominają, że wygrana Muna oznacza powrót liberałów do władzy po 10 latach kadencji dwojga konserwatywnych kandydatów. Yonhap podkreśla, że podczas rządów prezydentów Kim De Dzunga oraz Ro Mu Hiuna PKB kraju rosło w tempie 4,9 proc. rocznie, podczas gdy kadencje Li Miung Baka oraz Park Geun Hie oznaczały spowolnienie do 2,8 proc. wzrostu PKB rocznie, głównie ze względu na światowy kryzys.
Media chwalą też spokój i opanowanie Muna, który po oddaniu głosu udał się wraz z żoną Kim Dzung Suk na przechadzkę po górach na obrzeżach Seulu.
Obserwatorzy przypominają także, iż Demokratyczna Partia Razem, z której ramienia kandydował Mun Dze In, ma obecnie 119 z 299 miejsc w parlamencie. W związku z tym prezydent będzie zmuszony do budowania sojuszy z rządzącymi obecnie konserwatystami.
Eksperci przypominają dotychczasowe komentarze Mun Dze Ina o konieczności rozwoju technologicznego kraju i stawiania na badania i rozwój. Mun zapowiadał stworzenie w Korei Płd. specjalnego komitetu ds. tzw. Czwartej Rewolucji Przemysłowej, opartej na rozwoju innowacji, na której czele miałby stanąć prezydent. Wsparcie miałyby uzyskać przedsiębiorstwa pracujące nad elektrycznymi samochodami, pojazdami autonomicznymi, energią odnawialną, sztuczną inteligencją, drukiem 3D i robotami przemysłowymi.
Lokalne media zwracają także uwagę, iż nowy prezydent będzie miał do rozwiązania liczne problemy. Chodzi m.in. o decyzję o dalszym kształcie współpracy z USA, budowę systemu obrony przeciwrakietowej THAAD mającego strzec Koreę Płd. przed możliwym atakiem rakietowym ze strony Korei Płn., ewentualny powrót do negocjacji z Pjongjangiem, czy rozwiązanie problemu nieformalnych ekonomicznych sankcji wobec południowokoreańskich produktów w Chinach, które mszczą się za rozpoczęcie montażu THAAD na terenie Korei Płd.
Przed nowym prezydentem znajdą się także wyzwania dotyczące niskiego przyrostu naturalnego w kraju, braku perspektyw zawodowych dla młodych ludzi oraz wszechobecnej korupcji.
Ujawniony w październiku 2016 roku wielki skandal korupcyjny doprowadził do odsunięcia od władzy prezydent Park, sparaliżował prace rządu w Seulu oraz wyprowadził na ulice miliony ludzi, którzy domagali się odejścia szefowej państwa. Obecny premier, p.o. prezydenta Hwang Kio An nie startował w wyborach.
Według sondaży exit poll we wtorkowym głosowaniu konserwatysta Hong Dzun Pio uzyskał 23,3 proc. głosów, a centrysta i przedsiębiorca An Czol Su - 21,8 proc. Obaj kandydaci w podobny sposób pogodzili się z przegraną. Hong stwierdził, że „akceptuje wynik wyborów”, podczas gdy An powiedział: „pokornie przyjmuję wybór narodu”.
Ju Song Min z Partii Bareun, która powstała jako odłam partii rządzącej po skandalu z panią prezydent, otrzymał 7,1 proc., a kandydatka Partii Sprawiedliwości Sim Sang Dzung - 5,9 proc.
Szacunki frekwencji na godzinę przed zamknięciem lokali wyborczych, czyli godz. 19 czasu koreańskiego (godz. 12 czasu polskiego), wynosiły 75,1 proc. Yonhap, powołując się na organizację czuwającą nad poprawnością wyborów, informuje, że frekwencja może sięgnąć 77,2 proc., co oznaczałoby, iż głosy oddało 32 mln z 42 mln uprawnionych do głosowania.
Podczas poprzednich wyborów prezydenckich w 2012 r. głosy oddało 75,8 proc. uprawnionych, a w 2007 r. frekwencja wyniosła 63 proc.
Według zapewnień komisji wyborczej ogłoszenie zwycięzcy będzie możliwe w nocy z wtorku na środę, czyli wieczorem czasu polskiego. Wówczas przeliczone zostanie od 60 do 65 proc. wszystkich oddanych głosów. Ostateczne wyniki mają zostać podane rano w środę czasu koreańskiego. Jeżeli komisja wyborcza nie stwierdzi nieprawidłowości, poznamy nazwisko nowego prezydenta. Według dziennika „Korea Times” zostanie on natychmiast zaprzysiężony, bez okresu przejściowego.
Kampania wyborcza trwała 22 dni i zakończyła się w poniedziałek.
ansa/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/339026-mun-dze-in-nowym-prezydentem-korei-poludniowej-to-zwolennik-zjednoczenia-podzielonego-polwyspu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.