Kilka dni temu mieliśmy 1 maja, „święto ludu pracującego”. Manifestacje lewicy - w Polsce „partyjnego planktonu” SLD, Unii Pracy i Razem, na Zachodzie majówek brytyjskiej Partii Pracy czy francuskiej Parti Socialiste, lewicowych związków zawodowych TUC czy CGT, oraz – i o tym głównie donosiły światowe media - ekstremistycznych ugrupowań lewackich w krwawych starciach z policją.
W Paryżu przez kilka godzin trwały zamieszki przeciwników kandydatki na prezydenta Marine Le Pen, którzy rozbijali szyby sklepów i samochody, a kiedy policja próbowała ich spacyfikować, obrzucili ją koktajlami Mołotowa. Podczas Rewolucyjnego Pierwszego Maja, marszu zorganizowanego w Berlinie przez środowiska skrajnie lewicowe, także doszło do bijatyki. Demonstranci odpalali race, rzucali w policjantów świece dymne, a w tłum widzów petardy. Policja aresztowała 40 najbardziej agresywnych manifestantów. Do starć doszło w Turyngii, gdzie do bójki między lewakami a policjantami dołączyła grupa prawicowych ekstremistów z „Die Rechte”, znowu byli aresztowani i ranni. Do jeszcze jednej konfrontacji minionego 1 maja doszło we Francji, kiedy zwolennicy postkomunistycznych związków zawodowych CGT, którzy uważają, że w wyborach prezydenckich winien zwyciężyć Emmanuel Macron, starli się z tymi, którzy twierdzą, że „to wybór między dżumą a cholerą” i należy odrzucić oboje kandydatów.
W Polsce świętowanie 1 maja przebiegało – wbrew prognozom mandarynów z Unii Europejskiej oraz nonsensom przebierającego nogami z niecierpliwości by zostać prezydentem Emmanuela Macrona – w znacznie bardziej cywilizowanej atmosferze. Zadnych bójek, ofiar, żadnych interwencji policji. Jedynie towarzysze z Razem nie chcieli podać ręki towarzyszowi Włodzimierzowi Czarzastemu, co ten skwitował dyplomatycznie „będziemy jeszcze nad tym pracować”. Kiedy zastanawiałam się, skąd ten nieprzyjazny gest, do głowy przeszła mi mega-afera łapówkarska, w której Czarzasty brał udział. Ale z lewicą nigdy nic nie wiadomo, bo z kolei companeros z Razem dzierżyli w rękach banery z napisem „Leszka Millera czeka więzienna cela”, ale nie za to że był wysokim funkcjonariuszem partyjnym i państwowym komunistycznej władzy, uznanej za zbrodniczą, że przetransportował z Moskwy walizkę z pieniędzmi, które miały pomóc komunistom w dalszym nękaniu narodu, ale „za zezwolenie na torturowanie przez CIA podejrzanych o terroryzm islamistów” w Starych Kiejkutach. Zaiste, niezbadane są ścieżki rozumowania lewicy! W pochodzie widać było także Piotra Ikonowicza, syna PRL-owskiego korespondenta PAP na Kubie i w Hiszpanii, chyba najbardziej klasycznego u nas reprezentanta lewicy kawiorowej. Ten dorastający w Hawanie, a potem w Madrycie rewolucjonista, wielki fan Che i Fildela Castro, dotąd zachował styl i wzięcie swoich latynoskich guru. A w tle – atak na koszary La Moneda, szybka radykalizacja latynoskich elit i masakra latynoskich wieśniaków, niechętnych rewolcie, Nikaragua i sandiniści, „księża patrioci”, Swietlisty Szlak i komunistyczne manifesty Marqueza i Fuentesa. No i terminologia rodem z lat 60. i 70. – „krwiożerczy kapitalizm”, „zniewolona klasa robotnicza”, grożby typu „jutro nadejdzie dzień zapłaty” i wezwanie by razem „zrzucić jarzmo wyzysku”. A tym hasłom towarzyszyła znana ilustracja muzyczna: Międzynarodówka, „Czerwony sztandar”, brakowało tylko komunistycznej „Bandiery Rossy”.
Tegoroczne obchody 1 maja przypominały o mizerii polskiej i zachodnioeuropejskiej lewicy. O jej ideologicznej ambiwalencji i zapętaniu, próbach rewitalizacji przy pomocy historycznych rozwiązań, rewolucji w wydaniu sowieckim, latynoskim, wreszcie sięganiu po najnowsze wzorce – odcięcie całego segmentu ideologicznego i poprzestaniu na wersji light, zresztą równie niebezpiecznej. Widać tu trzy kierunki dzialania: jeden, to powtarzanie formuły i haseł polskiej wersji komunizmu z lat 50. I w takiej „kapsule czasu” tkwi SLD i Adrian Zandberg z Razem. Druga wersja historyczna, to latynoski rewolucjonizm z lat 60. i 70., i jego reprezentantem jest Piotr Ikonowicz. Oraz model trzeci, „lewica kawiorowa”, czyli środowiska Gazety Wyborczej, Instytutu Batorego, grupy feministyczne, gejowskie i gender, sięgające po formułę lewicy w wydaniu light, oraz język politycznej poprawności. Jest tu i brytyjski lider Partii Pracy Tony Blair i niemiecki ex poseł Joshka Fischer, oboje Clintonów, Richard Branson oraz właściciel CNN Ted Turner. Dzisiejsze środowiska lewicowe to prawdziwe “pomieszanie z poplątaniem”.
Po upadku Związku Sowieckiego, kompromitacji samej ideologii komunizmu i po wyschnięciu jej finansowych źródeł, Kremla, dla światowej lewicy w dawnym stylu nie ma już ratunku. Zwłaszcza teraz, po inwazji Putina na Krym i próbach zagarnięcia wschodniej Ukrainy, kiedy rosyjski imperializm pokazał swoje „prawdziwe kolory” i nie zawraca sobie głowy żadnymi pretekstami. Oczywiście, były także lewicowe partie np. brytyjska Labour Party, które próbowały sobie radzić w czasach „wielkiej smuty” nie siłą, a sposobem. Nie wersją hard jak Putin i Rosja, niezgodną z ich demokratyczną tradycją polityczną, lecz soft, czyli resetowaniem programu i próbami wejścia do politycznego mainstreamu. Tak dla przykładu zrobił Tony Blair. W 1997 roku, przed wyborami parlamentarnymi, obserwując przemiany społeczne i kompletny zanik klasy robotniczej, odwołał się do klasy średniej i zaproponował nową wersję Trzeciej Drogi, łączącą ogień z wodą. Wolny rynek z państwem opiekuńczym, neoliberalizm w sprawach gospodarki, lecz tonowany solidaryzmem społecznym i socjalnym. Ale przede wszystkim jednym uderzeniem odciął się od komunistycznej przeszłości, jej bohaterów i haseł. Nie było już Marksa, a solidaryzm klasowy został zastąpiony solidaryzmem społecznym. Potem David Cameron zaczął z transfer elementów programowych w druga stronę, od socjalistów do konserwatystów.
Dziś programy partyjne na Zachodzie mają charakter hybrydowy, a księgą objawioną „nowego socjalisty” generalnie przestał być „Kapitał”, a stały się wytyczne poprawności politycznej. Zamiast ZSRR mamy Unię Europejska, centrala z Moskwy przesunęła się do Brukseli, fundusze moskiewskie zostały zastąpione unijnymi plus dotacje lewicowych multimiliarderów jak Soros, Rockefellerowie , Rotschildowie, Bill Gates czy Mark Zuckerman, którzy powołują „organizacje pozarządowe” i realizują ideę „społeczeństwa otwartego”, kontynuując wprawdzie lewicową rewolucję, lecz przenosząc akcent z dziedziny ideologii na moralność i obyczaje - choć nie rezygnując, jak widać było 1 maja, z grup militanckich.
Ci nowi inżynierowie dusz od kilkudziesięciu lat majstrują przy programach politycznych, strukturach państwa, organizacjach pozarządowych, edukacji, wymiarze sprawiedliwości, przechwytują światowe organizacje jak ONZ, MFW i Bank Swiatowy. Nowi właściciele światowych organizacji, banków i mediów posługują się już mądrością innego etapu, to już nie są walczący na barykadach proletariusze, ale lewicowe elity, bezideowe w dawnym, znanym sensie, choć wciąż głodni dóbr, potęgi i władzy. I nie ma już ratunku dla światowej lewicy w tradycyjnej formule, ideologii równości i sprawiedliwości społecznej, i wyrównywania historycznych szans. A więc są cyniczni manipulatorzy z misją formowania świata według własnego pomysłu, często bez zgody zainteresowanych społeczeństw, manipulujący mediami, wymiarem sprawiedliwości, edukacją, przeszłością i przyszłością, gotowi za wszelką cenę budować ten „nowy wspaniały świat”. Są politycy - urzędnicy najwyższego szczebla jak Jean-Claude Juncker, Martin Schulz, Angela Merkel czy Francois Hollande.
Dalej, mamy nieudaczników, próbujących przy okazji robić swoje kariery jak Ryszard Petru czy Mateusz Kijowski. No i mnóstwo pożytecznych idiotów jak czytelnicy Gazety Wyborczej, obrońcy sędziego Rzeplińskiego, nauczyciele od Sławomira Broniarza, etc. Tacy jak Piotr Ikonowicz, Adrian Zandberg czy Jeremy Corbyn, to „głosy z epoki pre-dyluwialnej”, które już nikogo nie obchodzą. Bo oto na naszych oczach zrodził się nowy lewicowy świat, już po potopie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/338349-resetowanie-swiatowej-lewicy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.