Lis i spółka mieszkając w USA w 2003 roku pewnie nie tylko broniliby francuskiej nazwy frytek, ale dodaliby słowo french przed pizzą, kebabem i stekiem. Nawet tam są tacy co palą amerykańską flagę, choć stanowią margines społeczeństwa. U nas margines ma swoje tradycje i jest o wiele większy. Nie chodzi jednak o same uwielbienie poparcia każdego, kto wymierzy działa w znienawidzonego Jarosława Kaczyńskiego. Gra idzie o wmówienie Polakom, że PiS chce nas wyprowadzić z Unii, co jest ewidentną bzdurą.
Polska jest krajem, który nie ma żadnej liczącej się, czy nawet mierzalnej, siły politycznej domagającej się wyjścia z Unii. Natomiast we Francji 40 proc. głosów to głosy antyeuropejskie; w Wielkiej Brytanii – 50 proc.; w Holandii, Austrii i we Włoszech to kilkadziesiąt procent. Polska na pewno będzie bronić Unii Europejskiej, ale Unia musi być fair.
zauważył w TVP Info Jacek Saryusz-Wolski. Wybitny polityk europejskiego formatu, który z dnia na dzień przeobraził się w liberalnych mediach z autorytetu w oszołoma zauważył przytomnie, że sami Polacy błogosławili procedurę sankcyjną.
Nie pierwszy raz takie rzeczy od polityków francuskich słyszymy. Ale czego wymagać od polityków z Francji, jeśli Polacy, polscy politycy, tacy jak Donald Tusk, też błogosławili procedurę sankcyjną wobec Polski.
powiedział były prominentny polityk Platformy Obywatelskiej.
Trafił w sedno problemu. Problemem nie jest to, że w niepewnej sytuacji Unii spod spadających politpoprawnych masek widać prawdziwe twarze władców Unii. Problemem jest to, że Polacy sami pozwalają na traktowanie swojego kraju w taki sposób. Nawet jeżeli plastikowy twór lewicowo-liberalnych salonów, jakim jest Macron ma cojones by otwarcie grozić Polsce, to by się powstrzymał wiedząc, że wzbudzi patriotyczny gniew wszystkich Polaków.
Nad Wisłą opinie społeczną kreuje wielu takich, którzy boją się populistycznych haseł kandydata (sic!) na prezydenta. No bo przecież przysłowiowe „co o nas w Paryżu pomyślą?” paraliżuje zakompleksionych „Polaków-cebulaków”, przebranych w drogie garnitury. Jak widać wiele się musi zmienić, by nie zmieniło się nic. Żałosne.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Lis i spółka mieszkając w USA w 2003 roku pewnie nie tylko broniliby francuskiej nazwy frytek, ale dodaliby słowo french przed pizzą, kebabem i stekiem. Nawet tam są tacy co palą amerykańską flagę, choć stanowią margines społeczeństwa. U nas margines ma swoje tradycje i jest o wiele większy. Nie chodzi jednak o same uwielbienie poparcia każdego, kto wymierzy działa w znienawidzonego Jarosława Kaczyńskiego. Gra idzie o wmówienie Polakom, że PiS chce nas wyprowadzić z Unii, co jest ewidentną bzdurą.
Polska jest krajem, który nie ma żadnej liczącej się, czy nawet mierzalnej, siły politycznej domagającej się wyjścia z Unii. Natomiast we Francji 40 proc. głosów to głosy antyeuropejskie; w Wielkiej Brytanii – 50 proc.; w Holandii, Austrii i we Włoszech to kilkadziesiąt procent. Polska na pewno będzie bronić Unii Europejskiej, ale Unia musi być fair.
zauważył w TVP Info Jacek Saryusz-Wolski. Wybitny polityk europejskiego formatu, który z dnia na dzień przeobraził się w liberalnych mediach z autorytetu w oszołoma zauważył przytomnie, że sami Polacy błogosławili procedurę sankcyjną.
Nie pierwszy raz takie rzeczy od polityków francuskich słyszymy. Ale czego wymagać od polityków z Francji, jeśli Polacy, polscy politycy, tacy jak Donald Tusk, też błogosławili procedurę sankcyjną wobec Polski.
powiedział były prominentny polityk Platformy Obywatelskiej.
Trafił w sedno problemu. Problemem nie jest to, że w niepewnej sytuacji Unii spod spadających politpoprawnych masek widać prawdziwe twarze władców Unii. Problemem jest to, że Polacy sami pozwalają na traktowanie swojego kraju w taki sposób. Nawet jeżeli plastikowy twór lewicowo-liberalnych salonów, jakim jest Macron ma cojones by otwarcie grozić Polsce, to by się powstrzymał wiedząc, że wzbudzi patriotyczny gniew wszystkich Polaków.
Nad Wisłą opinie społeczną kreuje wielu takich, którzy boją się populistycznych haseł kandydata (sic!) na prezydenta. No bo przecież przysłowiowe „co o nas w Paryżu pomyślą?” paraliżuje zakompleksionych „Polaków-cebulaków”, przebranych w drogie garnitury. Jak widać wiele się musi zmienić, by nie zmieniło się nic. Żałosne.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/337731-amerykanie-zmienili-nazwe-frytek-przez-francuska-bute-lis-i-spolka-klaszcza-w-rytm-francuskiego-populizmu?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.