Francja nie ma szans. Francuskie państwo jeszcze istnieje, jeszcze udaje aktywność i panowanie nad sytuacją. Ale wojnę z islamem Francuzi już przegrali - w swoich głowach i sercach.
W swej znakomitej, niby profetycznej, ale tak naprawdę do bólu realistycznej powieści „Uległość” Michel Houellebecq bardzo precyzyjnie wyjaśnia co nastąpi i dlaczego. Francja stanie się krajem muzułmańskim i Francuzi się na to zgodzą.
Po paryskim zamachu zewsząd znowu podnosi się krzyk, że nie wszyscy muzułmanie są terrorystami. Oczywiście, że nie wszyscy. Że większość muzułmanów chce żyć w pokoju. Zapewne. Że bardzo wielu chce wtopić się w kulturę i obyczaje europejskich gospodarzy. Oj, tego nie byłbym pewny czy rzeczywiście tak bardzo wielu. Islamscy przybysze dołączają do muzułmańskich tubylców i – tak jak oni - moszczą sobie miejsca w sporej izolacji od świata i kultury gospodarzy.
I co z tego, że bardzo niewielka część muzułmanów jest terrorystami? Do prowadzenia wojny, w której uderza się od wewnątrz i do od razu w serce wroga - wcale nie jest potrzebna wielka armia. Wystarczy determinacja nielicznych. Ci nieliczni (boję się, że jednak dość liczni) nie chcą żadnej asymilacji, bo gardzą francuską kulturą i cywilizacją. Jak mówił pewien brukselski taksówkarz „Dlaczego mielibyśmy przyjmować waszą kulturę i system wartości? Za co mielibyśmy was szanować? Za to, że zabijacie nienarodzone dzieci? Że zabijacie swoich starych rodziców, w najlepszym razie oddajecie ich do przytułków? Że wasze kościoły są puste a burdele pełne?”
Nie przybyliśmy do Europy, by czekać na okruchy z waszego stołu
—pisał islamski ideolog Necmettin Erbakan, patron i mentor obecnego prezydenta Turcji.
Przybywamy, by Europę zająć, odebrać wam. Wasza cywilizacja, wybrała śmierć, więc umiera, nasza wybiera życie, więc rośnie w siłę i zastąpi waszą
—dodał.
Erbakan miał rację. W swoich głowach i sercach Francuzi już się na rządy islamu zgodzili. Nie potrafią przyznać się do klęski swego pomysłu na „republikę”, która chce być imperialnym mocarstwem. Francuzi nie potrafią się wyzbyć lewicowych utopii rozpoczętych przez rewolucję jakobińską i nadal udają, że nie rozumieją, iż „ideały laickiej republiki” rozbroiły Francję i powoli prowadzą ich ku zagładzie. A może wcale nie zagładzie? Może szariat będzie kuracją ozdrowieńczą? Może Francja musi stać na 100-200 lat stać się islamska, by wnuki dziś ogłupionych i zdegradowanych lewackim eksperymentami Francuzów znowu zapragnęły wolności, szacunku i miłości, jakie niesie chrześcijaństwo?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/336461-moze-francja-musi-przyjac-islam-by-zapragnac-chrzescijanstwa