Na tym etapie eskalowania chodziło raczej o wywołanie zainteresowania medialnego, o wracanie do antyukraińskich stereotypów w Polsce i budowania złej reputacji Ukrainy w Polsce i Europie. Myślę, że takie cele przede wszystkim tutaj przyświecały, ale przy okazji mógł ktoś zginąć
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Kowal, były europoseł.
wPolityce.pl: Za atakiem na polski konsulat w Łucku mogła stać Rosja albo inna „siła trzecia”, jak uważają niektórzy komentatorzy wydarzeń na Ukrainie?
Paweł Kowal: Dziwią mnie trochę te rozważania o trzeciej sile. W tym sensie, że czy to bezpośrednio jest jakieś inne państwo, czy jakaś organizacja np. na Ukrainie, wspierana przez to państwo, to w sumie wiele nie zmienia. Bo to jest ktoś, albo jakaś grupa polityczna czy instytucja, której zależy na niszczeniu relacji polsko- ukraińskich. Myślę, że ciąg wydarzeń w ostatnich trzech miesiącach, kiedy z jednej strony te relacje się trochę uspokoiły, a z drugiej ktoś ciągle chciał je podgrzewać, jasno wskazuje na to, że to nie jest żadna banalna sprawa. Ktoś jest mocno zainteresowany psuciem tych relacji.
Chodzi tylko o popsucie relacji?
Na tym etapie eskalowania raczej chodziło o wywołanie zainteresowania medialnego, o wracanie do antyukraińskich stereotypów w Polsce i budowania złej reputacji Ukrainy w Polsce i Europie. Myślę, że takie cele przede wszystkim tutaj przyświecały, ale przy okazji mógł ktoś zginąć. Możliwe, że następnym razem ci, którzy mają plan, posuną się o krok dalej i ktoś zginie. Proszę zauważyć, że mamy tutaj do czynienia z całą orkiestrą różnych działań: na cmentarzach, przy pomnikach, także po polskiej stronie, co też trzeba podkreślić. To są także informacje o wparciu różnych skrajnych polskich organizacji, które w polskich mediach odbiły się słabym echem. To są w końcu informacje na temat organizowania fałszywych demonstracji. Jak to razem zbierzemy, to wygląda poważnie.
Ostrzał konsulatu z granatnika można jakąś wiązać ze zgromadzeniem międzyparlamentarnym polsko- ukraińsko- litewskim, które dzień wcześniej się zakończyło, czy posiedzeniem NATO-Rosja?
Być może to jest plan równoległy, toczący się w ostatnich miesiącach. Jedno jest pewne: kluczem jest dobra odpowiedź. Ona powinna się odbywać na dwóch poziomach: politycznym i praktycznym. W pierwszym przypadku są akurat dobre oświadczenia prezydenta Ukrainy, Polski, itd. Ale trzeba też pokazać, że Polska i Ukraina umieją razem reagować na takie sytuacje. Dobry jest tu pomysł gorącego telefonu, gorącej linii między polskimi i ukraińskimi służbami, codzienna niemal informacja na temat prowadzenia każdych spraw. Być może wspólne śledztwa we wszystkich sprawach, które mogą wpływać na pogarszanie się relacji polsko- ukraińskich oraz bliższa współpraca, jeżeli chodzi o ochronę tych i innych obiektów, które mogą być przedmiotem jakiejś napaści. Tak, by w opinii publicznej nie było wątpliwości, że w tych sprawach nie ma nic ukrytego i jest konsekwencja w działaniu, a sprawcy zostaną ukarani. Trzeba budować takie relacje, żeby ci, którzy szykują się na metodyczne niszczenie relacji polsko- ukraińskich zobaczyli, że to nie ma sensu.
Za atakiem na konsulat w Łucku, zdewastowaniem pomnika w Hucie Pieniackiej i cmentarza w Bykowni mogą stać te same osoby?
Te same osoby pewnie nie, natomiast być może stoi za tym jeden ośrodek polityczny, lub mniej czy bardziej zorganizowana grupa. Dziś za mało wiemy na ten temat i możemy tylko wnioskować z tego, co widzimy. A tutaj widać pewien ciąg wydarzeń.
Dalszy ciąg za następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Na tym etapie eskalowania chodziło raczej o wywołanie zainteresowania medialnego, o wracanie do antyukraińskich stereotypów w Polsce i budowania złej reputacji Ukrainy w Polsce i Europie. Myślę, że takie cele przede wszystkim tutaj przyświecały, ale przy okazji mógł ktoś zginąć
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Kowal, były europoseł.
wPolityce.pl: Za atakiem na polski konsulat w Łucku mogła stać Rosja albo inna „siła trzecia”, jak uważają niektórzy komentatorzy wydarzeń na Ukrainie?
Paweł Kowal: Dziwią mnie trochę te rozważania o trzeciej sile. W tym sensie, że czy to bezpośrednio jest jakieś inne państwo, czy jakaś organizacja np. na Ukrainie, wspierana przez to państwo, to w sumie wiele nie zmienia. Bo to jest ktoś, albo jakaś grupa polityczna czy instytucja, której zależy na niszczeniu relacji polsko- ukraińskich. Myślę, że ciąg wydarzeń w ostatnich trzech miesiącach, kiedy z jednej strony te relacje się trochę uspokoiły, a z drugiej ktoś ciągle chciał je podgrzewać, jasno wskazuje na to, że to nie jest żadna banalna sprawa. Ktoś jest mocno zainteresowany psuciem tych relacji.
Chodzi tylko o popsucie relacji?
Na tym etapie eskalowania raczej chodziło o wywołanie zainteresowania medialnego, o wracanie do antyukraińskich stereotypów w Polsce i budowania złej reputacji Ukrainy w Polsce i Europie. Myślę, że takie cele przede wszystkim tutaj przyświecały, ale przy okazji mógł ktoś zginąć. Możliwe, że następnym razem ci, którzy mają plan, posuną się o krok dalej i ktoś zginie. Proszę zauważyć, że mamy tutaj do czynienia z całą orkiestrą różnych działań: na cmentarzach, przy pomnikach, także po polskiej stronie, co też trzeba podkreślić. To są także informacje o wparciu różnych skrajnych polskich organizacji, które w polskich mediach odbiły się słabym echem. To są w końcu informacje na temat organizowania fałszywych demonstracji. Jak to razem zbierzemy, to wygląda poważnie.
Ostrzał konsulatu z granatnika można jakąś wiązać ze zgromadzeniem międzyparlamentarnym polsko- ukraińsko- litewskim, które dzień wcześniej się zakończyło, czy posiedzeniem NATO-Rosja?
Być może to jest plan równoległy, toczący się w ostatnich miesiącach. Jedno jest pewne: kluczem jest dobra odpowiedź. Ona powinna się odbywać na dwóch poziomach: politycznym i praktycznym. W pierwszym przypadku są akurat dobre oświadczenia prezydenta Ukrainy, Polski, itd. Ale trzeba też pokazać, że Polska i Ukraina umieją razem reagować na takie sytuacje. Dobry jest tu pomysł gorącego telefonu, gorącej linii między polskimi i ukraińskimi służbami, codzienna niemal informacja na temat prowadzenia każdych spraw. Być może wspólne śledztwa we wszystkich sprawach, które mogą wpływać na pogarszanie się relacji polsko- ukraińskich oraz bliższa współpraca, jeżeli chodzi o ochronę tych i innych obiektów, które mogą być przedmiotem jakiejś napaści. Tak, by w opinii publicznej nie było wątpliwości, że w tych sprawach nie ma nic ukrytego i jest konsekwencja w działaniu, a sprawcy zostaną ukarani. Trzeba budować takie relacje, żeby ci, którzy szykują się na metodyczne niszczenie relacji polsko- ukraińskich zobaczyli, że to nie ma sensu.
Za atakiem na konsulat w Łucku, zdewastowaniem pomnika w Hucie Pieniackiej i cmentarza w Bykowni mogą stać te same osoby?
Te same osoby pewnie nie, natomiast być może stoi za tym jeden ośrodek polityczny, lub mniej czy bardziej zorganizowana grupa. Dziś za mało wiemy na ten temat i możemy tylko wnioskować z tego, co widzimy. A tutaj widać pewien ciąg wydarzeń.
Dalszy ciąg za następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/333678-nasz-wywiad-kto-dokonal-ataku-w-lucku-kowal-to-jest-ktos-albo-jakas-grupa-ktorej-zalezy-na-niszczeniu-relacji-polsko-ukrainskich