Te manifestacje będą powtarzały się do skutku, aż się coś zmieni?
Trudno powiedzieć, bo to pytanie do jakiego stopnia ludzie są zastraszeni i zdeterminowani. Ja myślę, że to się tak łatwo nie uspokoi. To znaczy nie wiem, czy będą demonstracje masowe, bo jednak ludzie widząc, co się stało, zaraz następnego dnia nie wyjdą prosto pod pałki. Ale całe to niezadowolenie społeczne tak łatwo się nie uspokoi. Moim zdaniem wybuchnie ponownie za jakiś czas, być może za pół roku, czy rok. Trudno powiedzieć, co Łukaszenka będzie w stanie wpompować w tę gospodarkę i skąd on te pieniądze weźmie.
UE ma jakieś narzędzia, którymi może wpłynąć na poprawę sytuacji na Białorusi? Jest komunikat naszego MSZ i stanowisko marszałka Sejmu z prośbą o zaprzestanie stosowania przemocy na Białorusi, ale czy to wystarczy?
Na pewno tutaj te słowa coś jednak znaczą, choć oświadczenie naszego MSZ jest bardzo łagodne. Byłoby niezłym znakiem, gdyby wreszcie nasz rząd powiedział np., że będzie finansował Biełsat, a nie trzymał tej sprawy w nieustannej niepewności. Albo gdyby kontynuowana była, a nie zmniejszana pomoc dla represjonowanych, która jest bardzo potrzebna. Biełsat nie ma nadal podpisanej umowy i nie wiadomo, co z nim będzie w następnych latach. Byłaby też dobra jakaś wspólna europejska akcja, Polska w końcu może je inicjować. Jutro jeśli się nie mylę będzie zgromadzenie parlamentarne Polska- Litwa-Ukraina, więc można też tutaj próbować coś wpływać dyplomatycznie. Jest cały szereg środków.
Wspólne stanowisko kilku krajów bardziej przemówi do Łukaszenki?
To zawsze ma znaczenie, ale myślę, że Łukaszenka najbardziej boi się Putina. Widać było jednak po tegorocznych protestach, że on też nie chce przekroczyć pewnej linii, że się miota. Nawarzył straszliwego piwa i nie wie, co ma w tej chwili robić. Próbuje stosować represje, jednocześnie starając się, by nie były one widoczne tak, jak w 2010 roku. Zobaczymy, co dalej zrobi i według tego powinna poruszać się nasza dyplomacja. Szkoda, że zostały zniesione sankcje, również personalne. Tak czy inaczej, obserwowałabym bardzo uważnie i uważnie tę sytuację i robiła wszystko, żeby pomóc normalnym ludziom.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Te manifestacje będą powtarzały się do skutku, aż się coś zmieni?
Trudno powiedzieć, bo to pytanie do jakiego stopnia ludzie są zastraszeni i zdeterminowani. Ja myślę, że to się tak łatwo nie uspokoi. To znaczy nie wiem, czy będą demonstracje masowe, bo jednak ludzie widząc, co się stało, zaraz następnego dnia nie wyjdą prosto pod pałki. Ale całe to niezadowolenie społeczne tak łatwo się nie uspokoi. Moim zdaniem wybuchnie ponownie za jakiś czas, być może za pół roku, czy rok. Trudno powiedzieć, co Łukaszenka będzie w stanie wpompować w tę gospodarkę i skąd on te pieniądze weźmie.
UE ma jakieś narzędzia, którymi może wpłynąć na poprawę sytuacji na Białorusi? Jest komunikat naszego MSZ i stanowisko marszałka Sejmu z prośbą o zaprzestanie stosowania przemocy na Białorusi, ale czy to wystarczy?
Na pewno tutaj te słowa coś jednak znaczą, choć oświadczenie naszego MSZ jest bardzo łagodne. Byłoby niezłym znakiem, gdyby wreszcie nasz rząd powiedział np., że będzie finansował Biełsat, a nie trzymał tej sprawy w nieustannej niepewności. Albo gdyby kontynuowana była, a nie zmniejszana pomoc dla represjonowanych, która jest bardzo potrzebna. Biełsat nie ma nadal podpisanej umowy i nie wiadomo, co z nim będzie w następnych latach. Byłaby też dobra jakaś wspólna europejska akcja, Polska w końcu może je inicjować. Jutro jeśli się nie mylę będzie zgromadzenie parlamentarne Polska- Litwa-Ukraina, więc można też tutaj próbować coś wpływać dyplomatycznie. Jest cały szereg środków.
Wspólne stanowisko kilku krajów bardziej przemówi do Łukaszenki?
To zawsze ma znaczenie, ale myślę, że Łukaszenka najbardziej boi się Putina. Widać było jednak po tegorocznych protestach, że on też nie chce przekroczyć pewnej linii, że się miota. Nawarzył straszliwego piwa i nie wie, co ma w tej chwili robić. Próbuje stosować represje, jednocześnie starając się, by nie były one widoczne tak, jak w 2010 roku. Zobaczymy, co dalej zrobi i według tego powinna poruszać się nasza dyplomacja. Szkoda, że zostały zniesione sankcje, również personalne. Tak czy inaczej, obserwowałabym bardzo uważnie i uważnie tę sytuację i robiła wszystko, żeby pomóc normalnym ludziom.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/333032-nasz-wywiad-romaszewska-o-sytuacji-na-bialorusi-lukaszenka-miota-sie-nawarzyl-straszliwego-piwa-i-nie-wie-co-ma-w-tej-chwili-robic?strona=2