W opublikowanym wcześniej na łamach „Welt am Sonntag” fragmencie książki Alexander pokazał, że we wrześniu 2015 roku niemiecka policja była gotowa do zamknięcia granicy dla imigrantów, jednak ani kanclerz Merkel, ani żaden z jej ministrów nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za skutki tej decyzji.
Według Alexandra szef policji federalnej (Bundespolizei), odpowiedzialnej za ochronę granicy państwa, wydał 12 września rozkaz podjęcia przygotowań do przywrócenia kontroli wszystkich osób przekraczających granicę niemiecką na odcinku pomiędzy Bawarią a Austrią. Po 24-godzinnej fazie przygotowawczej wszyscy obcokrajowcy nie posiadający paszportów bądź niemieckiej wizy mieli być zawracani z granicy.
Alexander pisze, że podczas telekonferencji 12 września wszyscy jej uczestnicy - Merkel, szef MSW Thomas de Maiziere, szef urzędu kanclerskiego Peter Altmaier, premier Bawarii i szef CSU Horst Seehofer oraz szef SPD Sigmar Gabriel - zgodzili się, że należy przywrócić kontrole graniczne oraz zawracać osoby bez wymaganych dokumentów. 13 września, od godz. 18, granica niemiecka miała być zgodnie z tymi ustaleniami zamknięta dla imigrantów.
Jak pisze Alexander, podczas posiedzenia w centrum kryzysowym MSW na kilka godzin przed tym terminem de Maiziere zaczął się jednak wahać. Szef MSW pytał swoich współpracowników, co stanie się, gdy 500 uchodźców z dziećmi na rękach spróbuje sforsować szpaler policjantów.
Czy jesteśmy w stanie wytrzymać politycznie takie zdjęcia?
— pytał. Podczas tej narady trzy razy telefonował do Merkel.
Po ostatniej rozmowie z szefową rządu de Maiziere nakazuje zmianę treści rozkazu. Zamiast odmowy wjazdu, także w przypadku zgłoszenia zamiaru ubiegania się o azyl, policja dostaje polecenie wpuszczania także osób bez dokumentów, sygnalizujących chęć starania się o azyl.
Istnieją co prawda kontrole, ale każdy, kto mówi „azyl”, jest wpuszczany, niezależnie od tego, czy przybywa z innego kraju UE, czy też bezpiecznego kraju pochodzenia
— zaznacza Alexander.
Policja federalna była gotowa do odsyłania migrantów. Szef MSW uważał to za słuszne. Kanclerz i obaj partnerzy koalicyjni zgodzili się przynajmniej na częściowe odsyłanie. Dlaczego nie zrealizowano tego planu?
— pyta autor książki.
Granica pozostała otwarta nie dlatego, że Merkel lub ktoś inny w rządzie świadomie o tym zdecydował. W decydującym momencie nie było po prostu nikogo, kto byłby gotowy do wzięcia odpowiedzialności za zamknięcie granicy
— konkluduje Alexander.
Od 2015 roku do Niemiec przyjechało ponad milion obcokrajowców zamierzających ubiegać się o azyl.
Książka „Die Getriebenen” (Pod presją) Robina Alexandra dostępna jest od tego tygodnia w niemieckich księgarniach.
ak/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W opublikowanym wcześniej na łamach „Welt am Sonntag” fragmencie książki Alexander pokazał, że we wrześniu 2015 roku niemiecka policja była gotowa do zamknięcia granicy dla imigrantów, jednak ani kanclerz Merkel, ani żaden z jej ministrów nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za skutki tej decyzji.
Według Alexandra szef policji federalnej (Bundespolizei), odpowiedzialnej za ochronę granicy państwa, wydał 12 września rozkaz podjęcia przygotowań do przywrócenia kontroli wszystkich osób przekraczających granicę niemiecką na odcinku pomiędzy Bawarią a Austrią. Po 24-godzinnej fazie przygotowawczej wszyscy obcokrajowcy nie posiadający paszportów bądź niemieckiej wizy mieli być zawracani z granicy.
Alexander pisze, że podczas telekonferencji 12 września wszyscy jej uczestnicy - Merkel, szef MSW Thomas de Maiziere, szef urzędu kanclerskiego Peter Altmaier, premier Bawarii i szef CSU Horst Seehofer oraz szef SPD Sigmar Gabriel - zgodzili się, że należy przywrócić kontrole graniczne oraz zawracać osoby bez wymaganych dokumentów. 13 września, od godz. 18, granica niemiecka miała być zgodnie z tymi ustaleniami zamknięta dla imigrantów.
Jak pisze Alexander, podczas posiedzenia w centrum kryzysowym MSW na kilka godzin przed tym terminem de Maiziere zaczął się jednak wahać. Szef MSW pytał swoich współpracowników, co stanie się, gdy 500 uchodźców z dziećmi na rękach spróbuje sforsować szpaler policjantów.
Czy jesteśmy w stanie wytrzymać politycznie takie zdjęcia?
— pytał. Podczas tej narady trzy razy telefonował do Merkel.
Po ostatniej rozmowie z szefową rządu de Maiziere nakazuje zmianę treści rozkazu. Zamiast odmowy wjazdu, także w przypadku zgłoszenia zamiaru ubiegania się o azyl, policja dostaje polecenie wpuszczania także osób bez dokumentów, sygnalizujących chęć starania się o azyl.
Istnieją co prawda kontrole, ale każdy, kto mówi „azyl”, jest wpuszczany, niezależnie od tego, czy przybywa z innego kraju UE, czy też bezpiecznego kraju pochodzenia
— zaznacza Alexander.
Policja federalna była gotowa do odsyłania migrantów. Szef MSW uważał to za słuszne. Kanclerz i obaj partnerzy koalicyjni zgodzili się przynajmniej na częściowe odsyłanie. Dlaczego nie zrealizowano tego planu?
— pyta autor książki.
Granica pozostała otwarta nie dlatego, że Merkel lub ktoś inny w rządzie świadomie o tym zdecydował. W decydującym momencie nie było po prostu nikogo, kto byłby gotowy do wzięcia odpowiedzialności za zamknięcie granicy
— konkluduje Alexander.
Od 2015 roku do Niemiec przyjechało ponad milion obcokrajowców zamierzających ubiegać się o azyl.
Książka „Die Getriebenen” (Pod presją) Robina Alexandra dostępna jest od tego tygodnia w niemieckich księgarniach.
ak/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/331687-ciekawa-ksiazka-niemiecki-dziennikarz-krytykuje-merkel-za-otwarcie-granic-dla-migrantow-wyjatek-stal-sie-permanentnym-stanem-wyjatkowym?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.