A miało być tak pięknie i symbolicznie… Pół roku temu w sercu Syberii, we wsi Kysztowka, osiedliła się niemiecka rodzina państwa Martensów.
Osiedliła się protestacyjnie. Państwo to bowiem chrześcijanie i konserwatyści, którzy nie mogli się pogodzić z przymusem uczęszczania ich dzieci na lekcje wychowania seksualnego.
Chrześcijańska i konserwatywna Rosją miała stać się dla nich azylem. Ziemią Obiecaną. Rosyjskie media rozgłosiły wieść po całym kraju. I seksemigranci (bo tak ich owa media nazwały) zażyli sławy bohaterów sezonu.
Jednego sezonu. Bo dziś okazało się, że Martensowie… wrócili do Niemiec. A okolicznościach, podobno przypominających mniej przeprowadzkę, a bardziej ucieczkę.
Co się stało? Oczywiście syberyjska zima wymroziła Niemców. Oczywiście swoje zrobił fakt, że osiedlono ich w domu w stanie zdemolowania dość totalnego (choć w okolicy przeprowadzono zbiórkę przeznaczonych dla nich darów). I że podejmowane przez Eugena Martensa próby finansowego stanięcia na nogi (wydzierżawienie ziemi i uprawianie jej, potem warsztat stolarski) zakończyły się całkowitym fiaskiem.
Ale swoje zrobił też strach. Strach przed pijanymi wyrostkami, nocami szwendającymi się wokół domu i pod oknami Niemców, dla których putinowska Rosja była nadzieją, skandującymi „Heil Hitler!”.
Martensowie jak niepyszni wrócili więc do Niemiec, i już chyba nie traktują Rosji jako nadziei europejskich tradycjonalistów. Tylko nie wiadomo, czy ich dzieci będą więc teraz uczęszczać na lekcje wychowania seksualnego… W sumie bardzo to wszystko smutne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/329506-rosja-to-nie-jest-ziemia-obiecana-konserwatystow-seksemigranci-wracaja-do-niemiec