Kilkudziesięciu znakomitych uczestników dorocznej konferencji bezpieczeństwa w Monachium czekało z zapartym tchem na dwa wystąpienia. Pierwszym był statement wiceprezydenta USA Mike Pence’a. Po raz pierwszy publicznie tak wysoki przedstawiciel nowego amerykańskiego prezydenta miał zadeklarować, co będzie dalej ze wsparciem Stanów dla NATO. I doczekaliśmy się, nie będzie zmiany planów. USA będą wspierały rozszerzenie sił na wschodniej flance. Wielu pewnie jest zawiedzionych, ale deklaracja jest jasna. Teraz czekamy na jej realizację w praktyce.
W kuluarach hotelu Bayerischer Hof, gdzie odbywa się konferencja buzowało od plotek i komentarzy. Jak zareaguje Rosja? Szef dyplomacji FR był wyjątkowo podminowany. Z marsową miną, ale może to u niego normalne, przemieszczał się ze spotkania na spotkanie, by podczas własnego publicznego wystąpienia skrytykować NATO. Można powiedzieć, nic nowego.
Mimo, że konferencja MSC (Munich Security Conference) od lat odbywa się w w sercu Europy, to co roku staje się jasne, że głównymi rozgrywającymi są Rosja i Ameryka. Może się ktoś oburzy i zapyta, co z Unia Europejską. Nie da się ukryć, że Europejska wspólnota ma teraz spory problem z jednością, o czym mówił podczas panelu dyskusyjnego także polski prezydent Andrzej Duda.
Niestety, z przemówień europejskich przywódców można wywnioskować jedno. Poza tęsknym wypatrywaniem za ocean, by potwierdzić deklaracje Ameryki, że ona pomoże w przypadku dalszej agresji Rosji - nie ma pomysłu na przyszłość Europy po Brexicie i w obliczu wojny na Ukrainie. Bezrefleksyjność „potęg” Unii Europejskiej smuci.
Czytam w prasie, że „Zachód jest wdzięczny Berlinowi za okazywana siłę”. Pytam zatem, gdzie ta siła? I za co jesteśmy wdzięczni? Angela Merkel - przyciśnięta przez okoliczności i fiasko polityki otwartych drzwi - zadeklarowała, że w ciagu 10 lat Niemcy zwiększą nakłady na obronność do 2 proc. PKB. Zadeklarowała to teraz, choć to przecież ustalenia ze szczytu NATO w Cardiff z 2014 roku. To ma być „solidarność”, o której tak wiele mówią unijni urzędnicy? Na marginesie należy przypomnieć, że Polska ten wymóg już spełniła.
CZYTAJ TAKŻE: Niemiecka prasa: „Zachód jest Berlinowi wdzięczny za okazywaną siłę”
Bezrefleksyjność struktur europejskich widać choćby po spięciu, do jakiego doszło podczas innego panelu dyskusyjnego. Nawet w takim momencie, podczas dyskusji o bezpieczeństwie świata wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans postanowił wylać swe frustracje na polskiego szefa dyplomacji Witolda Waszczykowskiego. Ależ im ta nowa polska polityka jest ością w gardle…
Konferencja w Monachium to także ciekawe widowisko z pogranicza polityki i socjologii. Jak się kto zachowuje, z kim się spotyka. Kto tutaj czuje się pewnie, kto przemyka pod ścianami. I wreszcie, komu ustępuje się z drogi gdy przechodzi kuluarami. Jedną z takich osób, które były darzone szczególną była była amerykańska sekretarz stanu Madeleine Albright. Wiele osób przystawało, pytało o zdrowi, witało się z panią sekretarz naprawdę serdecznie. Nikt też nie próbował stawać na drodze delegacji rosyjskiej. Gdy szedł Ławrow ze swoją świtą, reszta usuwała się z drogi. Niby nic nie znacząca obserwacja, a jednak coś z niej można wysnuć.
Polskę w Monachium reprezentowali prezydenta Andrzej Duda, szef MON Antoni Macierewicz i minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Nie można powiedzieć, by odgrywali główne role podczas MSC2017, ale nie można nie doceniać kolejnych ważnych spotkań bilateralnych. Słowenia, Chorwacja, Bułgaria, Ukraina - to są nasi przyjaciele i zawsze warto być z nimi blisko.
ZOBACZ ZDJĘCIA:
ZOBACZ TAKŻE: Spotkania prezydenta Dudy ze światowymi przywódcami w Monachium. ZOBACZ ZDJĘCIA
P.S. Zaskoczeniem, także dla mnie, było w Monachium to, że zupełnie nie wybrzmiał tutaj głos Chin. Jest to niewątpliwie wypaczenie obrazu obecnego rozkładu sił na świecie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/328201-swiat-sklada-sie-z-ameryki-rosji-i-calej-reszty-rytualne-prawdy-potwierdzone-korespondencja-z-monachium