To wymaga dużego stopnia zaangażowania ze strony Waszyngtonu. Stanowczej postawy wobec Kremla. Tymczasem nowy prezydent USA Donald Trump szuka dialogu z Rosją. Nie wróży to dobrze na przyszłość…
Nie zgadzam się z tą oceną. Trump ma oczywiście prawo do własnych opinii, ale musi się jeszcze wiele nauczyć, zanim będzie skutecznym prezydentem. Wybór Jamesa Mattisa na sekretarza obrony USA to jednak bardzo mądra decyzja, która pokazuje, że zmiana kierunku nie będzie, jeśli w ogóle nastąpi, aż tak wyraźna. Mattis nie jest przyjacielem Kremla, wręcz przeciwnie.
Trump za to mocno zaostrzył retorykę wobec Chin, w chwili, gdy sytuacja na Morzu Południowochińskim staje się coraz bardziej napięta. Zwrot na Pacyfik skończy się wojną? I na ile Rosja może być kartą przetargową w tej grze?
Rosja nie tylko może być, ale jest kartą przetargową w tej grze, ale nie amerykańską, tylko chińską. To Pekin używa Rosji. Putin zawarł deal energetyczny z Chińczykami, którzy dają mu pieniądze na budowę infrastruktury, by mógł dostarczać ropę i gaz do Chin. Co ma z tego Rosja? Niewiele. Głównym, największym odbiorcą i zarazem płacącym za rosyjski gaz jest Europa, nie Chiny. Strona chińska dyktowała trudne do przyjęcia dla Moskwy warunki, jednak kryzys ukraiński, napięcie w stosunkach z Zachodem i coraz słabsza pozycja na rynku unijnym skłoniły Moskwę do pójścia na ustępstwa. W skrócie: to bardzo kiepski interes. A nawet gorzej: budowa infrastruktury przesyłowej to otwarcie Chińczykom dostępu do samego serca Rosji. Tę infrastrukturę chińskie siły zbrojne mogą wykorzystać w przyszłości do inwazji Rosji. Kiedyś chińska armia podczas ćwiczeń wojskowych zatrzymywała się na Uralu, teraz zatrzymuje się w Kazaniu. W rosyjskim wojsku istnieją dwie grupy: tacy ludzie, jak Szojgu, którzy optują za politycznym sojuszem z Pekinem, oraz rosyjscy generałowie, którzy uważają, że to najgłupszy pomysł na świecie. Jeden z nich mi powiedział, że największy problem, jaki Chińczycy będą mieli z rosyjską armią, to nie to, czy będą w stanie ją pokonać, tylko to, czy będą w stanie ją znaleźć. Oni wiedzą, że my nie jesteśmy dla nich zagrożeniem. Zachód nie zamierza ich atakować. Z Chińczykami może być różnie.
Chińczycy rozstawili przy granicy z Rosją w północno-wschodniej części kraju rakietowe pociski balistyczne Dongfeng-41, mające zasięg do 15 tys. kilometrów. Kreml zadeklarował, że nie czuje się zagrożony. W kogo są one więc wymierzone? W USA?
Mogą być wymierzone zarówno w USA, jak i Rosję. Wiemy, że Pekin konsultował Kreml w kwestii wyprzedzającego uderzenia nuklearnego w USA, zachęcając Rosję do agresywnej postawy – niech Rosjanie wystrzelą rakiety, wtedy my możemy się wygodnie odchylić do tyłu w fotelu i nic nie robić. Putin daje się Chińczykom rozgrywać jak dziecko. Wyszedł na idiotę i dobrze o tym wie. Rosyjski prezydent jest w trudnej sytuacji, to właśnie czyni go tym bardziej niebezpiecznym. Próbowaliśmy pomóc Rosji po zakończeniu zimnej wojny. Wydaliśmy setki milionów dolarów na to, by Rosjanie mogli posprzątać nuklearny bajzel, pozostały po okresie sowieckim. Oni jednak wydali te pieniądze na zbrojenia i modernizację armii, by mieć nas czym zaatakować. Nie tym razem. Nie popełnimy tego błędu po raz drugi. Jesteśmy w stanie wojny z Rosją, bo ona z nami toczy wojnę. Ludzie zdają się tego nie rozumieć. Jednym z narzędzi działań wojennych nowej generacji jest wojna informacyjna, a tę wojnę Rosja toczy przeciwko nam od dawna. Widzieliśmy to w czasie wyborów w USA i zobaczymy to także podczas zbliżających się wyborów we Francji czy Niemczech.
Wywiad ukazał się pierwotnie na łamach internetowego miesięcznika idei Nowa Konfederacja
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To wymaga dużego stopnia zaangażowania ze strony Waszyngtonu. Stanowczej postawy wobec Kremla. Tymczasem nowy prezydent USA Donald Trump szuka dialogu z Rosją. Nie wróży to dobrze na przyszłość…
Nie zgadzam się z tą oceną. Trump ma oczywiście prawo do własnych opinii, ale musi się jeszcze wiele nauczyć, zanim będzie skutecznym prezydentem. Wybór Jamesa Mattisa na sekretarza obrony USA to jednak bardzo mądra decyzja, która pokazuje, że zmiana kierunku nie będzie, jeśli w ogóle nastąpi, aż tak wyraźna. Mattis nie jest przyjacielem Kremla, wręcz przeciwnie.
Trump za to mocno zaostrzył retorykę wobec Chin, w chwili, gdy sytuacja na Morzu Południowochińskim staje się coraz bardziej napięta. Zwrot na Pacyfik skończy się wojną? I na ile Rosja może być kartą przetargową w tej grze?
Rosja nie tylko może być, ale jest kartą przetargową w tej grze, ale nie amerykańską, tylko chińską. To Pekin używa Rosji. Putin zawarł deal energetyczny z Chińczykami, którzy dają mu pieniądze na budowę infrastruktury, by mógł dostarczać ropę i gaz do Chin. Co ma z tego Rosja? Niewiele. Głównym, największym odbiorcą i zarazem płacącym za rosyjski gaz jest Europa, nie Chiny. Strona chińska dyktowała trudne do przyjęcia dla Moskwy warunki, jednak kryzys ukraiński, napięcie w stosunkach z Zachodem i coraz słabsza pozycja na rynku unijnym skłoniły Moskwę do pójścia na ustępstwa. W skrócie: to bardzo kiepski interes. A nawet gorzej: budowa infrastruktury przesyłowej to otwarcie Chińczykom dostępu do samego serca Rosji. Tę infrastrukturę chińskie siły zbrojne mogą wykorzystać w przyszłości do inwazji Rosji. Kiedyś chińska armia podczas ćwiczeń wojskowych zatrzymywała się na Uralu, teraz zatrzymuje się w Kazaniu. W rosyjskim wojsku istnieją dwie grupy: tacy ludzie, jak Szojgu, którzy optują za politycznym sojuszem z Pekinem, oraz rosyjscy generałowie, którzy uważają, że to najgłupszy pomysł na świecie. Jeden z nich mi powiedział, że największy problem, jaki Chińczycy będą mieli z rosyjską armią, to nie to, czy będą w stanie ją pokonać, tylko to, czy będą w stanie ją znaleźć. Oni wiedzą, że my nie jesteśmy dla nich zagrożeniem. Zachód nie zamierza ich atakować. Z Chińczykami może być różnie.
Chińczycy rozstawili przy granicy z Rosją w północno-wschodniej części kraju rakietowe pociski balistyczne Dongfeng-41, mające zasięg do 15 tys. kilometrów. Kreml zadeklarował, że nie czuje się zagrożony. W kogo są one więc wymierzone? W USA?
Mogą być wymierzone zarówno w USA, jak i Rosję. Wiemy, że Pekin konsultował Kreml w kwestii wyprzedzającego uderzenia nuklearnego w USA, zachęcając Rosję do agresywnej postawy – niech Rosjanie wystrzelą rakiety, wtedy my możemy się wygodnie odchylić do tyłu w fotelu i nic nie robić. Putin daje się Chińczykom rozgrywać jak dziecko. Wyszedł na idiotę i dobrze o tym wie. Rosyjski prezydent jest w trudnej sytuacji, to właśnie czyni go tym bardziej niebezpiecznym. Próbowaliśmy pomóc Rosji po zakończeniu zimnej wojny. Wydaliśmy setki milionów dolarów na to, by Rosjanie mogli posprzątać nuklearny bajzel, pozostały po okresie sowieckim. Oni jednak wydali te pieniądze na zbrojenia i modernizację armii, by mieć nas czym zaatakować. Nie tym razem. Nie popełnimy tego błędu po raz drugi. Jesteśmy w stanie wojny z Rosją, bo ona z nami toczy wojnę. Ludzie zdają się tego nie rozumieć. Jednym z narzędzi działań wojennych nowej generacji jest wojna informacyjna, a tę wojnę Rosja toczy przeciwko nam od dawna. Widzieliśmy to w czasie wyborów w USA i zobaczymy to także podczas zbliżających się wyborów we Francji czy Niemczech.
Wywiad ukazał się pierwotnie na łamach internetowego miesięcznika idei Nowa Konfederacja
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/326167-amerykanski-strateg-rosjanie-musza-zrozumiec-ze-jesli-gwardyjska-armia-pancerna-przybedzie-do-polski-to-tu-zginie-i-straca-kaliningrad-wywiad?strona=3