„Amerykanom, jak błędnie twierdzą niektóre europejskie media, nie chodzi o osłabienie NATO, tylko o jego wzmocnienie. Sojusz Północnoatlantycki ma stać się silniejszy. Zdaniem Amerykanów NATO musi się zmodernizować, by powrócić do swojego podstawowego zadania, czyli obrony państw członkowskich przed wszystkimi współczesnymi zagrożeniami, czyli zagrożeniami konwencjonalnymi, hybrydowymi i terrorystycznymi - mówi w rozmowie z portalem „wPolityce.pl” prezydencki minister prof. Krzysztof Szczerski.
wPolityce.pl: Spotkał się pan niedawno w Waszyngtonie z doradcą prezydenta USA Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa, gen. Michaelem Flynnem. Co było przedmiotem rozmowy?
Krzysztof Szczerski: Spędziliśmy ponad godzinę na rozmowie w cztery oczy. Poruszyliśmy przy tym cały wachlarz spraw - od kwestii Chin przez Rosję i konfliktu na Ukrainie, po relacje polsko-amerykańskie. Podczas naszej rozmowy stało się jasne, że gen. Flynn jest bardzo zainteresowany polskim punktem widzenia. Jest to na tyle ważne, iż doradca prezydenta Trumpa tworzy obecnie wielką strategię USA w dziedzinie polityki zagranicznej. Gen. Flynn wyraźnie podkreślił, że strategią nowej amerykańskiej administracji jest okazywanie siły a nie słabości. To oznacza bardzo aktywną obecność USA na arenie międzynarodowej. Teza głosząca, że Waszyngton wybierze izolacjonizm, jest więc błędna. To będzie aktywna administracja, która bez wątpienia będzie kierowała się interesem amerykańskim. Ważne dla nas jest natomiast, że w wielu punktach interes amerykański i polski są zbieżne. Jeśli chodzi o NATO, gen. Flynn podkreślił, że Sojusz wymaga reformy, większego zaangażowania jego członków, szczególnie w zachodniej Europie. Nie chodzi Amerykanom więc, jak twierdzą niektóre europejskie media, o osłabienie NATO, tylko o jego wzmocnienie. Sojusz Północnoatlantycki ma stać się silniejszy. Zdaniem Amerykanów NATO musi się zmodernizować, by powrócić do swojego podstawowego zadania, czyli obrony państw członkowskich przed wszystkimi współczesnymi zagrożeniami, czyli zagrożeniami konwencjonalnymi, hybrydowymi i terrorystycznymi. O to chodziło prezydentowi Trumpowi, gdy w jednym z wywiadów mówił o „przestarzałym NATO”. Zanim ta administracja zaczęła na dobre działać, przyklejono jej już cały szereg etykiet, które w większości są całkowicie nieadekwatne do stanu rzeczywistego. Bo to będzie Ameryka aktywna, gotowa uczestniczyć w kolektywnej obronie państw sojuszniczych. Ameryka, która nie jest naiwna w relacjach z żadnym innym partnerem, która szuka miejsc, gdzie może pokazać swoją obecność.
Wydaje się, że Kreml sprawdza właśnie na wschodniej Ukrainie siłę i determinację nowej administracji w Waszyngtonie…
Owszem. Gdy rozmawialiśmy z gen. Flynnem wykuwało się właśnie w Departamencie Stanu USA oświadczenie, które wygłosiła podczas debaty na temat Ukrainy na czwartkowym posiedzeniu RB ONZ nowa ambasador USA w tej organizacji Nikki Haley. Obciążyła Rosję odpowiedzialnością za nowe walki na wschodniej Ukrainie i ostrzegła, że zniesienie sankcji wobec Rosji jest uzależnione od zwrotu Krymu Ukrainie. To było bardzo stanowcze oświadczenie, które miało pokazać bardzo wyraźnie, że nowa administracja nie wycofuje się z dotychczasowej polityki wobec Ukrainy. Ta polityka będzie kontynuowana.
Niektóre państwa UE, z Francją i Niemcami na czele, mają ogromny problem z Trumpem. Niektórzy niemieccy politycy nowego prezydenta USA zaczęli obrażać jeszcze przed jego inauguracją. Sypie się uprzywilejowane partnerstwo Waszyngtonu z Berlinem. Czy to jest szansa dla Polski?
Postawa niektórych ośrodków polityki europejskich, której wyrazem był list przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, jest całkowicie błędna. Powstało wrażenie, że Polska podpisuje się pod opinią Tuska, jeśli chodzi o relacje UE z nową amerykańską administracją, a tak nie jest. Szef RE napisał, że Ameryka może być dla Europy tak samo groźna jak radykalny islam. Takie stwierdzenia są nie tylko błędne, ale wręcz niebezpieczne. Musiałem mojego rozmówcę (gen. Flynna - red.) uspokajać, że to nie jest stanowisko, pod którym pospisują się wszystkie kraje europejskie, a Polska na pewno się pod nim nie podpisuje. A mogło to zostać przyjęte w Waszyngtonie jako wspólne stanowisko Unii, skoro wygłosił je przewodniczący Rady Europejskiej. Jeśli rzeczywiście te relacje europejsko-amerykańskie będą prowadzone przez niektóre kraje UE w kierunku konfrontacji, to straci na tym najbardziej Europa. Będziemy musieli przekonać naszych partnerów, że to jest droga donikąd. Nasze bezpieczeństwo zależy od USA. W tym sensie Donald Tusk bardzo szkodzi relacjom Brukseli z Waszyngtonem. Zestawienie w tym samym akapicie agresywnej polityki Rosji ze zmianą w Waszyngtonie jest daleko idącym nadużyciem.
Rozmawiała Aleksandra Rybińska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/326103-szczerski-na-konfrontacyjnej-postawie-wobec-usa-straci-najbardziej-europa-waszyngton-chce-wzmocnic-nato-i-stawia-na-sile-zamiast-slabosci-nasz-wywiad