Woody Allen: “I took a speed reading course and read War and Peace in twenty minutes. It involves Russia”. Słowa te oddają jedną z największych dezinformacji wobec Donalda Trumpa.
Udało się swego czasu wmanewrować prezydenta Busha w rzekomo posiadaną przez Irak broń masowego rażenia. Konsekwencje znamy wszyscy. Sprawa jednak miała drugie dno. Nie chodziło jedynie o napuszczenie do wojny. Ale z czasem i zdyskredytowanie. Podobna akcja, choć z innym podłożem, została zorganizowana wobec prezydenta elekta Donalda Trumpa. Nie bez powodzenia skoro tysiące dziennikarzy i politologów włączyło do swego repertuaru takie określenia, jak “przyjaciel Putina”, czy wcześniej “chce zdemontować NATO”. Obie wrzutki odniosły niebywały sukces. I to wbrew logice i faktom. Jak komentował to Trump, „gimme a break”.
Pamiętacie taki list z obozu republikańskiego establishmentu Johna McCaina wsparty głosem demokratów Bena Cardina i Dicka Durbina do Beaty Szydło? Jak to się oni niepokoją o demokrację w Polsce? Ano był taki list. Teraz ci sami ludzie tyle, że z większym rozmachem próbowali już nie tylko sił z Donaldem Trumpem. Próbowali przed zaprzysiężeniem doprowadzić do tego, żeby opinia publiczna postrzegała jako przyjaciela Putina. Kogoś wobec kogo są w posiadaniu Rosjan kompromitujące go materiały. Potem nastąpił przeciek do mediów. Przeciek w pełni kontrolowany. Kontrolowany przez te osoby z establishmentu dla którego porażka Hilary Clinton ma rozmiary odwrotu z Dunkierki. CNN, czyli odpowiednik polskiego TVN, czekało już w kolejce przebierając nogami. Reszta mediów szykowała się też, do boju wdziewając zbroje i ostrząc miecze.
Ale reakcja Trumpa była natychmiastowa. Rzecz jest sfabrykowana przez ludzi chorych na umyśle. Podobnie jak forsowane myślenie, że Hilary Clinton byłaby trudniejszym przeciwnikiem Putina. Ten sposób myślenia zmasakrował Antoni Macierewicz. “Trump przyjacielem Putina? To już nie tylko kłamstwo, ale i dezinformacja”. Spotkanie prezydenta elekta z osobami, które są odpowiedzialne za bezpieczeństwo USA było od początku jedną wielką grą. Próba wrzutki o Trumpie przechadzającym się z prostytutkami, co rzekomo zostało uwiecznione przez rosyjski wywiad, okazało się niewypałem. Bujdą na hulajnodze. Podobnie jak informacja o tym, że Rosja wpłynęła na wynik wyborów, bo rosyjscy hackerzy włamali się do paru komputerów.
Nie ma najmniejszego dowodu, aby choć jeden głos oddany na prezydenckich kandydatów był zmanipulowany. Nawet JEDEN GŁOS! Ale w świat poszedł już przekaz dla tych, którzy nie chcą i nie pogodzą się z przegraną: „Trump wygrał, bo chcieli tego Rosjanie”. Możliwości odklejenia się od tego są niewielkie. Będzie się używać tego jednym tchem razem z “nie lubi kobiet”, “jest rasistą, wygrał jedynie z poparciem Ku Klux Klanu”, “chce doprowadzić do upadku Unii Europejskiej”, “dlaczego nie ujawnia swych podatków?”. Otóż w chwili gdyby to zrobił i upublicznił - a zrobił to przecież drogą formalna, jak każdy inny obywatel amerykański - setki wielbicieli demokracji w rodzaju Agnieszki Holland, zasiadłoby z lornetami i szkłem powiększającym mrówkę do rozmiarów słonia, aby udowodnić, że jednak coś jest nie tak. Coś nie tak, jak choćby z tą demokracją w Polsce. Niby jest, ale prezydent Andrzej Duda sam powinien dobrowolnie podać się do dymisji podając też termin do rozpisania nowych wyborów. Tonący nie chwytają się brzytwy. Oni potrafią nią wymachiwać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/323116-slowa-allena-oddaja-jedna-z-najwiekszych-dezinformacji-wobec-donalda-trumpa