Ryszard Czarnecki o unijnych "zmianach na szczycie": Chadecy raczej odpuszczą stanowisko Donalda Tuska na następną kadencję

Znam premiera Glińskiego, to raczej pacyfista, a telewizja publiczna nie jest natomiast elementem jego imperium rządowego, w związku z tym premier Gliński przepraszać nie powinien

–- powiedział Ryszard Czarnecki w Radiu Zet.

Telewizja publiczna, telewizja polska nie jest częścią kompetencji pana premiera, w związku z tym przepraszać nie musiał i nie musi

– powtórzył.

Sformułowanie wicepremiera pod adresem TVP „Wy oszaleliście, to co robicie to koszmar, to dom wariatów”, a pan przecierał oczy ze zdumienia. Wicepremier ocenił jako „dosyć ostre”.

Raczej do tej pory takich słów pan premier nie używał i mam nadzieję, że używać nie będzie

–- dodał.

Telewizja publiczna zawsze budziła emocje i będzie je budzić. A można powiedzieć przewrotnie, że skoro jest krytykowana, atakowana wręcz i przez opozycję i przez polityków obozu rządowego, rządzącego, to może właśnie spełnia swoją misję?

—- dywagował europoseł.

Nie uważam, żeby Jacek Kurski dokonywał koszmaru i szaleństwa. Rozumiem, że były to strzeliste metafory w wykonaniu pana premiera Glińskiego

–- dodał.

Trzymam kciuki za Marzenę Paczuską, Jacka Kurskiego i wszystkich dziennikarzy, którzy mają różne poglądy, a pracują w telewizji polskiej

– zadeklarował.

Zgodził się natomiast ze stwierdzeniem prof. Glińskiego z konferencji, iż „ to, że ktoś jest czyjąś córką, jest z kimś spokrewniony to nie znaczy, że działania instytucji, z którą jest ta osoba związana są od razu naganne i należy je krytykować”

Tutaj, akurat w tej kwestii z panem premierem Glińskim się zgadzam. Natomiast telewizja publiczna miała prawo o tym poinformować

-– powiedział.

Na pytanie o dalsze losy Donalda Tuska w Brukseli europoseł podkreślał, że planowane zmiany personalne na najwyższych stanowiskach w UE mogą spowodować, że nie zostanie on  wybrany na kolejną kadencję. I stanie się to niezależnie od tego, czy Polska wesprze czy też nie jego kandydaturę.

Decyzje, które zapadły w Berlinie, czyli uzgodnienia w ramach wielkiej koalicji, grosse koalitzion CDU/CSU, SPD, że wspólnym kandydatem na prezydenta Republiki Federalnej, a będzie on wybrany w połowie lutego, będzie obecny szef MSZ, Frank Walter Steinmeier, powodują, że obecny szef europarlamentu, w ramach odnowienia europejskiego, ruchem skoczka szachowego przemieści się z Brukseli do Berlina na funkcję szefa MSZ.

Jak zauważył europoseł miesiąc przed wyborami prezydenckimi w Niemczech, 7 stycznia będą wybory na szefa europarlamentu. I zostanie nim, na 90 proc. chrześcijański demokrata. To zaś będzie oznaczało, że trzy główne stanowiska w Unii Europejskiej: szefa europarlamentu, szefa Rady Europejskiej i szefa Komisji Europejskiej zajmują chadecy.

Oznacza to, że po paru miesiącach, kiedy nastąpi wybór na kolejną, dwuipółletnią kadencję szefa Rady Europejskiej, chadecja, Europejska Partia Ludowa, mogą odpuścić stanowisko, pytanie jakie, czy szefa Komisji, czy szefa Rady?

— pytał Czarnecki. I doprecyzował:

Szef Komisji Europejskiej wybierany na pięć lat nie ma w trakcie kadencji rotacji, szef Rady Europejskiej jest na dwa i pół roku, więc raczej odpuszczą stanowisko Donalda Tuska.

Na pytanie, jak w tej sytuacji zachowa się Polska, Czarnecki przeadresowuje pytanie:

Proszę pytać się polityków Platformy i PSL, czy mają na tyle siły sprawczej w ramach Europejskiej Partii Ludowej, żeby przekonali swoich kolegów, iż warto ocalić głowę Donalda Tuska, a wypchnąć z fotela pana ekspremiera Luksemburga, pana Jean-Claude Junckera.

Za główną przyczynę, która spowodowała ostateczną utratę chęci polityków PiS do popierania Tuska na kolejną kadencję, Czarnecki uważa fakt, że poparł on propozycję Komisji Europejskiej, by karać finansowo za każdego nieprzyjętego imigranta, co by oznaczało, że Polska - odmawiająca przyjmowania muzułmańskich uchodźców musiałaby płacić grubo ponad 3 mld euro.

ansa/ Radio Zet