Po rewolucji na Majdanie Ukraina stoi przed karkołomnym zadaniem. Ostatnie tygodnie w sposób szczególny uświadomiły ten dylemat. Z jednej strony państwo ukraińskie dąży do wyrwania się z rosyjskiej strefy wpływów. W tym celu musi zmobilizować wszystkie siły w narodzie, by stworzyły wspólny front przeciw agresorowi ze wschodu.
Kraj, który znajduje się w stanie wojny, nie może sobie pozwolić, aby w tej koalicji na rzecz suwerenności zabrakło najbogatszych i najbardziej wpływowych osób w kraju, czyli oligarchów. Gdyby przestali popierać ideę niezawisłości państwa, mogliby swoje olbrzymie zasoby wykorzystać przeciw niemu, przyjmując ofertę tego, kto da więcej. Władze w Kijowie nie chcą więc czynić sobie wroga z oligarchii i idą wobec niej na ustępstwa, gwarantując uprzywilejowaną pozycję w kraju.
Z drugiej strony rewolucja na Majdanie była sprzeciwem nie tylko wobec podporządkowania się Rosji, lecz miała również wymiar antyoligarchiczny. Ludzie wyszli na ulicę także dlatego, że domagali się reform, bo dość mieli oligarchów, którzy uważali państwo za swoją własność, a polityków traktowali jak chłopców na posyłki. Teraz czują się rozczarowani, ponieważ – mimo zwycięstwa rewolucji – dominująca pozycja oligarchii nie uległa zmianie. To rodzi frustrację w społeczeństwie, a zwłaszcza wśród żołnierzy w Donbasie, którzy zastanawiają się, czy codziennie narażają swoje życie po to, by inni nadal zawłaszczali państwo dla siebie. To powoduje, że rośnie potencjał buntu i wciąż pojawiają się ostrzeżenia, iż może dojść do „drugiego Majdanu“. Nad wszystkim góruje jednak świadomość, że każda wojna domowa to w obecnej sytuacji wymarzony prezent dla Rosji. Wiele środowisk samoogranicza się więc i nie dąży do otwartej konfrontacji z oligarchami, by zachować jedność w narodzie w obliczu zagrożenia z zewnątrz.
Ukraińcy stoją więc przed dylematem: wolność czy sprawiedliwość? Część ludzi nie chce tracić swego życia, by bronić niesprawiedliwego państwa. Młodzi unikają więc poboru lub wyjeżdżają za granicę. Inni z kolei są gotowi oddać życie nawet za państwo, o którym wiedzą, że jest niesprawiedliwe, ponieważ wyżej cenią sobie wolność. Łączy ich jednak jedno: i pierwsi, i drudzy nie chcą żyć w państwie Janukowycza, w którym nie było ani wolności, ani sprawiedliwości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/317043-kwadratura-kola-na-ukrainie-wolnosc-czy-sprawiedliwosc-derusyfikacja-czy-deoligarchizacja