Chociaż ankieterzy słusznie przewidzieli niższą frekwencję wśród tych dwóch ostatnich grup w stosunku do tej z 2012 roku, gdy Barack Obama został wybrany na drugą kadencję, to nie doszacowali frekwencji w wiejskich regionach zamieszkanych przez białych.
Nawet członkowie sztabu Clinton w swych przygotowywanych na użytek wewnętrzny sondażach pominęli głosy białych robotników - uważa analityk, który miał do nich dostęp.
One były całkowicie fałszywe, chociaż wydano na nie fortunę
—dodał ten analityk.
Jak czytamy w „NYT”, sondaże sugerowały, że Obama wygrał w 2012 roku, mimo że wśród białych wyborców uzyskał najgorszy wynik wśród Demokratów od 1984 roku, gdy o najwyższy urząd w państwie walczył Walter Mondale.
Te badania pokazywały, że słabo wykształceni biali wyborcy stanowią tylko jedną trzecią elektoratu. Interpretowano to w następujący sposób: w najnowszych wyborach nie będzie zbyt dużo miejsca na dodatkowe straty, zwłaszcza że Obamę miała zastąpić biała Demokratka.
Jednak okazało się, że Demokraci są o wiele bardziej uzależnieni od białych wyborców z klasy pracującej niż uważano
—pisze „NYT”.
„NYT” wśród powodów fiaska sondaży wymienia też możliwość, że niezdecydowani wyborcy postanowili ostatecznie poprzeć Trumpa lub też to, że ludzie ukrywali przed ankieterami zamiar oddania głosu na kandydata Republikanów. Gazeta zauważa też, że sztab Clinton był na tyle pewien wygranej, że prawie nie prowadził kampanii w takich stanach, jak Wisconsin, Minnesota czy Michigan.
Niektórzy obserwatorzy przyznali w środę, że mogli się mylić co do tego, jak głęboka jest niechęć wobec pani Clinton. Wielu wyborców postrzega byłą pierwszą damę, panią senator i sekretarz stanu jako skorumpowaną członkinię waszyngtońskich elit.
Naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, jak głębokie są te podziały
—przyznał w CNN strateg Demokratów Paul Begala.
Sabato powiedział, że czuje się „zbity z tropu” w związku z tym, że setki sondaży się myliły. Ale nie zamierza odwracać się plecami od ankieterów.
Nie powinnyśmy polegać tylko na instynktach, trzeba opierać się na danych
—zaznacza.
Jim Rutenberg pisze w „NYT”, że nie przewidując wyniku wyborów, dziennikarzom nie udało się „uchwycić wrzącego gniewu dużej części amerykańskiego elektoratu, która czuje się pozostawiona w tyle przez selektywną poprawę sytuacji gospodarczej, zdradzona przez umowy handlowe, które postrzegają jako zagrożenie dla ich miejsc pracy i lekceważona przez establishment w Waszyngtonie, na Wall Street i w mediach głównego nurtu”.
Według Rutenberga wtorkowe wybory świadczą nie tylko o fiasku sondażowni, ale także o porażce dziennikarstwa. Media „nie były w stanie nadążać za antyestablishmentowymi nastrojami, które przewracają świat do góry nogami” - ocenia.
kk/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Chociaż ankieterzy słusznie przewidzieli niższą frekwencję wśród tych dwóch ostatnich grup w stosunku do tej z 2012 roku, gdy Barack Obama został wybrany na drugą kadencję, to nie doszacowali frekwencji w wiejskich regionach zamieszkanych przez białych.
Nawet członkowie sztabu Clinton w swych przygotowywanych na użytek wewnętrzny sondażach pominęli głosy białych robotników - uważa analityk, który miał do nich dostęp.
One były całkowicie fałszywe, chociaż wydano na nie fortunę
—dodał ten analityk.
Jak czytamy w „NYT”, sondaże sugerowały, że Obama wygrał w 2012 roku, mimo że wśród białych wyborców uzyskał najgorszy wynik wśród Demokratów od 1984 roku, gdy o najwyższy urząd w państwie walczył Walter Mondale.
Te badania pokazywały, że słabo wykształceni biali wyborcy stanowią tylko jedną trzecią elektoratu. Interpretowano to w następujący sposób: w najnowszych wyborach nie będzie zbyt dużo miejsca na dodatkowe straty, zwłaszcza że Obamę miała zastąpić biała Demokratka.
Jednak okazało się, że Demokraci są o wiele bardziej uzależnieni od białych wyborców z klasy pracującej niż uważano
—pisze „NYT”.
„NYT” wśród powodów fiaska sondaży wymienia też możliwość, że niezdecydowani wyborcy postanowili ostatecznie poprzeć Trumpa lub też to, że ludzie ukrywali przed ankieterami zamiar oddania głosu na kandydata Republikanów. Gazeta zauważa też, że sztab Clinton był na tyle pewien wygranej, że prawie nie prowadził kampanii w takich stanach, jak Wisconsin, Minnesota czy Michigan.
Niektórzy obserwatorzy przyznali w środę, że mogli się mylić co do tego, jak głęboka jest niechęć wobec pani Clinton. Wielu wyborców postrzega byłą pierwszą damę, panią senator i sekretarz stanu jako skorumpowaną członkinię waszyngtońskich elit.
Naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, jak głębokie są te podziały
—przyznał w CNN strateg Demokratów Paul Begala.
Sabato powiedział, że czuje się „zbity z tropu” w związku z tym, że setki sondaży się myliły. Ale nie zamierza odwracać się plecami od ankieterów.
Nie powinnyśmy polegać tylko na instynktach, trzeba opierać się na danych
—zaznacza.
Jim Rutenberg pisze w „NYT”, że nie przewidując wyniku wyborów, dziennikarzom nie udało się „uchwycić wrzącego gniewu dużej części amerykańskiego elektoratu, która czuje się pozostawiona w tyle przez selektywną poprawę sytuacji gospodarczej, zdradzona przez umowy handlowe, które postrzegają jako zagrożenie dla ich miejsc pracy i lekceważona przez establishment w Waszyngtonie, na Wall Street i w mediach głównego nurtu”.
Według Rutenberga wtorkowe wybory świadczą nie tylko o fiasku sondażowni, ale także o porażce dziennikarstwa. Media „nie były w stanie nadążać za antyestablishmentowymi nastrojami, które przewracają świat do góry nogami” - ocenia.
kk/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/314861-amerykanie-w-szoku-jak-sondaze-i-analitycy-mogli-sie-tak-mylic-ws-trumpa-one-byly-calkowicie-falszywe?strona=2