Rozumiem, że w ocenie obserwatorów nie wydarzyło się nic, co mogłoby wpłynąć na zakwestionowanie wyników wyborów w USA?
Tak. Szczegółowy, dokładny raport z naszej pracy trafi wkrótce do OBWE. Trzeba przy tym pamiętać, że wybory w Stanach Zjednoczonych są bardzo trudne do zorganizowania, ze względu na olbrzymią decentralizację amerykańskiego systemu wyborczego. Poszczególne stany same odpowiadają za organizację działań związanych z wyborami, mając dość dużą autonomię w wielu kwestiach, m.in. decydując o sposobie głosowania. Ogromna jest liczba uprawnień i regulacji, a wszystko to dotyczy ponad ośmiu tysięcy miast i powiatów na terenie całego kraju. Częste są różnice między sposobem głosowania i identyfikacji wyborców nawet w obrębie jednego stanu. To składa się na bardzo skomplikowany, ale bardzo sprawnie działający system. Jednocześnie, to wszystko sprawia, że bardzo dużo ludzi pracuje w komisjach wyborczych, jest też bardzo dużo wolontariuszy, którzy pomagają przeprowadzić cały proces bezpiecznie. Obserwowałem wielu z nich i widziałem towarzyszący im entuzjazm.
Mamy więc do czynienia z wielkim, amerykańskim świętem demokracji, a nie z jej porażką?
Zdecydowanie tak, choć z drugiej strony, patrząc na miny ludzi zgromadzonych w sztabie Hillary Clinton, nie widać świątecznej atmosfery. Widząc dziś rano ich twarze miałem swoiste deja vu ze sztabu byłego prezydenta Komorowskiego…
Trudno o inne skojarzenia, wszak jeszcze wczoraj niektóre media w Polsce i za granicą prezentowały sondaże mówiące, że Hillary ma 90% proc. poparcia w amerykańskim społeczeństwie. Tym sondażom wtórował głos ekspertów, którzy budowali na nich swoje błędne diagnozy. Z czego wynikają te fatalne pomyłki?
Na naszych oczach widać śmierć kolejnego z „-izmów”. Umarł komunizm, wcześniej faszyzm, teraz mamy do czynienia z powolną agonią współczesnej formy liberalizmu. Zarówno gospodarczego, jak i obyczajowo-kulturowego, który w wielu przypadkach przekształcał się wręcz w libertynizm. To, co powstaje, rodzi się dzięki sięgnięciu do korzeni demokracji. Dzięki temu, że ta demokracja jest zdrowa przy korzeniach. Widać to w Ameryce, której obywatele – jak sami deklarują - obudzili się i chcą odzyskać swój kraj.
Czyli pomimo tego, że histeria liberalnej lewicy okazuje się zjawiskiem globalnym, to w Stanach Zjednoczonych nie będzie Komitetu Obrony Demokracji?
Nie spłaszczałbym amerykańskich wyborów do tego do takiego poziomu. Powiem tak, na pewno felietony pani Anne Applebaum na temat sytuacji w Polsce i w Środkowej Europie nie będą miały już takiego znaczenia dla przejmujących władzę elit amerykańskich. Mógłbym co prawda użyć mocniejszych słów, ale powstrzymam się od komentarza.
Ostatnie pytanie zatem. Donald Trump obiecywał zniesienie wiz dla Polaków z ciągu dwóch tygodni od zaprzysiężenia. To realny plan i czy to w ogóle ważna sprawa z punktu widzenia polskich interesów?
Na pewno nie jest to najpilniejsza i najważniejsza sprawa do załatwienia. Mimo to, ilekroć polscy politycy jeździli do Stanów Zjednoczonych, tak jak np. były prezydent Komorowski, obiecywali zniesienie wiz, skupiając się na rzeczy w istocie mało istotnej. Dla polskiej racji stanu najważniejsze jest zwiększenie obecności amerykańskich sił zbrojnych na naszym terytorium. Utrzymanie dotychczasowych zobowiązań i późniejsze zwiększanie zaangażowania Amerykanów w Środkowej Europie. Potrzebujemy mocnego zaangażowania militarnego, które daje bezpieczeństwo i tym samym pozwala krajom naszego regionu na rozwój. To bardzo ważne ze względu na nasze kontakty z Federacją Rosyjską. Wiemy, do czego doprowadziły na Ukrainie wymuszane kontrakty gazowe. Wiemy też, że Rosjanie bardzo często używają siły dyplomacji i groźby do osiągania swoich celów gospodarczych. W przypadku Ukrainy doprowadzono do finansowej ruiny kraju, którą drenowano m.in. wysokimi cenami gazu. To dlatego prezydent Duda i rząd Prawa i Sprawiedliwości bardzo mocno stawiają kwestię obecności wojsk NATO, przede wszystkim wojsk amerykańskich, na terytorium Polski. To jest tysiąckroć ważniejsze niż wizy.
Rozmawiał Artur Ceyrowski.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rozumiem, że w ocenie obserwatorów nie wydarzyło się nic, co mogłoby wpłynąć na zakwestionowanie wyników wyborów w USA?
Tak. Szczegółowy, dokładny raport z naszej pracy trafi wkrótce do OBWE. Trzeba przy tym pamiętać, że wybory w Stanach Zjednoczonych są bardzo trudne do zorganizowania, ze względu na olbrzymią decentralizację amerykańskiego systemu wyborczego. Poszczególne stany same odpowiadają za organizację działań związanych z wyborami, mając dość dużą autonomię w wielu kwestiach, m.in. decydując o sposobie głosowania. Ogromna jest liczba uprawnień i regulacji, a wszystko to dotyczy ponad ośmiu tysięcy miast i powiatów na terenie całego kraju. Częste są różnice między sposobem głosowania i identyfikacji wyborców nawet w obrębie jednego stanu. To składa się na bardzo skomplikowany, ale bardzo sprawnie działający system. Jednocześnie, to wszystko sprawia, że bardzo dużo ludzi pracuje w komisjach wyborczych, jest też bardzo dużo wolontariuszy, którzy pomagają przeprowadzić cały proces bezpiecznie. Obserwowałem wielu z nich i widziałem towarzyszący im entuzjazm.
Mamy więc do czynienia z wielkim, amerykańskim świętem demokracji, a nie z jej porażką?
Zdecydowanie tak, choć z drugiej strony, patrząc na miny ludzi zgromadzonych w sztabie Hillary Clinton, nie widać świątecznej atmosfery. Widząc dziś rano ich twarze miałem swoiste deja vu ze sztabu byłego prezydenta Komorowskiego…
Trudno o inne skojarzenia, wszak jeszcze wczoraj niektóre media w Polsce i za granicą prezentowały sondaże mówiące, że Hillary ma 90% proc. poparcia w amerykańskim społeczeństwie. Tym sondażom wtórował głos ekspertów, którzy budowali na nich swoje błędne diagnozy. Z czego wynikają te fatalne pomyłki?
Na naszych oczach widać śmierć kolejnego z „-izmów”. Umarł komunizm, wcześniej faszyzm, teraz mamy do czynienia z powolną agonią współczesnej formy liberalizmu. Zarówno gospodarczego, jak i obyczajowo-kulturowego, który w wielu przypadkach przekształcał się wręcz w libertynizm. To, co powstaje, rodzi się dzięki sięgnięciu do korzeni demokracji. Dzięki temu, że ta demokracja jest zdrowa przy korzeniach. Widać to w Ameryce, której obywatele – jak sami deklarują - obudzili się i chcą odzyskać swój kraj.
Czyli pomimo tego, że histeria liberalnej lewicy okazuje się zjawiskiem globalnym, to w Stanach Zjednoczonych nie będzie Komitetu Obrony Demokracji?
Nie spłaszczałbym amerykańskich wyborów do tego do takiego poziomu. Powiem tak, na pewno felietony pani Anne Applebaum na temat sytuacji w Polsce i w Środkowej Europie nie będą miały już takiego znaczenia dla przejmujących władzę elit amerykańskich. Mógłbym co prawda użyć mocniejszych słów, ale powstrzymam się od komentarza.
Ostatnie pytanie zatem. Donald Trump obiecywał zniesienie wiz dla Polaków z ciągu dwóch tygodni od zaprzysiężenia. To realny plan i czy to w ogóle ważna sprawa z punktu widzenia polskich interesów?
Na pewno nie jest to najpilniejsza i najważniejsza sprawa do załatwienia. Mimo to, ilekroć polscy politycy jeździli do Stanów Zjednoczonych, tak jak np. były prezydent Komorowski, obiecywali zniesienie wiz, skupiając się na rzeczy w istocie mało istotnej. Dla polskiej racji stanu najważniejsze jest zwiększenie obecności amerykańskich sił zbrojnych na naszym terytorium. Utrzymanie dotychczasowych zobowiązań i późniejsze zwiększanie zaangażowania Amerykanów w Środkowej Europie. Potrzebujemy mocnego zaangażowania militarnego, które daje bezpieczeństwo i tym samym pozwala krajom naszego regionu na rozwój. To bardzo ważne ze względu na nasze kontakty z Federacją Rosyjską. Wiemy, do czego doprowadziły na Ukrainie wymuszane kontrakty gazowe. Wiemy też, że Rosjanie bardzo często używają siły dyplomacji i groźby do osiągania swoich celów gospodarczych. W przypadku Ukrainy doprowadzono do finansowej ruiny kraju, którą drenowano m.in. wysokimi cenami gazu. To dlatego prezydent Duda i rząd Prawa i Sprawiedliwości bardzo mocno stawiają kwestię obecności wojsk NATO, przede wszystkim wojsk amerykańskich, na terytorium Polski. To jest tysiąckroć ważniejsze niż wizy.
Rozmawiał Artur Ceyrowski.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/314856-nasz-wywiad-senator-bierecki-prezydent-donald-trump-to-bardzo-dobra-wiadomosc-dla-polski?strona=2