Są również głosy, że Clinton jest na usługach lobbystów koncernów zbrojeniowych, więc można spodziewać się, że będziemy świadkami wojny Stanów Zjednoczonych z Rosją.
Jest to przykład jednego z przekazów, który swoje źródło ma w siedzibie rosyjskich służb specjalnych. Generator takich opinii znajduje się na Kremlu, mają one wielkie grono zwolenników pośród wyznawców teorii spiskowych. Rosja korzysta ze swoich sieci wpływów, które zbudowała w przestrzeni informacyjnej w poszczególnych krajach. Takie hasła nie maja najmniejszego sensu i najmniejszych podstaw. Mamy do czynienia z przeniesieniem kalek z czasów Związku Sowieckiego. Ich podstawą było prezentowanie Stanów Zjednoczonych jako agresywnego imperium. Bez względu na wszelkie działania Stanów Zjednoczonych, do których możemy odnieść się krytycznie, kraj demokratyczny jest zawsze mniej agresywny. Przypomnę, że doktryna wojenna obowiązująca w USA podczas zimnej wojny, to była doktryna „odstraszania”, to ZSRR chciało podbić świat. Takie hasła są typową rosyjską wrzutką, wobec której Zachód jest bezbronny mając otwartą przestrzeń informacyjną. Kreml perfekcyjnie wykorzystuje wojnę informacyjną. Przyznaję, że takiego stopnia zaangażowania w wewnętrzną politykę USA ze strony Rosji jeszcze nie było.
Odrzucając propagandowe rosyjskie wrzutki nie można jednak oczywiście zaprzeczyć, że wpływ koncernów zbrojeniowych jest duży. Za przykład można podać wojnę w Iraku, która leżała w interesie wielu lobby m.in. zbrojeniowego i naftowego.
Zdziwiła Pana ingerencja FBI w końcową fazę kampanii wyborczej?
Faktycznie działania FBI były zaskakujące. Wydaje się, że nawet amerykańscy obserwatorzy ich do końca nie rozumieli. W momencie kiedy kampania zaczęła się uspokajać i wszyscy czekali na debaty, na których Trump wypadł gorzej od Clinton i wydawało się, że to właśnie ona wygra wybory, pojawił się inny czynnik - FBI. Przypomniano grzechy Hillary Clinton dawno już przez wyborców wybaczone i zapomniane. Kluczowy tu był harmonogram wyborów. Okazało się, że dwa tygodnie przed wyborami, kwestia afery e-mailowej nadal pojawia się jako problem. Na tym zamieszaniu skorzystał Donald Trump, który potrzebował paliwa politycznego. FBI wycofało się co prawda z tej zamierzonej lub niezamierzonej ingerencji, ale sondaże pokazały, że cała sprawa miała duży wpływ, szczególnie na osoby dotąd niezdecydowane.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Są również głosy, że Clinton jest na usługach lobbystów koncernów zbrojeniowych, więc można spodziewać się, że będziemy świadkami wojny Stanów Zjednoczonych z Rosją.
Jest to przykład jednego z przekazów, który swoje źródło ma w siedzibie rosyjskich służb specjalnych. Generator takich opinii znajduje się na Kremlu, mają one wielkie grono zwolenników pośród wyznawców teorii spiskowych. Rosja korzysta ze swoich sieci wpływów, które zbudowała w przestrzeni informacyjnej w poszczególnych krajach. Takie hasła nie maja najmniejszego sensu i najmniejszych podstaw. Mamy do czynienia z przeniesieniem kalek z czasów Związku Sowieckiego. Ich podstawą było prezentowanie Stanów Zjednoczonych jako agresywnego imperium. Bez względu na wszelkie działania Stanów Zjednoczonych, do których możemy odnieść się krytycznie, kraj demokratyczny jest zawsze mniej agresywny. Przypomnę, że doktryna wojenna obowiązująca w USA podczas zimnej wojny, to była doktryna „odstraszania”, to ZSRR chciało podbić świat. Takie hasła są typową rosyjską wrzutką, wobec której Zachód jest bezbronny mając otwartą przestrzeń informacyjną. Kreml perfekcyjnie wykorzystuje wojnę informacyjną. Przyznaję, że takiego stopnia zaangażowania w wewnętrzną politykę USA ze strony Rosji jeszcze nie było.
Odrzucając propagandowe rosyjskie wrzutki nie można jednak oczywiście zaprzeczyć, że wpływ koncernów zbrojeniowych jest duży. Za przykład można podać wojnę w Iraku, która leżała w interesie wielu lobby m.in. zbrojeniowego i naftowego.
Zdziwiła Pana ingerencja FBI w końcową fazę kampanii wyborczej?
Faktycznie działania FBI były zaskakujące. Wydaje się, że nawet amerykańscy obserwatorzy ich do końca nie rozumieli. W momencie kiedy kampania zaczęła się uspokajać i wszyscy czekali na debaty, na których Trump wypadł gorzej od Clinton i wydawało się, że to właśnie ona wygra wybory, pojawił się inny czynnik - FBI. Przypomniano grzechy Hillary Clinton dawno już przez wyborców wybaczone i zapomniane. Kluczowy tu był harmonogram wyborów. Okazało się, że dwa tygodnie przed wyborami, kwestia afery e-mailowej nadal pojawia się jako problem. Na tym zamieszaniu skorzystał Donald Trump, który potrzebował paliwa politycznego. FBI wycofało się co prawda z tej zamierzonej lub niezamierzonej ingerencji, ale sondaże pokazały, że cała sprawa miała duży wpływ, szczególnie na osoby dotąd niezdecydowane.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/314747-nasz-wywiad-jaroslaw-guzy-o-wyborach-w-usa-bez-watpienia-kandydatura-clinton-jest-bezpieczniejsza?strona=2