Nie mam kandydata w wyborach w USA. Bo po pierwsze, tam nie głosuję tylko w Polsce, po drugie, nawet gdybym był Amerykaninem to bym nie głosował, bo nie ma na kogo. Niemniej postać Donalda Trumpa wydaje mi się dość zagadkowa, bo narysowana jest u nas całkowicie przez przekazy medialne, które mają zapewne tyle wspólnego z prawdą, co miał słynny Maybach z ojcem Rydzykiem. W przypadku Trumpa od atakujących zastanawia jednak bardziej cześć jego pozornych sojuszników.
Pierwszy z nich to Władimir Putin, który jak zawsze jurnie straszy wojną w wypadku, gdy wygra Clinton, co zresztą nie przeszkadzało podległym mu instytucjom (Sbierbankowi) finansować fundusz braci Podesta będący podstawowym zapleczem finansowym i logistycznym madame Clinton. Wszystko to nie wyszłoby na jaw, gdyby nie afera Panama Papers. Dlaczego więc car Władimir wspiera głośno Trumpa, po cichu finansując Clinton? Czy jego otoczenie i on sam są tak tępi, że nie rozumieją, iż ich głośne poparcie dla amerykańskiego kandydata jest próbą dania mu pocałunku śmierci?
Ostatnio do tego doszła gazeta „The Crusader”, pisemko Ku Klux Klanu, które także poparło, tuż przed wyborami, Trumpa. Otoczenie tego ostatniego zaczęło się panicznie rzecz jasna od takich sojuszników odcinać. KKK to dziś kilka marginalnych nie powiązanych ze sobą grupek, składających się ze skończonych kretynów, infiltrujących ich agentów i… no właśnie. Kto z upodobaniem od lat inspiruje radykalne ruchy, czy to prawicowe, czy lewicowe? O powiązania z jakim wywiadem ABW podejrzewa skrajnie prawicową Partię Zmiana w Polsce? KKK nie ma żadnego realnego znaczenia dla amerykańskiego życia publicznego. Od lat chyba nawet nie popełnili żadnego bardziej spektakularnego przestępstwa. Ale ich poparcie dla kandydata, milionkrotnie zwielokrotnione przez wiodące media, może choćby wyszarpnąć mu trochę głosów czarnoskórych, katolików czy Żydów, straszonych przez media i filmy sensacyjne potęga tajnych związków „białych, protestanckich aryjczyków”.
Czy wiem na pewno, że sytuacja faktycznie tak wygląda i że Rosjanie grają nie na Trumpa, a na Hillary Clinton? Oczywiście, że nie. To tylko hipoteza, bo tak naprawdę o powiązaniach obu polityków z Putinem niewiele wiemy. Ale równie niewiele można się dowiedzieć z nachalnej propagandy na rzecz byłej sekretarz stanu prowadzonej przez wiodące amerykańskie media.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/314141-pocalunek-smierci-od-kremla-czyli-kogo-naprawde-popiera-putin