Konsekwencje irracjonalnej decyzji Merkel w kwestii „uchodźców” są widoczne nie tylko w Niemczech. Unia Europejska popadła w największy kryzys w jej dziejach, w całej Europie nasiliły się nurty nacjonalistyczne. Chrześcijańska już tylko z nazwy Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna przeszła w ostatnich latach dziwne przeobrażenia i popada ze skrajności w skrajność. Najpierw latami niemieccy chadecy odmawiali Turkom możliwości przyjęcia do UE - jak oficjalnie argumentowano - z powodu ich pochodzenia z „obcego kręgu kulturowego”. Potem, już w obliczu islamskiego tsunami, kanclerz Merkel wręcz wymusiła na UE wielomiliardowe datki dla Ankary, aby zahamowała przedostawanie się przez jej teren imigrantów do Europy, a także… obietnicę przyspieszenia negocjacji akcesyjnych do UE oraz zniesienia dla Turcji obowiązku wizowego. W języku niemieckim takie chaotyczne, niespójne i niekonsekwentne uprawianie polityki określa się jako „Zickzackkurs”. Zwłaszcza nagły pomysł z ruchem bezwizowym jest wręcz tragikomiczny. Pominąwszy fakt, że Turcja nie spełnia określonych kryteriów i wymogów, ułatwienie to niejako programuje napływ islamskich imigrantów do Europy już z tureckimi dokumentami.
„Dłużej tak się nie da!”, grzmią szarzy chadecy po zimnym prysznicu nad Bałtykiem. To akurat wiedzą wszyscy. Pozostaje pytanie, czy klęska CDU w Meklemburgii-Przedpomorzu wymusi na kanclerz Merkel zweryfikowanie dotychczasowej polityki, czy dla doraźnego ratowania skóry i kruszejącego wizerunku „Mutter der Nation” będzie nadal starała się wymuszać na krajach UE realizację jej dezyderatów?
Tak czy owak, Merkel już przeszła do historii, jako polityk, która wpędziła wspólnotę w problemy egzystencjalne. Jedyne, co można jej dziś radzić, jeśli nie chce doprowadzić do dalszych pęknięć w UE i jeszcze większych problemów we własnym kraju, o groźnych skutkach, to otwarte przyznanie się do błędu, wyleczenie się z „das-ich-binizmu” (sobiepaństwa), i podjęcie rzeczowego, konstruktywnego dialogu z państwami jeszcze członkowskimi w UE. Pod tym akurat względem alternatywy nie ma.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Konsekwencje irracjonalnej decyzji Merkel w kwestii „uchodźców” są widoczne nie tylko w Niemczech. Unia Europejska popadła w największy kryzys w jej dziejach, w całej Europie nasiliły się nurty nacjonalistyczne. Chrześcijańska już tylko z nazwy Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna przeszła w ostatnich latach dziwne przeobrażenia i popada ze skrajności w skrajność. Najpierw latami niemieccy chadecy odmawiali Turkom możliwości przyjęcia do UE - jak oficjalnie argumentowano - z powodu ich pochodzenia z „obcego kręgu kulturowego”. Potem, już w obliczu islamskiego tsunami, kanclerz Merkel wręcz wymusiła na UE wielomiliardowe datki dla Ankary, aby zahamowała przedostawanie się przez jej teren imigrantów do Europy, a także… obietnicę przyspieszenia negocjacji akcesyjnych do UE oraz zniesienia dla Turcji obowiązku wizowego. W języku niemieckim takie chaotyczne, niespójne i niekonsekwentne uprawianie polityki określa się jako „Zickzackkurs”. Zwłaszcza nagły pomysł z ruchem bezwizowym jest wręcz tragikomiczny. Pominąwszy fakt, że Turcja nie spełnia określonych kryteriów i wymogów, ułatwienie to niejako programuje napływ islamskich imigrantów do Europy już z tureckimi dokumentami.
„Dłużej tak się nie da!”, grzmią szarzy chadecy po zimnym prysznicu nad Bałtykiem. To akurat wiedzą wszyscy. Pozostaje pytanie, czy klęska CDU w Meklemburgii-Przedpomorzu wymusi na kanclerz Merkel zweryfikowanie dotychczasowej polityki, czy dla doraźnego ratowania skóry i kruszejącego wizerunku „Mutter der Nation” będzie nadal starała się wymuszać na krajach UE realizację jej dezyderatów?
Tak czy owak, Merkel już przeszła do historii, jako polityk, która wpędziła wspólnotę w problemy egzystencjalne. Jedyne, co można jej dziś radzić, jeśli nie chce doprowadzić do dalszych pęknięć w UE i jeszcze większych problemów we własnym kraju, o groźnych skutkach, to otwarte przyznanie się do błędu, wyleczenie się z „das-ich-binizmu” (sobiepaństwa), i podjęcie rzeczowego, konstruktywnego dialogu z państwami jeszcze członkowskimi w UE. Pod tym akurat względem alternatywy nie ma.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/307224-merkel-nie-daje-rady-historyczna-kleska-cdu-w-wyborach-lokalnych-niemcy-dali-wyraz-co-mysla-o-polityce-imigracyjnej-jej-rzadu?strona=2